Zarządy spółek Grupy Energa wciąż chcą rozmawiać ze związkowcami

Zarządy spółek Grupy Energa twierdzą, że nie zrezygnowały z rozmów, są gotowe do negocjacji i czekają na propozycje rozwiązania sporu, którego efektem jest dzisiejszy strajk.

Zarządy spółek Grupy Energa uważają, że od początku dążyły do zakończenia sporu. W tym celu przedstawiły związkom zawodowym projekt porozumienia, który zawierał m.in. propozycję podwyżki płac oraz ujednolicenie systemów wynagrodzeń.

Wobec odrzucenia tych propozycji przez organizacje związkowe, władze Grupy poprosiły związki o przedstawienie własnej propozycji porozumienia. Zamiast tego związki zapowiedziały strajk. - To nie my odeszliśmy od stołu rokowań. Przeciwnie - oczekiwaliśmy na konstruktywne propozycje organizacji związkowych, wobec odrzucenia naszych. Ubolewamy, że przywódcy związkowi zerwali negocjacje i doprowadzili do akcji strajkowej - powiedział Mirosław Czapiewski, dyrektor zarządzający Energi.

Pomimo odrzucenia przez stronę związkową proponowanego przez władze Grupy porozumienia, zarządy uruchomiły program podwyżek, przeznaczając na nie 41 mln zł. Celem jest systemowe ujednolicenie zasad wynagrodzenia pracowników, zwłaszcza tych najniżej zarabiających.

Władze Grupy po raz kolejny zapewniają też, że nie planują zwolnień, a konieczna restrukturyzacja nie oznacza zagrożenia dla miejsc pracy. Obowiązująca w Grupie Energa Umowa Społeczna zapewnia załodze stabilizację i poczucie bezpieczeństwa. Dodatkową gwarancją zatrudnienia jest rozpoczęty właśnie największy w historii spółki program inwestycyjny.

Według władz Energi główną osią sporu jest żądanie wpływu związków zawodowych na zarządzanie spółkami Grupy. Związki oczekują, iż każda zmiana w spółkach musi uzyskać ich zgodę. Nie chce zgodzić się na to zarząd Energi uważając, że spełnienie tych oczekiwań oznaczałoby w praktyce blokowanie przez szefów związków koniecznej restrukturyzacji Grupy, co w trakcie trwającego procesu prywatyzacji oznaczałoby obniżenie wartości spółki.