Od stycznia ubiegłego roku "Gazeta" zbiera absurdy prawne, które doprowadzają przedsiębiorców do szewskiej pasji. Uruchomiliśmy stronę internetową BublePrawne.org , gdzie można zgłaszać absurdy. W tym roku rozszerzyliśmy naszą akcję o konsumentów. Codziennie dostajemy kolejne maile, listy i telefony z propozycjami przepisów, które trzeba zmienić.
Oto, co dokucza naszym czytelnikom:
Dlaczego rejestracji samochodu nie można zrobić przez telefon lub internet jak to jest w EUROPIE.
Bublem są przepisy o konieczności wypełniania formularzy do GUS przez przychodnie prywatne zatrudniające trzy osoby.
Wszystkie wymagane informacje są już w Centrum Zdrowia Publicznego, w NFZ, urzędzie skarbowym - po co kolejne formularze? Mnoży się niepotrzebnie biurokratyczne wymogi, mimo że informacja jest już w tylu miejscach. Brak jest komunikacji między urzędami, więc po co nam one?
Jest to bubel, a może tylko niedopatrzenie w znowelizowanym kodeksie pracy. Od stycznia 2009 r. zrównano prawa rodziców biologicznych i adopcyjnych, jeśli chodzi o przysługujący urlop macierzyński. I to jest wspaniałe! Tylko że rodzicom biologicznym przysługuje ochrona przed zwolnieniem przez okres urlopu macierzyńskiego i wychowawczego, a adopcyjnym już nie. Może się więc zdarzyć, że ktoś po paru latach oczekiwania, po przedstawieniu w ośrodku adopcyjnym kilkunastu zaświadczeń (m.in. zaświadczenia o wystarczająco wysokich dochodach) zostaje z adoptowanym dzieckiem bez pracy i za chwilę staje się beneficjentem opieki społecznej.
Do postawienia ścianki z płyt kartonowo-gipsowych w lokalu użytkowym bez jakiejkolwiek ingerencji w konstrukcję, przy zgodzie właściciela budynku i zatwierdzeniu przez sanepid trzeba mieć pozwolenie na budowę, kierownika, dziennik budowy i jeszcze czekać do 65 dni na rozpatrzenie.
Jesteśmy małżeństwem od prawie 22 lat. Co roku składamy zeznanie podatkowe, w którym rozliczamy się wspólnie, bo to się opłaca i jest legalne. Niedawno pojawiła się ulga na internet i na dzieci. I z tego skorzystaliśmy. Urząd postanowił nas skontrolować i zażądał: faktury na internet wraz dowodami wpłat oraz świadectwo urodzenia i jakiś dokument tożsamości dziecka do wglądu. Trzeba było również dostarczyć kserokopie tych dokumentów. Na koniec musiałam napisać oświadczenia, że jesteśmy małżeństwem, że wychowujemy dziecko i że nikt nie zwrócił nam za internet. Na pytanie, po co to oświadczenie, urzędniczka powiedziała, że to dlatego, że nadpłata podatku przekracza 6 tys. zł, poza tym takie mają przepisy w urzędzie. Uważam działanie urzędników za upokarzające podatników. Przecież mogą sprawdzić w urzędzie stanu cywilnego, czy jesteśmy małżeństwem.
Prowadziłem jednoosobową działalność gospodarczą. Interes zimą nie szedł, więc postanowiłem zaprzestać jego prowadzenia. Poszedłem do urzędów, by ją zawiesić. W urzędzie pracy usłyszałem, że nie dostanę zasiłku dla bezrobotnych. By zasiłek otrzymywać, należy bowiem firmę zlikwidować, a nie zawiesić. Znów poświęciłem dzień i zamknąłem działalność. I po co? Teraz na wiosnę, by wznowić działalność, muszę od początku zakładać firmę.
Paszport dla dziecka urodzonego poza granicami Polski można wyrobić w konsulacie RP w kraju, w którym urodziło się dziecko. Pierwszy paszport jest ważny tylko jeden rok. A wystawiany jest na podstawie lokalnego aktu urodzenia oraz wypełnionego wniosku podpisanego i osobiście dostarczonego przez obojga rodziców. Jest to oczywiście do wykonania, choć dziwi brak możliwości wysłania wniosku i dokumentów pocztą. Ale prawdziwe kłopoty zaczynają się, kiedy chce się wyrobić kolejny paszport. Procedura jest podobna, ale wymagany jest polski akt urodzenia. Można go otrzymać jedynie w urzędzie gminy w miejscu zameldowania (nawet jeśli na stałe mieszka się poza Polską) na podstawie wniosku wypełnionego i podpisanego przez obojga rodziców w obecności kierownika urzędu. Dodatkowo polski akt urodzenia nie jest wystawiany od ręki, ale w terminie 30 dni, odbiór tylko osobiście (choć w tym przypadku może to zrobić ktoś wskazany na wniosku). Łatwo można sobie wyobrazić rodzinę mieszkającą na innym kontynencie, która zmuszona zostaje do wizyty w Polsce z powodu starych i bezsensownych przepisów.
Prowadzę sklep i hurtownię internetową. Moje problemy to wystawianie faktur papierowych, paragonów z kasy fiskalnej, kopii faktur papierowych, paragonów fiskalnych, kopii papierowych potwierdzeń VAT UE dla odbiorców z UE, a wszystko można tak pięknie przez mail, PDF, JPG.
