Offset po polsku, czyli zyski i pułapki

Offset to taki biznes, który ma gospodarczy sens, o ile opłaca się wszystkim zainteresowanym. Rozbudził on wielkie oczekiwania i nadzieje - niektórzy zapomnieli, że jest twardą grą interesów, w której profity nigdy nie rozkładają się po równo.

Nie wszystkie potrzeby związane z obronnością i bezpieczeństwem państwa mogą być zaspokojone przez przemysł krajowy. Instrumentem rekompensującym dokonanie kosztownych zakupów za granicą - finansowanych ze środków budżetowych - jest offset, czyli wywołana zakupami uzbrojenia i sprzętu wojskowego współpraca przemysłowa oraz uzgodniona kooperacja między podmiotami krajowymi a zagranicznym dostawcą. Z punktu widzenia Skarbu Państwa jest to korzystna operacja - w przeciwnym wypadku pozostałby tylko wydatek na nowoczesne uzbrojenie albo armia wyposażona w... korkowce.

Zgodnie z obowiązującym prawem zagraniczni dostawcy, od których państwo kupuje sprzęt wojskowy, zobowiązani są do zrealizowania w Polsce różnych przedsięwzięć o wartości offsetowej nie mniejszej niż wartość zamówienia. Wobec tego offsetowe przedsięwzięcie to biznes, który ma gospodarczy sens, jeśli opłaca się wszystkim zainteresowanym. Gwarantem sukcesu takiej kompensacji jest prawidłowo wynegocjowany kontrakt, który musi być sfinalizowany jedną precyzyjną lub wieloma umowami handlowymi wiążącymi obie strony - dającą i korzystającą z offsetu.

Od 2001 roku zawarto 11 umów o łącznej wartości offsetowej 6,87 mld dol. i 1,1 mld euro (18,9 mld zł). Najważniejsze z nich dotyczyły zakupu samolotu wielozadaniowego F-16, samolotu transportowego CASA, kołowego transportera opancerzonego Rosomak i przeciwpancernego pocisku kierowanego Spike. W ubiegłym roku podpisano jedną umowę z włoskim koncernem Avio związaną z dostawą silnika dla korwety Gawron o wartości offsetowej 9,76 mln euro.

- W tym roku zostaną zawarte umowy offsetowe dotyczące łączności satelitarnej, zintegrowanego systemu walki dla korwety oraz zakupem kierowanych pocisków i innego uzbrojenia dla nabrzeżnego dywizjonu rakiet - mówi Hubert Królikowski, dyrektor Departamentu Programów Offsetowych Ministerstwa Gospodarki. - Zapowiadane duże umowy dotyczące samolotów dla VIP-ów oraz helikopterów dla wojska i policji będą realizowane w późniejszym terminie.

Rozbudzone nadzieje

Przeciętnemu obywatelowi offset kojarzy się wyłącznie z umową w sprawie zakupu samolotów F-16, która wywołała sporo kontrowersji. Tymczasem już wcześniej, w 2001 roku, podpisano trzy umowy offsetowe: z EADS, Eurotorpem i firmą Thales. Jednak dopiero umowa z Lockheed Martin Corporation, o ogromnej wartości offsetowej (ponad 6 mld dolarów), spowodowała polityczną i gospodarczą gorączkę wokół offsetu. Generalnie wciąż jest on kojarzony z niejasnymi interesami grupowymi i niespełnionymi nadziejami polskiej gospodarki.

Nic dziwnego. Umowa o tak ogromnej wartości offsetowej uznana została wówczas za ogromny sukces. I takim była. Niemniej potem kolejne rządy były zmuszone umowę zmieniać, wprowadzając modyfikacje i poślizgi, a konstruktorzy tego kontraktu musieli odpierać ataki przeciwników. Zdaniem niektórych ekspertów, ta umowa od początku była skażona pewnymi - nazwijmy - nieścisłościami, ale trzeba zauważyć, że stanowi aż 170 proc. wartości umowy dostawy.

Przeciwnicy umowy z Lockheedem zarzucali m.in., że amerykański dostawca zaproponował do roli offsetobiorców głównie spółki zależne od siebie lub innych przedsiębiorstw z własnego kraju. Zakup WSK PZL Rzeszów w procesie prywatyzacyjnym przez United Technologies Corporation, spółkę zależną amerykańskiego koncernu, oceniano jako świadome przygotowanie do przetargu na samolot F-16 i związanego z nim offsetu. Eksperci z Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju, Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich i Polskiego Lobby Przemysłowego uznali, że kontrakt podpisano łamiąc polskie prawo, bo tylko w wersji angielskiej, a ponadto zgodnie z prawem obowiązującym na terenie USA.

