W 2018 roku polskie kopalnie wydobyły 63,4 mln ton węgla kamiennego - najmniej od 1947 roku. Sam grudzień zamknęły najsłabszym miesięcznym wydobyciem od czasów drugiej wojny światowej. W przeciwieństwie do tamtego okresu zatrudniają już jednak nieco ponad 83 tys. pracowników, w stosunku do 210 tys. osób w 1947 roku.
Zatrudnienie w górnictwie rośnie, choć wydobycie spada WysokieNapięcie.pl
Produktywność górnictwa ponownie spada
Słabe to jednak pocieszenie, bowiem produktywność branży ponownie się pogarsza, w efekcie dalszego spadku wydobycia, któremu towarzyszy wzrost zatrudnienia. Na koniec 2017 roku w kopalniach węgla kamiennego pracowało 82,7 tys. osób, na koniec 2018 roku liczba etatów wzrosła do 82,8 tys., a w lutym 2019 roku powiększyła się już do 83,2 tys. W tym samym czasie wydobycie węgla spadło z 65,5 mln ton w 2017 roku do 63,4 mln ton w ubiegłym roku - wynika z danych zbieranych przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Także ten rok prawdopodobnie pogłębi spadek. Luty, z wydobyciem na poziomie zaledwie 4,8 mln ton, był drugim najsłabszym miesiącem od wojny.
Zatrudnienie w górnictwie rośnie, choć wydobycie spada WysokieNapięcie.pl
Zatrudnienie w górnictwie węglowym rośnie z trzech podstawowych powodów. Po pierwsze - długofalowo - wymuszają to coraz trudniejsze warunki geologiczne. Sięganie po coraz dalsze i głębsze pokłady wydłuża czas dojścia górników i zwiększa liczbę chodników do obsłużenia.
Po drugie, część spółek, korzystając z wysokich cen węgla, zainwestowała w zwiększenie wydobycia i uruchomienie nowych ścian. Na przykład Bogdanka, dzięki ostatnim inwestycjom, chce w tym roku zwiększyć wydobycie z 9 do 9,4 mln ton.
Po trzecie, część spółek kontrolowanych przez rząd (pośrednio lub bezpośrednio) ogranicza zakup usług obcych, a więc mniej prac zleca wyspecjalizowanym firmom zewnętrznym. W zamian potrzebują zatem więcej ludzi na własnym garnuszku. To wbrew światowym trendom, gdzie zlecanie usług na zewnątrz oznacza zwykle niższe koszty, a przede wszystkim większą elastyczność, ale państwowe spółki górnicze przekonują, że u nas tak jest taniej.
Kontrolowany pośrednio przez Skarb Państwa Tauron Wydobycie eliminuje spółki zewnętrzne z robót przygotowawczych i zastępuje je własnymi ludźmi. - Pracownicy są i będą w dalszym ciągu zatrudniani do Oddziałów Robót Przygotowawczych na stanowiska: górnik, ślusarz i elektromonter - tłumaczy w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl Daniel Iwan z Tauronu. - Wdrożenie powyższej inicjatywy było poprzedzone analizą opłacalności kosztów drążenia chodników załogą własną w porównaniu z kosztami drążenia przez firmy zewnętrzne. Wynik analizy potwierdził, że niższy jest koszt drążenia chodników załogą własną - tłumaczy.
Ile do górnictwa dopłacą wszyscy podatnicy? O ile spadła rentowność polskich kopalń? Jak kopalnie walczą o pracowników i jakie warunki proponują? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
natenczas_wojski
Oceniono 22 razy 20
1913 rok, Kopalnia Hrabia Renard: zatrudnienie 2095, wydobycie 662 tys t/rok (wydajność 315 ton/prac)
2018 rok. Polska Grupa Górnicza: zatrudnienie 42 tys, wydobycie 30 mln t (wydajność 714 t/prac)
w 1913 r pod ziemią pracowały konie....A gdyby uwzględnić sztuczne twory jak Spółka Restrukturyzacji Kopalń to wydajność była by podobna.
2015 rok. Ostatnia zamknięta kopalnia w Anglii, Kellingley Colliery , wydobycie na pracownika 1800 ton, średni wiek pracownika dołowego 55 lat, odprawa w wysokości 12 tygodniówek.
05.10.2018: Marian Kostempski." Jak wiadomo wykorzystanie maszyn w kopalniach wynosi 27% a koszty pracy w gwk sięgają 60% A za te straty w gwk PŁACĄ GRUBE MILIARDY PODATNICY. ( w USA, Rosji i Australii wykorzystanie sprzętu wynosi 90%)
PiS wywrócił gospodarkę do góry nogami. Wszystko by trwać przy władzy i chapać co "sie należy". Po nich potop