Miesięcznie tworzę setki kilogramów makulatury: koszty lasów, papieru, prądu, tonerów, drukarek, pieczątek, księgowości, przechowywania... Setki tysięcy złotych miesięcznie, tylko ja jeden... A takich firm jest w Polsce kilka milionów..
Od kilku lat w Polsce wiele mówi się o budowie dróg oraz o bezpieczeństwie ruchu drogowego. Bez wątpienia są to ważne tematy. Omawia się sprawy zamówień publicznych, sposobów uzyskiwania gruntów budowlanych oraz środków na budowę dróg. Mało mówi się o technicznej stronie budowy dróg, gdy tymczasem istniejące przepisy (trzy rozporządzenia dotyczące: warunków dróg publicznych, warunków technicznych obiektów inżynierskich oraz przepisów techniczno-budowlanych dot. autostrad płatnych) wydawane przez poprzedników Ministerstwa Infrastruktury, delikatnie mówiąc, nie nadążają za rozwojem wiedzy technicznej. Powoduje to, że o ile uda nam się zbudować nową sieć dróg w Polsce, o tyle będzie ona nieco przestarzała.
Jako przykład podam sprawę tzw. urządzeń bezpieczeństwa ruchu. Chodzi głównie o bariery ochronne, których parametry w prawie całej Europie opisuje norma EN 1317.
Mówi ona, jakie parametry barier są istotne, aby były one bezpieczne dla uczestników ruchu drogowego. Polska wersja tej normy została wydana w 2001 r. i do dziś nie została wykorzystana przez zarządzających drogami.
Powołano oczywiście odpowiednie komisje, zespoły itd., ale efektu nie ma żadnego. Czy należy mówić o przyspieszaniu budowy dróg, jeżeli nie ustaliło się ich technicznego poziomu zgodnie z obecnym stanem wiedzy? Jednostka naukowa zajmująca się m.in. oceną techniki stosowanej w tej dziedzinie - Instytut Badawczy Dróg i Mostów - od kilku lat wskazuje konieczność zmian, ale niestety kolejne ekipy z Ministerstwa Infrastruktury oraz GDDKiA nie są w stanie nic zrobić. Czy to sa fachowcy?
W listopadzie 2007 r. postanowiłem kupić samochód. Był tani, ponieważ jego historia nie była prosta, a wyglądała następująco:
Pojazd w salonie kupuje w leasingu firma X, dlatego w dowodzie rejestracyjnym wpisana jako właściciel jest firma leasingowa Y. Firma X po trzech latach od kupna samochodu spłaca go całkowicie, otrzymuje zaświadczenie, że pojazd jest jej, ale nigdy go nie przerejestrowuje. Dzieje się tak, ponieważ tuż po spłaceniu samochodu firma popada w kłopoty finansowe i zostaje zamknięta. Na poczet zaległości urząd skarbowy przejmuje samochód. Po pewnym czasie US sprzedaje pojazd na aukcji firmie Z, a nowy właściciel po trzech miesiącach sprzedaje go mnie. Niestety, w czasie przejmowania pojazdu przez US nie znaleziono nigdzie karty pojazdu. Rezultat jest taki: mam samochód, ale nie ma karty pojazdu. Okazuje się, że bez karty pojazdu nie można w Polsce zarejestrować samochodu. Mam wszystkie papierki: decyzje US o przejęciu samochodu na poczet długów, fakturę sprzedaży pojazdu z US do firmy Z. Fakturę kupna pojazdu z firmy Z przeze mnie. Żeby zarejestrować pojazd, muszę znaleźć właściciela firmy X (tej, która kupiła pojazd na początku) i zaciągnąć go do wydziału komunikacji, aby poprosił o wydanie karty pojazdu - dlatego że według wydziału komunikacji ciągle to on odpowiada za pojazd. W końcu po czterech wizytach w WK i sześciu faksach z US - łącznie z KRS firmy X otrzymuję nową kartę pojazdu. Paranoja...
PS Przy pierwszej wizycie w WK pani w okienku mówi bez ogródek: "Niech pan odda ten samochód i odbierze chociaż 50 proc. kwoty, którą pan zapłacił - będzie łatwiej dla pana i dla mnie". - Nie odpuściłem - WYGRAŁEM!!!
Urzędy wymagają składania dokumentów urzędowych, którymi same dysponują, bądź które są w innych urzędach. Przepisy nie uwzględniają jakiejkolwiek komunikacji urzędów między sobą ani nawet wewnątrz wydziałów. Dwa przykłady:
- żeby uzyskać zezwolenie na ślub konkordatowy, należy złożyć do USC miejsca zamieszkania odpis aktu urodzenia z USC miejsca urodzenia, podczas gdy oba USC mogłyby się skomunikować między sobą i uzyskać dokumenty drogą urzędową,
- Urząd skarbowy wymaga ode mnie złożenia kopii potwierdzenia numeru REGON ujętego w rejestracji podatkowej, podczas gdy mógłby drogą urzędową potwierdzić ten numer bezpośrednio w urzędzie statystycznym.
Dla załatwienia praktycznie każdej sprawy trzeba nosić ze sobą teczkę dokumentów, ponieważ ustawodawca nie przewidział możliwości komunikowania się urzędów między sobą. Poza oszczędnością papieru i czasu byłaby to bez wątpienia droga bezpieczniejsza - brak możliwości oszustw.