- Nie uczestniczyłem w tamtych negocjacjach, ale umowa jest w języku polskim - mówi Hubert Królikowski i na dowód pokazuje gruby tom. - Wówczas pracowano pod ogromną presją czasową. Umowa offsetowa musiała być zawarta do 60 dni od podpisania umowy dostawy. Znalazły się w niej faktycznie zapisy, które z czasem stały się mało atrakcyjne dla obu stron.

Zostały w obustronnych negocjacjach zamienione na inne, lepsze pod względem ekonomicznym, a przede wszystkim możliwe do realizacji.

Kolejne polskie rządy zatwierdziły jako wykonane w ramach offsetu amerykańskie inwestycje w Polsce na łączną kwotę 4 mld dolarów, z czego miliard to suma na inwestycje "bezpośrednie" - w polski przemysł zbrojeniowy, a trzy miliardy na inwestycje "pośrednie" - w pozostałe sektory gospodarki.

Modyfikacje zaplanowane

Umowa offsetowa jest dokumentem ramowym.

Zawiera zasadniczo dwie części: formalnoprawną, która określa parametry zagranicznego dostawcy, ogólną wartość umowy, kary umowne (dodatkowe, oprócz ustawowych) i okresy rozliczeniowe. W te ramy wprowadza się konkretne zobowiązania offsetowe, które powinny dać efekt w postaci normalnych umów handlowych między offsetodawcami a offsetobiorcami.

- Umowy offsetowe muszą pozostawiać obu stronom pewną elastyczność, bowiem niektóre pozycje z przyczyn obiektywnych muszą być renegocjowane i aneksowane - wyjaśnia Królikowski. - Tak było w przypadku umowy z Eurotorpem. Głównym polskim beneficjentem był Metalexport, ale zniknął z mapy gospodarczej Polski.

Zagraniczny dostawca mógł teoretycznie powiedzieć, że skoro nie ma offsetobiorcy, to koniec umowy kompensacyjnej - ale po negocjacjach ustalono nowego partnera.

Na odwrót było w Radwarze - z rynku zniknęła firma zagraniczna, która miała zobowiązanie realizować.

- Nadal największe problemy są z pierwszymi umowami - mówi Paweł Poncyljusz, poseł PiS (w poprzednim rządzie wiceminister gospodarki). - Wszyscy się wtedy uczyli, i offsetodawcy, i offsetobiorcy, i rząd, nikt do końca nie wiedział, z czym ma do czynienia i jak to zrobić dobrze.

Umowy offsetowe nie są zawierane na rok, ale na długi okres, z reguły na 10 lat.

Negocjatorzy muszą jednak zadbać o to, aby były realizowane systematycznie, a nie w ostatniej chwili. Niemniej poślizgi niektórych elementów umowy są dopuszczalne.

Gorzej, jeśli zwłoka przekształca się w... zapomnienie. Tak mogło być w przypadku WZL nr 2 SA w Bydgoszczy.

Miała tam powstać baza serwisująca samoloty dyspozycyjne. Wyznaczony przez LMC w 2003 r. offsetodawca dla Bydgoszczy, kanadyjska firma ATC, była - powiedzmy wprost - nieporozumieniem. Szybko okazało się, że cały pomysł z naprawianiem awionetek też jest pomyłką. Dopiero w tym roku wprowadzono zobowiązania zamienne do umowy offsetowej. Nowym zobowiązaniem realizowanym w WZL 2 jest zaledwie analiza możliwości zakładu pod kątem remontu F-16 dla potrzeb polskich sił zbrojnych. Będzie trwała do września 2009 r.

Zdaniem Dariusza Sokólskiego, głównego technologa WZL 2, w zakładzie spodziewają się, że analiza wypadnie pomyślnie i otworzy drogę do nowej umowy. Wiele wskazuje, że w Bydgoszczy będą serwisowane i naprawiane wszystkie polskie F-16. Czy jest szansa, aby w przyszłości w WZL 2 były obsługiwane Falcony z całej Europy Środkowej? - Najważniejsze, że zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku uruchomienia bazy serwisowej dla elementów samolotów F-16.

