Ważą się losy "Tygodnika Powszechnego". Wydawca rozważa różne strategie. Jedna z nich: papierowe wydanie tylko dla prenumeratorów i większa obecność w internecie.
- Dostaliśmy wiele listów i e-maili ze wzruszającymi znakami solidarności. Ludzie zapewniają nas, że będą kupowali po dwa egzemplarze, jeśli ma to nas obronić przed upadkiem - mówi "Gazecie" ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny "TP". W przedostatnim numerze naczelny ogłosił, że sytuacja finansowa pisma jest tragiczna. Powód? Zapaść na rynku reklamowym. W przypadku "TP" reklamy to 35 proc. przychodów, reszta pochodzi ze sprzedaży egzemplarzowej i prenumeraty. Mimo takiej struktury spółka wydająca pismo (tworzą ją Grupa ITI z 56 proc. udziałów i Fundacja "Tygodnika Powszechnego") traci płynność finansową. ITI już zapowiedziało, że nie wesprze finansowo pisma. - Podpisane umowy i podjęte zobowiązania zostały z naszej strony wypełnione i na tym etapie nie rozmawiamy o dodatkowym wsparciu finansowym "Tygodnika" - poinformowała Anna Czerniejewska, rzecznik ITI.
Jacek Ślusarczyk, prezes zarządu spółki wydającej "Tygodnik", przyznaje, że pismo takiego kryzysu nie przeżyło od 2002 r., gdy powstała Fundacja "Tygodnika". - Nie załamujemy jednak rąk i zastanawiamy się nad wieloma scenariuszami ratowania. Jeden z nich to wydawanie papierowej wersji tylko dla prenumeratorów i silniejsza obecność w internecie - mówi.
Obecnie nakład "TP" to około 40 tys. egzemplarzy, z czego sprzedaje się 22 tys. Jak twierdzi prezes spółki, dzięki ograniczeniu wydawania papierowej wersji do prenumeraty obniżyłyby się koszty druku, bo sprzedawałyby się wszystkie egzemplarze. Poprawiłaby się też płynność finansowa, bo nie byłoby np. problemu ściągania pieniędzy od kolporterów.
Podobną strategię obrał amerykański "Christian Science Monitor", który jako dziennik przeniósł się do internetu, natomiast jego prenumeratorzy nadal będą otrzymywać papierową wersję gazety, tyle że już jako tygodnika.
Z danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy wynika, że średnia sprzedaż "Tygodnika Powszechnego" w 2008 r. wyniosła 20,4 tys. egz., w tym w prenumeracie rozchodziło się tylko 4,57 tys. egz. - Nie jest to dobry ruch. Wydaje mi się, że obecność przynajmniej w głównych punktach sprzedaży jest dla pisma kluczowa. Kioski to nie tylko sprzedaż, ale też istnienie w świadomości czytelników - mówi dr Zbigniew Bajka, prasoznawca z UJ.
Jego zdaniem rezygnacja ze sprzedaży kioskowej byłaby bardziej uzasadniona, gdyby w prenumeracie rozchodziła się większość nakładu "TP". Wówczas tytuł mógłby ograniczyć wydatki związane z dystrybucją bez ryzyka utraty większej grupy czytelników.
Swoją przyszłość tygodnik widzi w internecie. - W tym obszarze bardzo mocno zaistnieliśmy. Dlatego nasz serwis chcemy rozbudowywać. Jak wynika z badań, średni czas odsłon w naszym przypadku to ponad 20 minut przy oglądalności na poziomie 600 tys. odsłon miesięcznie. To bardzo dobrze prognozujący wynik - mówi Ślusarczyk.
Wydawca na razie nie zdecydował się na zwalnianie dziennikarzy. Zapowiedział jednak obcięcie pensji i wierszówek dla autorów zewnętrznych.
"Tygodnik Powszechny" wydawany jest jako katolickie pismo społeczno-kulturalne od 64 lat. Pierwszy numer ukazał się 23 marca 1945 r. "TP" powstał z inicjatywy kard. Adama Stefana Sapiehy, a naczelnym od początku do 1999 r. był Jerzy Turowicz.