Sztuka cenniejsza niż złoto. Ile można na tym zarobić?

W czasach kryzysu inwestowanie w dzieła sztuki okazuje się znakomitą alternatywą. Ubiegły rok był najlepszym w historii domów aukcyjnych - sprzedały prace za ponad 11 mld dol.

Według danych portalu Art Price wartość dzieł sprzedanych na rynku aukcyjnym wyniosła w ubiegłym roku 11,57 mld dol., a więc o blisko 24 proc. więcej niż w 2010 r. A ten rok zapowiada się równie dobrze - mówią przedstawiciele firmy Wealth Solutions zajmującej się zarządzaniem inwestycjami alternatywnymi, którzy przygotowali raport na temat rynku sztuki. W I połowie bieżącego roku dom aukcyjny Christie's zanotował wzrost sprzedaży o 13 proc. - za jego pośrednictwem właściciela zmieniły dzieła sztuki o wartości 3,5 mld dol. Jego główny konkurent, czyli Sotheby's, nie utrzymał w tym samym czasie poziomu sprzedaży z 2011 r., ale za to na wiosnę udało mu się sprzedać najdroższy obraz w historii - za "Krzyk" Edwarda Muncha zapłacono blisko 120 mln dol.

Rynek sztuki wydaje się odporny na sytuację na rynkach finansowych. We wrześniu 2008 r., gdy ogłaszano bankructwo Lehman Brothers, odbyła się rekordowa pod względem obrotów aukcja - w londyńskim Christie's sprzedano dzieła Damiena Hirsta za kwotę ok. 198 mld dol. - Rynek sztuki oczywiście nie działa w próżni i jest zależny od sytuacji gospodarczej. Zależność ta nie oznacza jednak panicznych reakcji przekładających się na gwałtowne przeceny dzieł uznanych twórców - czytamy w raporcie Wealth Solutions.

Grono nabywców dzieł z wyższej półki (od pół miliona dolarów górę) to najbogatsi ludzie na świecie, których liczba - mimo kryzysu - w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła o 28 proc. (dane World Wealth Report 2012 - Capgemini i RBC Wealth Management).

Co się kupuje?

Przede wszystkim sztukę nowoczesną. To największy i najszybciej rosnący segment rynku. W 2011 r. wartość sprzedaży dzieł najnowszych wzrosła o 291 mln dol. (łączne obroty: 6,1 mld dol., czyli ponad połowa globalnego rynku sztuki).

Duży udział w tym wzroście mieli Chińczycy, którzy odpowiadają dziś za ponad 40 proc. obrotów na rynku sztuki nowoczesnej. Wynika to w dużej mierze ze wzrostu znaczenia chińskich artystów - w zestawieniu dziesięciu artystów generujących najwyższe obroty na aukcjach w 2011 roku na pierwszym i drugim miejscu znaleźli się Zhang Dagian i Qi Baishi. Dopiero za nimi uplasowali się Andy Warhol i Pablo Picasso.

W 2011 r. jedną czwartą obrotów na aukcyjnym rynku sztuki wygenerowała sztuka powojenna, a sztuka współczesna (artyści urodzeni po 1945 r.) - 11 proc. Ta ostatnia to już 1,26 mld dol. (jeszcze dziesięć lat temu było to zaledwie 90 mln). Na atrakcyjność sztuki współczesnej wpływa to, że dzieła te można kupić za niezbyt wygórowane kwoty. W 2011 r. dwie trzecie wszystkich współczesnych prac zostało sprzedanych poniżej 5 tys. dol.

Daleko w tyle pod względem wyceny pozostają dzieła kobiet. Najdroższym dziełem wykonanym przez artystkę wciąż pozostają "Kwiaty" rosyjskiej awangardzistki Natalii Gonczarowej, za które zapłacono 9,6 mln dol., a więc ponad 12 razy mniej niż za "Krzyk" Muncha. Próg 4 mln dol. przekroczyły do tej pory jedynie Louise Bourgeois, Joan Mitchell, Tamara Łempicka i wspomniana Gonczarowa.

Gdzie się kupuje?

Rynek sztuki zdominowany po wojnie przez kolekcjonerów z Wielkiej Brytanii i USA globalizuje się. W aukcjach organizowanych przez Christie's w I półroczu 2012 r. jedną piątą stanowili nowi klienci, w tym połowa z Rosji. Udział nowych klientów w obrotach londyńskiego oddziału Sotheby's wzrósł w pierwszej połowie 2012 r. o jedną trzecią.

Najsłynniejszym rosyjskim kolekcjonerem jest Roman Abramowicz, który poza klubem piłkarskim Chelsea Londyn jest właścicielem prac wielu artystów współczesnych.

Rynek sztuki rozwija się też w krajach, które do niedawna praktycznie w nim nie uczestniczyły: w Brazylii, Katarze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Turcji. Obroty na aukcjach w Chinach wzrosły w ubiegłym roku o połowę, a Państwo Środka stało się największym odbiorcą dzieł sztuki. Co ciekawe, azjatyccy klienci kupują dużo droższe dzieła niż Brytyjczycy czy Francuzi. W Azji zaledwie 38 proc. prac sprzedawanych jest w cenie poniżej 5 tys. dol., gdy w reszcie świata dzieła takie stanowią aż 75 proc. sprzedaży. Średnia wieku nabywców też jest tam dużo niższa niż w krajach Zachodu.

Fundusz doradzi

Potencjał rynku sztuki doceniają również inwestorzy. Rośnie liczba funduszy lokujących kapitał w dziełach sztuki oraz zwiększa się zgromadzony w nich kapitał. Według Art and Finance Report Deloitte i ArtTactics w 2010 r. aktywa tego typu funduszy sięgały 760 mln dol., w 2011 było to już 960 mln.

The Fine Art Fund zarządza obecnie dziełami sztuki o wartości ponad 100 mln dol., zgromadzonymi w pięciu różnych funduszach. Średnia roczna stopa zwrotu dla funduszu o nazwie Fine Art Fund II (2006-11) to 23,08 proc. Mniejsze fundusze osiągają jednak podobne stopy zwrotu. The Collectors Fund zarządza aktywami o wartości 20 mln dol. i wypracowuje średnią roczną stopę zwrotu w wysokości 28,5 proc. na funduszu American Master Collection I fund (2007-11). Średnia stopa zwrotu z sześcioletniej inwestycji w sztukę na podstawie Mei Moses All Art Index za okres ostatnich 60 lat wynosi 111,81 proc.

Aktywa funduszy inwestujących w sztukę to jednak wciąż mniej niż 10 proc. rynku, który pozostaje domeną kolekcjonerów. Ci, którzy są na nim jako inwestorzy, przyjmują raczej długoletni horyzont inwestycyjny. To właśnie zabezpiecza rynek sztuki przed panicznymi i stadnymi zachowaniami, znanymi z rynków finansowych - stwierdzają specjaliści z Wealth Solutions.

Zobacz jak łatwo oszczędzać Skorzystaj z kontomierza

Więcej o: