Hutnicy narzekają na ceny prądu i surowców

Producenci stali obawiają się podwyżek cen surowców i energii oraz limitów dwutlenku węgla. Ich zdaniem, przez wzrost cen prądu oraz surowców może dojść do przesunięcia produkcji stali do innych regionów świata. To z kolei może pogorszyć pozycję polskiego hutnictwa.

Na rynku obserwujemy gwałtowny wzrost cen. Od początku 2008 roku ruda żelaza zdrożała o 63 proc., węgiel koksujący o 200 proc., koks o 175 proc. Cena surówki wzrosła o 65 proc., złomu o 73 proc., a energii o 37 proc. Wzrost cen surowców przekłada się oczywiście na wzrost cen wyrobów, co z jednej strony - jak twierdzą eksperci - przy trwającej koniunkturze poprawia kondycję spółek hutniczych. Z drugiej strony - ciągłe podwyżki mogą doprowadzić do kryzysu gospodarki.

W opinii dystrybutorów, za wzrost cen stali odpowiadają producenci, rozpoczynając podwyżki cen, jeszcze zanim wzrosły ceny surowców. Zdaniem Jerzego Bernharda, prezesa zarządu Stalprofilu SA, hutnictwo odreagowuje lata, kiedy ponosiło straty. Dla producentów i dystrybutorów stali podwyżki są korzystne. Pozostaje jednak pytanie, czy odbiorcy wytrzymają kolejne podwyżki cen.

- Podwyżki są raczej nieuniknione -podkreśla Przemysław Sztuczkowski, prezes zarządu Złomreksu SA. - Na pewno podwyżki cen surowców będą miały wpływ na ceny końcowych produktów. Wprawdzie w ostatnich miesiącach cena złomu spadła, jednak w przypadku ceny energii raczej należy się liczyć z dużą podwyżką. To powoduje, że ceny stali będą zatem rosły, a to przełoży się na końcową cenę wyrobów stalowych.

Jak zauważa prezes Sztuczkowski, jeszcze nie tak dawno Lakshmi Mittal, do którego należy koncern ArcelorMittal, zapowiadał, że cena stali wyniesie 1000 euro za tonę. I wszystko na to wskazuje, że ta zapowiedź się sprawdzi. Czy w związku z podwyżkami cen stali należy się liczyć z tym, że inwestorzy działający na polskim rynku będą lokować swoją produkcję za granicą?

Zdaniem ekspertów, na pewno łatwiej byłoby przenieść produkcję do innego kraju największym stalowym graczom, takim jak na przykład ArcelorMittal. Dla mniejszych koncernów takie przedsięwzięcie może być trudniejsze. Oczywiście pojawia się niebezpieczeństwo, że inwestor - przykładowo wspomniany ArcelorMittal - nie tyle przeniesie produkcję, co ją znacznie ograniczy. To z kolei może doprowadzić do redukcji zatrudnienia.

- Nie sądzę, aby doszło do przeniesienia produkcji, choćby ze względu na koszty takiej operacji - dodaje Sztuczkowski. - Z drugiej strony sprawa limitów dwutlenku węgla może okazać się decydująca w kwestii inwestycji, jakie zamierzają zrealizować inwestorzy. Jeśli Komisja Europejska zdecyduje, że limity CO2 obowiązywać będą wyłącznie kraje unijne, a przy tym nie będą obowiązywać np. w Rosji czy USA - to mamy problem. A to oznacza, że pogorszy się konkurencyjność unijnego i tym samym naszego hutnictwa.

Rosnące ceny stali, a tym samym wyrobów stalowych, są niemałym problemem dla firm konstrukcyjnych. Ich przedstawiciele uważają, że przy tak gwałtownym wzroście cen wyrobów hutniczych wskazana byłaby renegocjacja kontraktów handlowych. - Blisko 80 procent projektów to kontrakty realizowane w okresie od trzech miesięcy do jednego roku - mówił Marek Dranikowski, prezes zarządu Mostostalu Słupca. - Inwestor, dla którego realizujemy dany projekt, oczekuje od nas stałych cen wyrobów hutniczych. To, niestety, nie jest możliwe w sytuacji ciągłego wzrostu cen. Praktycznie trzeba kupować na bieżąco, bo nie wiadomo, ile trzeba będzie zapłacić za wyrób za miesiąc czy dwa.