Kay Bird z Gainsborough mogłaby pracować, ale zdecydowała, że nie będzie, żeby zajmować się swoją 10-miesięczna córką. Jest w o tyle dobrej sytuacji, że pieniądze na życie dostaje od swojej matki i ojczyma. Gdy dowiedziała się, ile dodatkowo może wyciągnąć od państwa, nie wahała się ani chwili. - Jeśli ktoś daje ci pieniądze i mówi, żeby je wziąć, trzeba być głupkiem, żeby tego nie zrobić - powiedziała Bird w rozmowie z "Daily Mail".
28-latka dostaje m.in. zasiłek na
dziecko i zasiłek dla poszukujących pracy, do tego ma przeróżne ulgi. Rocznie od państwa na jej konto wpływa 8,5 tys. funtów. Ponieważ, jak przyznała, pieniądze te nie są jej niezbędne do życia, postanowiła wydać je na przyjemności. Wybór padł na
podróże.
Kobieta ze swoją córeczką wyruszyła w
styczniu w 5-tygodniową podróż, podczas której odwiedziły m.in. Sydney, Stambuł, Ateny, Dubai, Sri Lankę, Bali i
Amsterdam. Wyprawa kosztowała ją w sumie 3 tys. funtów, czyli przeznaczyła na nią mniej więcej czteromiesięczne zasiłki.
- Nie żałuję tego i nie czuję się winna. Nie potrzebuję aż tak bardzo tych pieniędzy, tak jak wcale nie musiałam podróżować. Ale chciałam, więc to zrobiłam - mówi Bird. Dlaczego jej wakacje trwały akurat 5 tygodni? Gdyby podróżowała chociaż jeden dzień dłużej, straciłaby prawo do zasiłków. A na to nie może sobie pozwolić, planuje już bowiem luksusową wyprawę do Nowej Zelandii.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Reklama
ajpitoajpi12
Oceniono 1488 razy 1472
Uważam, że ma kwalifikacje do bycia naszą parlamentarzystką.