Mamy nadzieję, że analiza potwierdzi nasze duże możliwości - mówi Alfred Załużny, prezes WZL nr 2 SA.

Mesko - offsetowy fenomen

Negatywne przykłady w realizacji umów offsetowych nie powinny dyskredytować samej idei kompensacji. W przypadku dużych zakupów dla armii są obowiązkowe dla zagranicznego dostawcy i trzeba je jak najlepiej wykorzystać, jak najlepiej wynegocjować.

To biznes i nic dziwnego, że każda ze stron chce wyrwać jak najwięcej, przechytrzyć partnera. W sumie jednak kilkadziesiąt polskich podmiotów gospodarczych na tych umowach skorzystało.

- Kiedy ja decydowałem o offsecie, dbaliśmy szczególnie o to, aby to były programy realne, a gdy chodziło o transfer technologii, zabiegaliśmy, aby umowa gwarantowała również przyszłość polskiego beneficjenta, a więc zadbała o klientów, eksport i rozwój - mówi Poncyljusz.

Offset uratował skarżyskie Zakłady Metalowe Mesko SA, którym jeszcze sześć lat temu groziła upadłość. W Skarżysku udało się zrealizować projekty warte grubo ponad miliard dolarów. Głęboka restrukturyzacja zakładu i przemyślane inwestycje offsetowe okazały się zbawienne.

- Bez offsetu już by nas nie było - wielokrotnie przyznawał Piotr Mazurek, prezes największej w kraju fabryki amunicji i rakiet.

ZM Mesko są prawdziwym offsetowym fenomenem. Realizują kilka projektów.

Największy z amerykańskim Lockheedem.

Wyceniony jest na ponad 870 mln dol.

W ramach współpracy z izraelskim Rafaelem (wartość projektów 251 mln dol.) w Skarżysku powstają części do przeciwpancernych kierowanych pocisków Spike.

Zaś ze szwedzkim Saabem (wartość ok.127,3 mln euro) rakiety przeciwokrętowe dla marynarki wojennej. Dzięki umowie z norweskim Nammo Raufoss (71 mln euro) w Skarżysku produkowana jest amunicja kaliber 12,7 i 30 mm.

Żale i procedury

Na offsecie także kilka firm się zawiodło.

Z ich punktu widzenia offset nie jest dobry, bo... w nim nie uczestniczą. Jednak trzeba pamiętać o dwóch zasadach: udział w offsecie jest dobrowolny i nikogo do niego nie można zmusić, a offsetobiorcę wybiera nie rząd, nie ministerstwo, nie kolega polityk.

Fińska Patria, która w Wojskowych Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach wytwarza Rosomaki, nie chce, póki co, współpracować z Zakładem Zespołów Napędowych Huta Stalowa Wola. Obecnie w offsecie na produkcję Rosomaka uczestniczy około sto polskich firm, ale nie ma wśród nich spółki ze Stalowej Woli. A to właśnie tam miały powstawać m.in. koła zębate i elementy napędowe do Rosomaków. Polska firma miała na tym zarobić 20 mln euro. Szykuje się precedensowa sprawa: spółka ze Stalowej Woli zamierza dochodzić przed sądem rekompensaty potencjalnych i utraconych korzyści wynikających z niewykonanego projektu offsetowego.

- Pięć lat minęło, a Finowie z nami w ogóle się nie kontaktują - żalił się niedawno Cezary Kubicki, prezes ZZN HSW.

Zobowiązanie pozostało na papierze i trwa kilkuletnia dyskusja, kto zawinił. A w Stalowej Woli są zdesperowani i szacują, że na wyłączeniu z offsetu spółka straciła około 4-5 mln zł. I takich pieniędzy będzie żądać od Ministerstwa Gospodarki, które podpisywało umowę offsetową.

- Nie jesteśmy dobrym adresatem takiego żądania. Umowa offsetowa nie jest umową biznesową. Spółka ze Stalowej Woli powinna była taką umowę podpisać z Patrią - wyjaśnia Królikowski. - Dopingujemy Patrię, aby to zobowiązanie zostało zrealizowane, są naliczane kary.

- Dopiero niedawno otrzymaliśmy pierwszą propozycję od Patrii - potwierdza Regina Olichwier, główny specjalista ds. marketingu i sprzedaży w ZZN HSW. - To na razie pakiet dokumentacji technicznej.

