Saturn zrobił promocję i... podniósł ceny. 50 zł rabatu, którego nie ma
Cena aparatu Nikon D90, którym zainteresował się pan Krzysztof, przed sylwestrem wynosiła 2699 zł. Więc kiedy czytelnik usłyszał o nowej promocji sklepu, stwierdził, że warto się skusić na 250 zł zwrotu.
- Tuż po Nowym Roku udałem się do sklepu i mocno się zdziwiłem. Ten sam zestaw w tej samej gablocie co wcześniej kosztował już 2899 zł. Rabat wyniósł więc tylko 50 zł - pisze czytelnik. I zastanawia się, czy sieć podniosła docelową cenę towaru tylko dlatego, by po promocji i tak nie stracić za dużo? - Brak mi na to słów i jeśli ktoś śledzi ceny, a ja właśnie poluję na taki zestaw, to ewidentnie widać, jak sieci manipulują klientami - żali się pan Krzysztof.
Jak to jest z tymi promocjami? Na początku stycznia zwróciliśmy się z tym pytaniem do sieci Media Markt-Saturn. Być może wyjaśnienie tej sprawy okazało się dla znanej firmy trudnym tematem, bo odpowiedź na nasze pytania otrzymaliśmy dopiero w marcu. Co udało się ustalić?
Sklep zaznacza, że jego akcje promocyjne mają charakter okresowy, a klienci są o tym informowani. Aparat, o którym mówi czytelnik, był w promocji, która obowiązywała w dniach 20-24 grudnia. Jednak sklep twierdzi, że przedłużył ją aż do końca roku i to dlatego cena aparatu wynosiła 2699 zł. Po sylwestrze miała ona wrócić do regularnej ceny sprzedaży 2899 zł.
- Podany przykład aparatu pokazuje, w jaki sposób funkcjonują akcje promocyjne. Mają one charakter okresowy, dotyczą określonej grupy towarów bądź konkretnego artykułu, który zgodnie z umową z dostawcą lub producentem w określonym czasie oferujemy w niższej cenie - tłumaczy Wioletta Batóg, rzecznik prasowy Media Saturn.
Po okresie obowiązywania takiej akcji promocyjnej produkt na powrót sprzedawany jest w regularnej cenie. - W opisanym przez klienta przypadku zdarzyło się, że w chwili zakończenia promocji na grupę artykułów rozpoczęła się nowa akcja polegająca na oszczędności 50 zł za każde wydane 500 zł - akcja ta obejmowała wszystkie artykuły dostępne w sklepie Saturn, a nie jedynie objęte zakończoną akcją, o której okresie trwania klienci byli poinformowani - mówi Wioletta Batóg. I dodaje - Nie jest w interesie naszej firmy i jej dobrego imienia manipulacja ceną i praktyk takich nie stosujemy. Proszę zauważyć, że wiele firm na rynku polskim stosuje zasadę "promocje nie łączą się" i klienci rozumieją taką politykę - dodaje.
Masz problemy ze sklepem? Czujesz, że sprzedawcy nabijają cię w butelkę? Zaczynamy akcję "KasoChron". Napisz do nas: kasochron@gazeta.pl Czytaj więcej w serwisie pieniadze.gazeta.pl
-
Wyciekły dane kart jednego z polskich banków. Masz taką? Nią nie zapłacisz
-
Everest zamienia się w wielkie śmietnisko i cmentarzysko. Kilkaset ciał przy szlaku
-
Na co dzień zasiada za sterami Dreamlinera. Po pracy oddaje się nietypowej pasjiMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Była zagrożeniem, może być wyleczona. AI znalazła antybiotyk w 2 godziny
-
61 martwych szczurów i 178 jajek w ścianie. Powodem zaległe wynagrodzenia
- "Lex Tusk". Tyle zarobi szef komisji ds. śledzenia rosyjskich wpływów
- Orlen tnie ceny paliw na wakacje. Będą rabaty, ale i ograniczenia
- Syn Łukaszenki, szef KGB i inni. Rośnie lista sankcyjna MSWiA
- Nowe rekordy temperatury w Chinach, Wietnamie i Laosie
- Niemcy. Ukraińscy żołnierze trenują na abramsach