Przeciętne wynagrodzenie brutto na Węgrzech wyniosło w kwietniu 303 tys. forintów, było więc aż o 14,6 proc. większe niż rok wcześniej. I stało się tak w dużym stopniu w wyniku działań rządu.
- Wzrost o 15 proc. pensji minimalnej i o 25 proc. tzw. gwarantowanego minimalnego wynagrodzenia, a także wyrównania pensji w sektorze publicznym oraz w spółkach należących do państwa miały wpływ na wzrost wynagrodzeń – czytamy w komunikacie węgierskich statystyków.
Chodzi tu głównie o to, że w listopadzie ubiegłego roku Mihály Varga, minister gospodarki narodowej (to taki węgierski odpowiednik naszego Morawieckiego) poinformował o podniesieniu minimalnych wynagrodzeń na Węgrzech w tym i w przyszłym roku. W tym roku pensja minimalna na Węgrzech została podniesiona o 15 proc., a tzw. gwarantowane minimalne wynagrodzenie wypłacane wykwalifikowanym pracownikom aż o jedną czwartą.
Dodatkowo poinformowano wtedy, że w 2018 roku obydwa rodzaje minimalnych wynagrodzeń na Węgrzech wzrosną o kolejne 8 i 12 proc. Opozycja twierdzi, że te działania rządu wiązać należy z przygotowaniami do wyborów, które odbędą się na Węgrzech w przyszłym roku. Rząd Orbana natomiast argumentuje, że są to działania, które mają przyciągnąć do kraju Węgrów mieszkających teraz za granicą – w tym na terenie Ukrainy.
Czytaj więcej: Szaleństwo z mieszkaniami w Czechach. Bank centralny ostrzega polityków.
Na Węgrzech 14,6 proc. wzrostu, u nas 4,1 proc.
W porównaniu do Węgrów nasze wynagrodzenia niemal stoją w miejscu. W kwietniu wzrosły o 4,1 proc. w stosunku do danych sprzed roku. Nieco więcej w maju – nasze służby statyczne są szybsze od węgierskich, już opublikowały dane za ten miesiąc – bo o 5,4 proc., ale nadal wygląda to bardzo blado w porównaniu do tempa wzrostu wynagrodzeń na Węgrzech.
Pocieszać się możemy, że i tak zarabiamy nieco lepiej od naddunajskich przyjaciół. Ich przeciętne wynagrodzenie brutto wynosi 303 tys. forintów, więc jakieś 4155 zł. To mniej od 4489,07 zł, które przeciętnie (brutto) dostawał każdy Polak w kwietniu.
Niemniej, jeżeli tempo wzrostu wynagrodzeń na Węgrzech utrzyma się jeszcze przez pewien czas na podobnie wysokim poziomie jak teraz, a nasze nie przyspieszy, wtedy Węgrzy nas wyprzedzą – będą zarabiali więcej. To całkiem możliwe. Nieco żartując, wystarczy że Orban po wyborach będzie nadal próbował, administracyjnymi zmianami wysokości minimalnego wynagrodzenia, zdobywać sympatię wyborców, a nasz przed takim myśleniem się powstrzyma – chociaż częściowo.
Czytaj więcej: Czas się bać? Czy w Chinach rozpocznie się wielki światowy kryzys?
Polak, Węgier, dwa bratanki – przeciętne wynagrodzenie to często tylko marzenie
Zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech podatki i składki ubezpieczeniowe pożerają znaczną część wynagrodzenia. Na rękę statystyczny Węgier dostawał w kwietniu 201,5 tys. forintów bez dodatków rodzinnych i 209,3 tys. z nimi – czyli niecałe 2870 zł.
Przeciętne wynagrodzenie nie mówi ponadto całej prawdy o zarobkach, a nawet ją zniekształca. Wysokie zarobki w niektórych państwowych spółkach podnoszą statystyki. Blisko 2/3 pracujących Polaków zarabia poniżej przeciętnego wynagrodzenia. Najczęstsza pensja w gospodarce to 2,4 tys. zł netto (na rękę). Ten problem istnieje również na Węgrzech.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.
sthoss
Oceniono 5 razy 3
Co za zmiana! Bierzmy przykład z Węgrów! A przecież jeszcze parę miesięcy temu Orban był prawie faszystą i ruskim pieskiem a węgierska gospodarka i ekonomiczne zmiany porażały swoją bezsensownością i nieefektywnością.
I to ta sama gazeta.pl... Niepoznaję!