Dochodów kapitałowych nie łączy się z innymi, nazwijmy je "zwykłymi" dochodami, np. z pracy na etacie, emerytury czy renty, działalności gospodarczej. To zupełnie różne sprawy. I różne PIT-y. W 2008 r. inwestowałeś z zyskiem, ale miałeś też dochody z pracy? Składasz dwa oddzielne formularze: PIT-37 na dochody z pracy i PIT-38 na dochody z inwestycji kapitałowych, m.in. ze sprzedaży akcji.
Całe szczęście, że PIT-38 jest chyba najprostszym ze wszystkich formularzy do rozliczenia rocznego. Liczy ledwie dwie strony. Nie ma tu żadnych ulg, odliczania składek na ubezpieczenia społeczne czy zdrowotne. Nie ma wspólnego opodatkowania małżonków. Nie ma też wyliczania podatku na podstawie skali z kilkoma stawkami. Stawka jest jedna - od dochodu płaci się 19 proc. podatku. Można za to przekazać 1 proc. rocznego podatku giełdowego na wybraną przez siebie organizację pożytku publicznego.
Niestety, a może na szczęście, w ciągu roku od zysków ze sprzedaży akcji nie płaci się zaliczek na podatek. To oznacza, że teraz trzeba wyciągnąć z kieszeni i wpłacić na rachunek urzędu skarbowego całą, roczną kwotę podatku. Dla niektórych to może być poważny problem - są inwestorzy, którzy sprzedają akcje na zapłatę podatku, a niektórzy posiłkują się kredytami.
Po zakończeniu roku podatkowego biura maklerskie przygotowują dla swoich klientów specjalny formularz (PIT-8C), w którym opisują ich całoroczne osiągnięcia. Są tam więc informacje o przychodach, kosztach, dochodach albo stratach. To na podstawie tych informacji inwestorzy giełdowi wypełniają potem PIT-38.
Jak już wspomnieliśmy, podatkowi podlega dochód z inwestycji na giełdzie. Ten dochód to różnica między przychodem ze sprzedaży akcji, czyli ceną, po jakiej zostały sprzedane, a kosztami jego uzyskania. Kosztem uzyskania w przypadku inwestycji na giełdzie są m.in. cena, po jakiej akcje zostały kupione, opłata za prowadzenie rachunku inwestycyjnego, prowizje związane z kupnem i sprzedażą akcji.
Jeśli podatnik dostał papiery wartościowe w spadku lub darowiźnie, to cena ich nabycia wynosi 0 zł. Inaczej mówiąc, cena nabycia nie jest dla niego kosztem, bo nie poniósł wydatków na nabycie papierów. Wolny od podatku jest natomiast w tym przypadku dochód ze sprzedaży papierów wartościowych w części odpowiadającej kwocie zapłaconego podatku od spadków i darowizn.
Ale nie każda inwestycja giełdowa przynosi dochód. Czasami kończą się one stratą. Strata powstaje, gdy koszty uzyskania przychodu są wyższe niż sam przychód, czyli zwykle wtedy, gdy nasza inwestycja nie przyniesie zysków i gdy akcje czy udziały sprzedajemy po cenie nie wyższej niż ta, po której je kupiliśmy. Mocno stracić można było w drugiej połowie zeszłego roku, gdy kryzys zaczął przybierać na sile, a kursy akcji zanurkowały. Na szczęście o straty z inwestycji na giełdzie w danym roku podatkowym można sobie obniżyć dochód uzyskany w najbliższych kolejno po sobie następujących pięciu latach podatkowych. Wysokość tego obniżenia w poszczególnych latach nie może przekroczyć 50 proc. kwoty straty.
Jeśli podatnik inwestował wielokrotnie w te same akcje, przy ich sprzedaży przyjmuje się, że w pierwszej kolejności pod młotek poszły te, które kupił najwcześniej (tzw. zasada FIFO - first in first out).
Od 9 kwietnia można wysyłać fiskusowi zeznania roczne przez internet bez tzw. bezpiecznego podpisu elektronicznego. Niestety w ten sposób nie można w tym roku wysłać PIT-38 (ułatwienie dotyczy tylko PIT-37). Giełdowy PIT można wysłać przez sieć, ale potrzebny jest do tego kosztowny bezpieczny podpis. Przed rokiem, w czasie rozliczeń z fiskusem z podatku za 2007 r., internetem fiskus dostał ledwie 15 formularzy PIT-38. Resztę z pozostałych blisko 300 tys. zeznań giełdowych inwestorzy zanieśli fiskusowi osobiście lub wysłali listami poleconymi. W sumie budżet zarobił na nich przeszło 2 mld zł (ta kwota nie obejmuje podatku od dochodów z oszczędności bankowych, którego nie wykazuje się w PIT), co kiepsko wróży, coraz cichszym zresztą, obietnicom likwidacji podatku Belki.
Podatku giełdowego nie trzeba płacić w chwili składania czy wysyłania fiskusowi PIT-38. Formularz można złożyć już teraz, natomiast podatek wpłacić dopiero 30 kwietnia (uwaga, mogą być związane z podatkami kolejki w bankach). Jeśli inwestor giełdowy składa też inne zeznanie podatkowe, np. PIT-37 (bo w zeszłym roku pracował na etacie), i ma w tym zeznaniu nadpłatę podatkową (bo np. korzysta z ulg), może poprosić swój urząd skarbowy o uwzględnienie tej nadpłaty w rozliczeniu podatku giełdowego.
- Nadpłatę z PIT-37 można odliczyć od podatku do zapłaty z PIT-38. Należy jednak złożyć w urzędzie skarbowym pismo z wnioskiem o przeksięgowanie nadpłaty na poczet podatku od dochodów z giełdy - taką radę usłyszeliśmy w Krajowej Informacji Podatkowej.
Doradcy podatkowi wskazują, że ordynacja podatkowa daje podatnikom prawo zaliczania nadpłaty na poczet innych podatków. I choć jak twierdzi doradca, z przepisów nie wynika obowiązek składania w urzędzie skarbowym pism informujących fiskusa o takich operacjach, to takie pismo może z jednej strony pomóc urzędnikom, którzy dzięki niemu łatwiej połapią się w rozliczeniach złożonych przez podatnika, z drugiej zaś pomogą i podatnikowi, który dzięki temu uniknie konieczności wyjaśniania w urzędzie, dlaczego np. zamiast 500 zł podatku od dochodów z giełdy wpłacił na konto urzędu tylko 400 zł.