Polska woda - czy na pewno zdrowia doda?
Rynek wody rośnie dużo szybciej niż innych napojów bezalkoholowych, np. soków. W ostatnich latach zdarzało się, że wzrost sprzedaży był dwucyfrowy. Wyjątkiem był zeszły rok, gdy ze względu na zimne lato sprzedaż spadła o 1,5 proc. (dane firmy Nielsen). Polacy gonią europejską średnią - dziś pijemy ok. 90 litrów wody butelkowanej rocznie, podczas gdy w Europie Zachodniej jest to 120 l (dane firmy badawczej Zenith International).
- Kategoria wody ma wciąż duży potencjał z uwagi na trend prozdrowotny, wyraźnie widoczny wśród Polaków - podkreśla Ilona Woźniak, kierownik ds. relacji zewnętrznych w spółce Żywiec Zdrój, która jest liderem rynku wód butelkowych z 24-proc. udziałem ilościowym. Woźniak podkreśla, że wzrost spożycia będzie się odbywał na dwa sposoby - poprzez zmianę nawyków i przechodzenie konsumentów z innych kategorii (na przykład napojów gazowanych) oraz przez zwiększanie konsumpcji przez tych, którzy już dziś piją wodę.
A co dziś pijemy? Według danych Państwowego Zakładu Higieny, który kwalifikuje wody przed ich wprowadzeniem na rynek, w 2011 roku 44 proc. wód to były wody mineralne, 54 proc. - źródlane, a 2 proc. - stołowe. Wśród wód mineralnych najwięcej jest tych niskozmineralizowanych (do 500 mg na litr), które nie mają specjalnie korzystnego wpływu na zdrowie. Z badań zresztą wynika, że Polacy nie do końca rozumieją, na czym polega różnica między wodą mineralną a źródlaną, a w zrozumieniu tego podziału nie pomagają przepisy - w ubiegłym roku zmieniła się na przykład definicja wody mineralnej. Według wcześniejszej była to woda bogata w ważne dla zdrowia składniki mineralne (powyżej 1000 mg na litr), przeznaczona do picia w celach dietetycznych, odżywczych lub profilaktycznych. Dzięki niej uzupełnialiśmy dietę o potrzebne składniki mineralne, takie jak wapń, magnez czy sód. Od ubiegłego roku, po dostosowaniu polskich przepisów do standardów UE, woda mineralna to każda woda podziemna spełniająca warunki pierwotnej czystości - może mieć korzystny wpływ na zdrowie, ale nie musi, bo może zawierać jedynie śladowe ilości minerałów. Niektórzy producenci już zmienili nazwę swych wód ze źródlanych na mineralne, jak np. Coca-Cola w przypadku Kropli Beskidu. Nazwa "źródlane" w stosunku do kategorii wód, które w hierarchii wartości są niżej niż mineralne (ich skład nie jest tak stabilny jak mineralnych), też jest zresztą niefortunna - wielu Polaków sądzi, że to woda z górskich źródeł, najlepsza z możliwych. Najpopularniejsza polska woda, czyli Żywiec Zdrój, to właśnie woda źródlana (zawiera jedynie 230 mg składników mineralnych). Trzecią kategorią wód są wody zmineralizowane, zwane stołowymi - często są to zwykłe wody destylowane, do których w toku produkcji dodaje się składniki mineralne.
Woda to samo zdrowie? Nic bardziej mylnego
Zdaniem Tadeusza Wojtaszka, eksperta ds. wód mineralnych, twórcy portalu Wodadlazdrowia.pl oraz założyciela Polskiego Towarzystwa Magnezologicznego, powinniśmy pić wodę średnio- (500-1500 mg/l), a najlepiej wysokozmineralizowaną (powyżej 1500 mg/l), która uzupełni nasze niedobory minerałów. - Wody niskozmineralizowane nie wnoszą nic wartościowego - podkreśla Wojtaszek. Co więcej, jego zdaniem, ich picie w dużych ilościach (do czego namawiają producenci) może być niekorzystne dla zdrowia, bo rozrzedzają elektrolity znajdujące się w organizmie. Zdaniem Wojtaszka takie wody nadają się idealnie do gotowania, parzenia herbaty czy rozcieńczania syropów - zwłaszcza jeśli ktoś ma w domu niesmaczną kranówkę.
Producenci przekonują jednak, że to ich wody są idealne do spożywania na co dzień. - Do codziennego spożycia najlepsze są wody mineralne o średnim poziomie mineralizacji jak np. Nałęczowianka - twierdzi Michał Skubis, marketing manager w Nestle Waters Polska. Nałęczowianka to właśnie woda średniozmineralizowana (650 mg/l). - Na polskim rynku najwięcej jest wód mineralizacji do 500 mg, gdyż są to wody optymalne na co dzień dla wszystkich niezależnie od wieku i stanu zdrowia. To wody spełniające swą podstawową funkcję: nawadniają organizm - przekonuje Ilona Woźniak z Żywca. Żywiec-Zdrój to woda niskozmineralizowana, ma jedynie 230 mg składników mineralnych.
To nie woda - to bezbarwna oranżada!