Analizujemy propozycję. Trudno na razie przewidzieć, jaki będzie rozwój wypadków - dodaje.

Mimo że offset zupełnie dobrze się rozwijał w minionych latach, dostrzeżono zasadnicze mankamenty całej procedury.

Z punktu widzenia formalnoprawnego konieczne były modyfikacje. Wprowadzanie zmian legislacyjnych ruszyło wraz z nowelizacją ustawy offsetowej, która weszła w życie 13 stycznia br. Umożliwiło to zmianę systemu motywowania zagranicznych dostawców za pomocą tzw.mnożników offsetowych określających atrakcyjność wykonania danego zobowiązania offsetowego.

- Na najwyższą premię offsetową, czyli mnożnik 5, mogą liczyć przede wszystkim projekty technologiczne w zbrojeniówce poparte zamówieniami eksportowymi i podnoszące konkurencyjność krajowych firm - podkreśla Hubert Królikowski.

Ustawa nakłada także na ministra gospodarki obowiązek prowadzenia Katalogu Potrzeb Offsetowych. Już ponad 30 firm zgłosiło w nim swoje zapotrzebowanie na różne projekty związane z offsetem. Ale to zagraniczni dostawcy będą sami oceniać, czy propozycje z tego internetowego banku mają szanse na komercyjne powodzenie.

W myśl nowej ustawy nie da się podpisać kontraktów na dostawę uzbrojenia bez uzgodnienia zobowiązań offsetowych.

W przypadku pierwszych umów najpierw podpisywano umowy na dostawę, a potem w ciągu dwóch miesięcy "dopinano" offset.

Ten pośpiech rodził błędy.

Prawo do korzystania z inwestycji kompensacyjnych dostali też prywatni przedsiębiorcy - do tej pory offset niemal wyłącznie zasilał państwowe firmy zbrojeniowe.

Ostatnim przykładem wprowadzania firm z sektora małych i średnich przedsiębiorstw jest zawarty w 19 lutego br. aneks do umowy z EADS-CASA. Nowymi offsetobiorcami zostali: Fabryka Form Metalowych Formet SA, Zakład Narzędziowy Prodrem sp. z o.o., Mikroma SA oraz WB Electronics.

Na horyzoncie wielkie kontrakty

W najbliższym czasie, najprawdopodobniej na początku przyszłego roku, może dojść do wielomiliardowego offsetu, porównywalnego tylko z obecnymi zobowiązaniami Lockheeda. Będzie związany z planowanymi zakupami śmigłowców dla armii i służb porządku publicznego.

Szacuje się, że tylko helikoptery transportowe i bojowe dla wojska (50 sztuk) będą kosztowały budżet ok. 10 mld zł. Jednak tzw. Narodowy Program Śmigłowcowy na razie został przesunięty bez podania nowego terminu.

250 mln dolarów będą natomiast kosztować luksusowe odrzutowce dla VIPów.

Resort gospodarki chce, by w ramach offsetu przekonano producenta maszyn do przeniesienia do kraju podstawowych napraw i serwisu rządowych samolotów.

Przygotowano założenia do oferty offsetowej związanej z kompensacją zakupu sześciu maszyn, a dalej sprawę miała pilotować Agencja Mienia Wojskowego. Zapowiedź jej likwidacji i powołania nowego urzędu i w tym wypadku spowodowała poślizg.

Tak więc nasi dostojnicy nadal muszą latać wysłużonymi Tupolewami.

Do offsetowej puli MON dorzuci też wkrótce miliony wynikające z zobowiązań zagranicznych producentów kilku typów ciężarówek: armia szykuje zakupy ciężkiego sprzętu transportowego warte kilkadziesiąt milionów złotych. Ponad 100 mln zł wyda natomiast na 120 lekkich opancerzonych samochodów patrolowych.

Offset nie jest polskim pomysłem - stosuje się go powszechnie na świecie, a Unia Europejska nie zakazuje zawierania umów offsetowych. Trzeba także pamiętać, że zagraniczni partnerzy nigdy nie zaangażują się w ryzykowne przedsięwzięcia. Każdy formalnie wynegocjowany i zatwierdzony przez rząd projekt offsetowy przynajmniej w teorii powinien zakończyć się sukcesem, bo za niepowodzenie dostawcom grożą ustawowe i umowne kary oraz utrata reputacji.