Internet - z darmowego w pełnopłatny?

Darmowy internet odchodzi w przeszłość. Teraz pytamy już nie o to, czy w ogóle będziemy płacić za usługi i treści w sieci, ale kiedy i za jakie?

Przez lata sami uczyliśmy klientów, że usługi i treści w sieci są za darmo. To była nasza wina. Teraz powoli, ale nieodwołalnie ludzie zaczynają płacić - tak mówił w sierpniu szef amerykańskiego serwisu American Greetings.com, cytowany przez dziennik "New York Times" Jego serwis oferuje możliwość wysyłania przez internet wirtualnych kartek pocztowych, za swe usługi pobiera obecnie roczną opłatę 19,95 dolara. I chociaż w internecie można przecież łatwo znaleźć inne, darmowe e-kartki American Greetings.com ma ponad milion abonentów.

Jak internautę zmienić na złote?

Reklama, w której upatrywano niegdyś internetowego eldorado, okazała się zbyt płytkim źródłem pieniędzy. Karierę zrobiło słowo "monetyzacja" - czyli zagadnienie, jak przekuć popularność i użytkowników na dochody.

W Polsce portale próbują robić to na różne sposoby. Przykład - wrześniowa umowa portalu Onet z operatorem telekomunikacyjnym Energis. Portal zamierza firmować swoją marką prowadzone przez Energis usługi dostępu do sieci. Pieniądze pójdą do podziału między partnerów. Projekt ma wystartować jeszcze w tym roku.

Najłatwiejszym sposobem zwiększania przychodów wydaje się po prostu wprowadzanie opłat za usługi i treść. Coraz częściej to, co niegdyś było za darmo (np. archiwa gazet czy serwisów; także w Polsce - choćby dziennik "Puls Biznesu" czy serwis "Biznesnet"), teraz wymaga opłacenia abonamentu.

Czy w najbliższej przyszłości można oczekiwać, że darmowy internet dramatycznie się skurczy i coraz więcej treści i usług będzie płatnych? - To już się dzieje na naszych oczach - ocenia Mariusz Kuziak z krakowskiego portalu Interia.pl. Tę "pełzającą rewolucję" w USA dokumentuje serwis The End of Free ( www.theendoffree.com ).

Aukcje za pieniądze

W marcu tego roku na śmiały krok zdecydował się największy polski serwis aukcyjny Allegro.pl - wprowadził opłaty za wystawianie przedmiotów na aukcjach (przedtem płaciło się tylko za licytacje zakończone transakcją). - Dziś jednoznacznie oceniamy, że wprowadzenie tych opłat pozytywnie wpłynęło na nasze wyniki - mówi Michał Klar, jeden z menedżerów Allegro. Wprawdzie liczba licytowanych przedmiotów nieco spadła (w marcu na Allegro otwartych było prawie 182 tys. aukcji, w połowie maja 117 tys., a obecnie około 165 tys.), ale za to wzrósł z kilkunastu do około 35 proc. odsetek aukcji zakończonych sprzedażą przedmiotu. Jak podaje serwis, w kwietniu wartość transakcji na aukcjach wynosiła około 12 mln zł, w lipcu i sierpniu około 13 mln zł, a w ciągu ostatnich 30 dni prawie 16 mln zł (sprzedano niemal 160 tys. przedmiotów). Internauci z irytacją, ale zaakceptowali nowe warunki. W ciągu następnych kilkunastu miesięcy zapewne jeszcze nieraz będą musieli się pogodzić z podobną sytuacją.

Co będzie kosztować?

- W Polsce wszystkie pieniądze biorą operatorzy telekomunikacyjni. Np. portale, które oferując atrakcyjną treść, generują dużą część ruchu w internecie, nie dostają nic - narzeka Mariusz Kuziak. - Mam nadzieję, że tę kwestię uda się uregulować, najlepiej ustawowo. Inaczej środowisko internetowe coraz szybciej, choć płynnie, by nie wywołać wstrząsu, będzie musiało wprowadzać różne opłaty - ostrzega.

Co może stać się płatne? Przede wszystkim to, co dany portal lub serwis ma wyjątkowego. Onet lub Interia, przygotowując oficjalne serwisy towarzyszące programom reality show we współpracy odpowiednio ze stacjami TVN i Polsat, zostawiały najciekawsze ekskluzywne treści dla abonentów.

Druga kategoria to tzw. usługi premium. - Płatne mogą być np. jakieś wyrafinowane, rzadkie na rynku usługi w serwisach giełdowych lub bazy prawne. Mogą być wprowadzane płatności za niektóre usługi poczty elektronicznej, które dziś w Polsce świadczone są w bardzo zaawansowanej postaci za darmo - mówi Kuziak. - Wydawcy będą po prostu dążyć do wyodrębnienia własnych, unikalnych treści i usług i inkasowania za nie pieniędzy.

Wprowadzanie płatności staje się tym łatwiejsze, że internautom coraz bardziej naturalne wydaje się używanie w sieci karty kredytowej. W wielu przypadkach problem doskonale rozwiązały tzw. SMS-y o podwyższonej wartości (kilku czy kilkunastu złotych), którymi płaci się za wejście do zastrzeżonej strefy. Fizyczne uregulowanie płatności przestaje więc być barierą.

Balansując na równoważni

Te rozważania dotyczą przede wszystkim portali, serwisów, firm medialnych - profesjonalnych, czysto komercyjnych przedsięwzięć w sieci. Dla hobbystów i ideowców, którzy płacenie w internecie uważają za świętokradztwo, zostaje na szczęście jeszcze dużo miejsca. Ale rzeczywistość jest taka, że większość ruchu w internecie w Polsce to właśnie dzieło tych największych, którzy chcą wreszcie zacząć zarabiać.

Na szczęście dla internautów nie mogą sobie pozwolić na nadmierną pazerność. Konkurencja jest duża, a przesadnie "dojeni" internauci mogą się zbuntować i zmienić witrynę. - Trzeba pamiętać, że musi być równowaga. Darmowe treści są i zawsze pozostaną bardzo ważne - zaznacza Mariusz Kuziak. Także Paweł Respondek, rzecznik Onetu, zastrzega, że mimo wprowadzania rozmaitych częściowo płatnych serwisów, w ogromnej części jego portal pozostaje darmowy i na pewno się to nie zmieni.

Chodzi nie tylko o to, że przyciągając internautów darmową zawartością, portale powiększają grono odbiorców reklam, stając się tym samym bardziej atrakcyjne dla reklamodawców. Większy zasięg to także większa grupa klientów, którzy mogą dać się skusić i skorzystać z płatnej usługi.

- Darmowe wiadomości bieżące, fora wymiany opinii... Od tego nie da się odejść. Inaczej portal mógłby oferować świetne płatne usługi, ale pies ze złamaną nogą by o nich nie wiedział - mówi Kuziak.