Chociaż Polacy piją głównie "czystą" wodę niegazowaną lub gazowaną, coraz większą popularnośc zyskują wprowadzone kilka lat temu wody smakowe. Wersje smakowe (cytrynowe, jabłkowe, truskawkowe itp.) mają w swoim portfolio m.in. Żywiec Zdrój, Nałęczowianka, Ustronianka. To już prawie 15 proc. polskiego rynku wód butelkowanych i najszybciej rosnący segment rynku (jako jedyny w 2011 roku odnotował wzrost o prawie 6 proc.). O wodach smakowych Wojtaszek wypowiada się z niesmakiem. - Powiedzmy to otwarcie: to nie są wody, tylko bezbarwne oranżady! - zaznacza Wojtaszek.
Zgodnie z prawem wody smakowe rzeczywiście nie mieszczą się w kategorii wód, lecz napojów, w rzeczywistości znajdując się w tej samej kategorii co Mirinda czy Sprite, bo do wody nie wolno dodawać niczego poza minerałami (w przypadku wód stołowych). A do wód smakowych dodaje się aromaty, cukier i konserwant - zwykle benzoesan sodu. Taki skład mają np. popularne Smakołyki od Żywiec Zdrój (mają 42 proc. rynku wód smakowych według NIelsena, dane za ubiegły rok). Firma tłumaczy, że wybierając wodę smakową, Polacy chcą, by była ona po prostu smaczna. - Z badań wynika, że dla konsumentów wody niegazowanej najważniejsze jest, że dobrze gasi pragnienie, jest odpowiednia do codziennej konsumpcji, naturalna i zdrowa oraz nie ma żadnych dodatków. Z kolei w przypadku tzw. wód smakowych najważniejszy jest właśnie owocowy słodki smak. Dlatego w Smakołyku znajdziemy cukier, ale nie znajdziemy sztucznych słodzików, które często znajdują się w składzie innych produktów z tego segmentu - tłumaczy Woźniak z Żywiec Zdrój. Zaznacza, że wody smakowe są alternatywą dla wysokosłodzonych kolorowych napojów, w porównaniu z nimi "mają nawet o 100 proc. niższą kaloryczność", a zawarte w nich dodatki są stosowane powszechnie w przemyśle spożywczym. - Żeby zatruć się benzoesanem sodu, trzeba by wypić jednego dnia 24 tysiące litrów napoju z zawartością tego konserwantu - podkreśla Woźniak. Jednak nie wszyscy producenci stosują konserwanty - obywają się bez niego wody smakowe Veroni czy smakowe Nałęczowianki.
Chcieli być ekologiczni, ale nie wyszło...
Przedstawiciele Żywiec Zdrój podają przykład Cisowianki, która próbowała podbić rynek naturalnymi wodami smakowymi: z dodatkiem prawdziwego soku z cytryny i mięty, ale wycofała je z rynku. Ich zdaniem produkt nie przypadł do gustu konsumentom. Inaczej widzą to w firmie Polskie Zdroje, producencie Cisowianki: - Nasze wody należały do nielicznych na polskim rynku, które zawierały wyłącznie naturalne składniki. Mimo to byliśmy zaliczani do tej samej kategorii co wody pełne sztucznych dodatków i cukru, a nasza woda stała na półce obok tzw. wód smakowych, które z wodą nie mają nic wspólnego. Dlatego też zdecydowaliśmy się całkowicie wycofać z tego segmentu - tłumaczy Katarzyna Pióro, PR manager marki Cisowianka. Tadeusz Wojtaszek: - Chcieli być ekologiczni, ale to nie będzie dobrze smakować. Ludzie lubią cukier.
Ilona Woźniak z Żywiec Zdrój: - Zawsze to preferencje i oczekiwania konsumentów będą kształtować innowacje i zmiany w tej kategorii. Na bieżąco analizujemy preferencje konsumentów - jeżeli będzie im smakował napój mniej słodki, z pewnością producenci dopilnują, aby trafił on do sklepów.
Polskie Zdroje to zresztą jedyny polski gracz wśród największych polskich producentów wody, z udziałami w rynku ok. 8,5 proc. (dane ilościowe Nielsena za styczeń-luty 2012). Żywiec Zdrój należy do koncernu Danone, producentem Nałęczowianki jest Nestle Waters (7 proc.), a wspomnianą Kroplę Beskidu wytwarza Coca-Cola HBC Polska (3,2 proc. udziałów). Swoją wodę Górska Natura ma też Pepsico.
-
Wakacje w Hiszpanii okazały się koszmarem. Powodem bankowy algorytm
-
Parlament Europejski chce skończyć z fast fashion
-
Idą po Koronę Wodospadów! Zespół z Polski chce zdobyć dziesięć najwyższych wodospadów na świecieMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Ukraińcy nie czekają na ożywienie i opuszczają Polskę [RAPORT]
-
Sejm znowu to zrobił. Fotowotaika może oberwać nową ustawą. "Efekt mrożący"
- Węgry znów próbują ukryć inflacje. Tym razem "obowiązkowe promocje"
- Posłanka PiS w mieszkaniu komunalnym. Płaci 116 zł czynszu, zarabia 25 tys
- 3 rodziny czekają na mieszkanie, a posłanka PiS wynajmuje je za 116 zł
- TVN: Rosyjski wątek w fuzji Orlenu. "Wpisujesz Łukoil, dostajesz Orlen"
- Zakaz wynajmu krótkoterminowego we Włoszech. Co będzie z turystami?