Tusk odpoczywa w Dolomitach, Obama na Hawajach, a Putin na Syberii. Sprawdziliśmy, gdzie spędzają wakacje znani politycy i ile za nie płacą

Donald Tusk - Dolomity
Tabloidy ekscytują się zimową wycieczką Donalda Tuska we włoskie Dolomity. - Gdy my pracujemy na jego pensję, szef rządu jeździ sobie na nartach i ćmi drogie cygara! - podaje "Fakt". Po czym skrzętnie wylicza: ulubione cygaro premiera kosztuje 50 zł za sztukę, a skipass za sześć dni jazdy na nartach osiąga cenę 870 zł.
Sytuację wykorzystuje opozycja. - Premier daje osobiste świadectwo, jak żyć; zapakować narty, pojechać w Dolomity, odpalić cygaro za 50 zł - powiedział na antenie TVN24 Joachim Brudziński. Zapewnił, że Jarosław Kaczyński jako premier na wakacje wybierze polskie góry i na pewno nie będzie wypalał "cygar za tysiące złotych". - Nie mam nic przeciwko temu, aby premier wypoczywał, mam jednak wrażenie, że podczas 6,5 lat rządów PO premier nic innego nie robi, jak tylko wypoczywa - powiedział Brudziński.
Czy rzeczywiście, Donald Tusk wybierając wakacje w Dolomitach, epatuje luksusem? Sprawdziliśmy, że wynajęcie w tym regionie domu kosztuje ok. 2000 euro za tydzień, czyli ok. 8300 zł. Przy czterech osobach (Tusk zabrał ze sobą żonę, córkę i jej narzeczonego), to już niecałe 2100 zł za osobę. Nie jest to kwota mała, ale przy zarobkach premiera niezbyt wygórowana.

Barack Obama - Hawaje
Wiele emocji wzbudzają zimowe wakacje Baracka Obamy na Hawajach. "Hawaii Reporter"oszacował ich ogólny koszt na ponad 4 mln dolarów. Prezydent z własnej kieszeni płaci za nocleg całej swojej rodziny w nadmorskiej willi - 3,5 tys. dolarów za noc. Ponieważ urlop Obamy trwa aż 17 dni, za cały pobyt musi zapłacić 60 tys. dolarów.
Większe wrażenie robią jednak koszty, jakie z powodu prezydenckich wakacji muszą ponieść podatnicy. Ze swoim szefem podąża bowiem armia urzędników, specjalne jednostki wojskowe i ochroniarze. Ich zakwaterowanie kosztuje ponad 100 tys. dolarów.
Barack Obama i jego rodzina spędza każde zimowe wakacje na Hawajach od 2008 roku. Prezydent poświęca się tam swojej pasji - grze w golfa. Do dyspozycji ma także prywatną plażę. Jego wakacje to nie tylko dodatkowe koszty dla amerykańskich podatników, życie zwykłych mieszkańców zakłócają też specjalne strefy bezpieczeństwa.

David Cameron - Ibiza
Brytyjskie media wyliczyły Davidowi Cameronowi aż cztery wakacyjne wyjazdy w trakcie lata 2013 roku. Premier wypoczywał w Portugalii, Szkocji, Kornwalii i na Ibizie. Najwięcej emocji wzbudziła ostatnia z tych podróży.
Cameron spędził tydzień w ekskluzywnej willi. Koszt pobytu tam wyniósł 11 tys. funtów - podał "Daily Mail". Liczba i kosztowność podróży spowodowały falę krytyki. Jeden z opozycyjnych polityków zarzucał premierowi nieczułość. - Prawie jedna czwarta Brytyjczyków przez ostatnie 3 lata ani razu nie wyjechała na zagraniczne wakacje - wytykał tabloid "Mirror". - A nawet jedne wakacje w roku traktowane są jako luksus.
- Niezależnie, gdzie się znajduję, zawsze jestem gotowy do akcji - powiedział potem BBC David Cameron. - Kontaktuję się z biurem, ale jednocześnie to czas wakacji, czas dla dzieci i też mogę sobie na niego pozwolić.
Angela Merkel - Szwajcaria
Podobnie jak Donald Tusk, Angela Merkel zimowe wakacje spędza na nartach. Zwykle wybiera malownicze, szwajcarskie miasteczko Pontresina. Koszt pobytu w tamtejszym hotelu to około 400 franków szwajcarskich za noc (ponad 1300 zł).
W tym roku wakacje niemieckiej kanclerz okazały się pechowe. Merkel w trakcie jazdy na nartach złamała nogę. - Nie sądzimy, by jechała bardzo szybko - skomentował zdarzenie jej rzecznik Steffen Seibert. Kanclerz była zmuszona przewodzić pracami niemieckiego rządu z domu - podał "New York Times". Na trzy tygodnie odwołała też swoje zagraniczne podróże, w tym planowaną w Polsce.

Władimir Putin - Syberia
Znany z zamiłowania do twardych, męskich wyzwań Władimir Putin swoje wakacje lubi spędzać na Syberii. Pobyt w tamtejszych hotelach kosztuje od 120 do 200 dolarów za noc - wyliczył portal bornrich.com.
W trakcie wyjazdu prezydent Rosji rozkoszuje się jazdą konną, w łodzi podwodnej nurkuje w Jeziorze Bałkaj. Nie zapomina także o PR. Pozwala fotografować się w trakcie spotkań z mieszkańcami oraz wyczynów sportowych. Został nawet sfilmowany, gdy strzelał środkiem uspokajającym do groźnego tygrysa syberyjskiego.