-
Przestańcie pisać dyrdymały. Taksówkarze mają problem z Uberem, bo w przeciwieństwie do nich, Uber to wolna amerykanka. Państwo swojego czasu zawarło kontrakt z przewoźnikami - wy robicie licencje, zdajecie egzaminy, oznakowujecie wozy i wnosicie szereg opłat, oraz zobowiązujecie się do świadczenia usług według naszych reguł. My wam w zamian gwarantujemy wyłączność na świadczenie tego typu usług. Podwykonawcy Ubera obchodzą cały szereg regulacji formalnych i wymagań finansowych. Ot, działalność, samochód, aplikacja i można jeździć. Dlatego usługi świadczone przez nich są tańsze. Dlatego też, nabici w butelkę "legalni" taksówkarze się burzą. I mają rację. Metod można nie popierać, ba, te ostatnie ataki są godne potępienia, ale nie można im odmówić racji co do meritum. Wsiadając do taksówki, wiem, że jadę z kimś kto zdał egzaminy, jest niekarany i przeszedł psychotesty i nie życzę sobie, żeby tę formę działalności zastąpiła dowolność i brak kontroli. Pewnych aspektów działalności nie można deregulować, przede wszystkim ze względu na nasze własne, obiektywne bezpieczeństwo.
-
-
A nibydlaczego prawo ma sie dostosować? Korporacje takie jak UBER drenują rynki - podatki płacąc w tzw. "rajach". Jak nastepnym razem zastanowicie sie dlaczego (m.in.) w ulicy jest dziura lub dlaczego leki sa niedofinansowane to pomyślcie, że pieniądze laduja np. na Cyprze czy Luksemburgu.
-
Kogoś tutaj zdrowo poj... Ponadnarodowe korposy albo firmy-krzaki w rodzaju Ubera, świadczące usługi, ale na papierze nie świadczące usług (innymi słowy biorące zyski do kieszeni a unikające odpowiedzialności) *kradną*. Unikanie podatków to kradzież. To są grube miliardy, w skali całej EU - setki miliardów. Odpowiedzia na to ma być nie próba kontroli i załatania tej dziury, tylko kapitulacja? To może w ogóle zlikwidujmy państwa i osuńmy się już całkiem w dystopijną przyszłość z "Neuromancera", będzie świetnie. K... co ja czytam.
-
Ogólnie lubię wyborczą za wasze felietony i dziennikarstwo śledcze ale odnośnie Umbera czy jak się tot am nazywa to od razu widać ze wam zapłacili za lansowanie tego produktu w Polsce, ja rozumiem że musicie się za cos utrzymac i reklamujecie pewne rzeczy ale musicie robić to aż tak nachalnie:)
-
Możesz wynająć taksówkę, sprzątaczkę, albo pana do naprawy kaloryfera przez komórkę. Natomiast z kosmetyczką, fryzjerem czy opiekunką do dziecka już bym nie ryzykował. Wszelkie odpowiedzialne imające długofalowe skutki działalności typu admin mający dostęp do danych, nauczyciel (skąd wiemy czy nie lubi za bardzo małych dzieci), mechanik do samochodu (skąd wiemy czy jakiś ubermech nie przyśle nam jakiegoś rozpaczliwego druciarza i wózek nam nie zdechnie przy 130 na autostradzie). Taksiarze to też jakby bardziej odpowiedzialna robota: ubezpieczalnie inaczej kalkulują składki dal nich a inaczej dla zwykłych kierowców. Krótko mówiąc nie każdy zawód nadaje się do "współdzielenia", niektórzy kandydaci do pracy wymagają ciągle dokładniejszej weryfikacji niż macane smartfonu.
-
-
Strasznie naiwny ten artykuł.
Uber, blabla car czy Air BnB to nie jest żadna "ekonomia dzielenia się" tylko "ekonomia pasożytowania na tych, co się dzielą".
Najprostszy przykład: za komuny brało się łebków - jak ktoś jechał w jakąś stronę a innemu pasowało to dawał parę złotych i jechali razem. To była ekonomia dzielenia się (choć oczywiście często autem pracodawcy). Był też autostop - czyli to samo, tylko za darmo.
Potem powstały strony takie jak compartir.org, które kojarzyły ze sobą pasażerów i kierowców - można było z nimi przejechać pół Europy - za grosze albo za darmo.
Dziś jest blablacar, który działa dokładnie tak samo jak działał kiedyś compartir, z tą różnicą, że operatorom portalu odpala się działkę. Czy oni wymyślili coś rewolucyjnego? Nowatorskiego? Gdzie tam. Po prostu wymyślili, że jak będą pobierać działkę od tego, co ludzie i tak robią od dziesięcioleci, to będzie ich stać na to, żeby marketingiem ciężkiego kalibru sprawić, że ludziom się wydaje, że to jest jedyna opcja i zdominować rynek.
I tak działają te "ekonomie dzielenia się". Są to firmy, które dzięki pieniądzom inwestorów przedefiniowały branże z powodzeniem działające od lat, przykładając do nich swoją ssawkę. Uber czy Air BnB nie dają żadnej wartości dodanej albo bardzo znikomą, pobierają bardzo wysokie opłaty za swoje usługi a jednoczesnie nie ponoszą za nic żadnej odpowiedzialności.
To są pijawki a nie rewolucjoniści.
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
ugrydul
Oceniono 23 razy 23
JEDNYM Z NAJWIĘKSZYCH PARADOKSÓW DZISIEJSZEGO ŚWIATA jest to, że na taksówkarza wiozącego parę osób trzeba zdawać trudne testy a na premiera, czy prezydenta odpowiedzialnego za los 40 mln ludzi już nie