Masz problem? Napisz: finanse@wyborcza.biz Więcej listów
Pewnego dnia do pana Pawła zadzwoniła matka i zapytała, dlaczego nie chwali się, że kupił nowe auto.
Pan Paweł od kilku lat
pracuje w Poznaniu, jednak nadal jest zameldowany w swoim rodzinnym mieście
Płocku. Jeżeli więc nie zadeklaruje innego adresu do korespondencji, to listy z banków czy firm ubezpieczeniowych przychodzą na adres w Płocku.
W maju jego matka znalazła w skrzynce pocztowej umowę ubezpieczenia OC na nową alfę romeo wystawioną przez firmę AXA. Kiedy poinformowała o tym syna, jego zdziwienie było jeszcze większe. - Nie kupowałem żadnego auta - opowiada pan Paweł. - Zadzwoniłem więc do AXA z prośbą o wyjaśnienia.
AXA odpisała, że... skoro pan Paweł zawarł umowę ubezpieczenia, to musi zapłacić za polisę. Po kilku tygodniach AXA wysłała panu Pawłowi list, że skoro nie zapłacił, to sprawa idzie do windykacji. Wkrótce zaczęła go nękać firma windykacyjna Intrum Justitia.
Ubezpieczyciel kazał panu Pawłowi udowodnić, że to nie on kupił polisę. Jak? Pojechać do wydziału komunikacji w Płocku i wziąć zaświadczenie, że nie ma samochodu
marki Alfa Romeo albo zgłosić sprawę na policję. Pan Paweł nigdzie nie pojechał, bo nie miał ani czasu, ani ochoty. Policja nie zainteresowała się sprawą, bo dane na polisie były nieprawdziwe. Po jakimś czasie AXA zdecydowała się odstąpić od wymagania zapłaty za OC. Pan Paweł zamierza jednak wynająć adwokata i wytoczyć sprawę o stalking i próbę wyłudzenia nienależnych pieniędzy.
Co na to AXA? - Pomimo naszych próśb pan Paweł nie przesłał dokumentu, który formalnie potwierdzałby, że umowa kupna samochodu została sfałszowana - mówi Karolina Szarska z AXA Direct. Chodzi o notatkę policyjną, której wydania odmówiła policja. - Nasze działania od samego początku miały na celu wyłącznie należyte i formalne wyjaśnienie sprawy - tłumaczy Szarska.