Nowy pośrednik idzie na wojnę z Polcardem i resztą. Prowizje niższe o połowę?

Nowy pośrednik na rynku kart płatniczych obiecuje: sklepikarze u nas będą płacić znacznie mniej za obsługę kart. Zero abonamentów, żadnych kosztów dodatkowych, tylko prowizja od transakcji. Cel? Małe sklepy i punkty usługowe, którym dotąd przyjmowanie kart po prostu się nie opłacało

Visa i MasterCard, bankowcy oraz centra rozliczeniowe (które instalują w sklepach terminale do obsługi kart i zapewniają rozliczanie transakcji zgodne z procedurami karciarzy) teoretycznie bardzo się starają, żeby Polacy jak najrzadziej używali gotówki. Rewolucją ma być technologia NFC i płatności zbliżeniowe, dzięki którym łatwiej i szybciej można zapłacić drobny rachunek (a właśnie takie zwykle regulujemy gotówkowo). Ale barierą w popularyzacji płatności kartą w Polsce są koszty dla punktów handlowych. Statystyki pokazują, że tylko jedna na siedem transakcji w punkcie handlowym wyposażonym w terminal płatniczy (wyłączywszy hipermarkety i sieciowe stacje paliw) to transakcja kartowa, więc umowy na obsługę kart podpisują głównie większe sklepy. Mniejszym się to nie opłaca ze względu na koszty dzierżawy terminalu (50-150 zł miesięcznie), konieczność podpisania umowy na kilka lat, spore prowizje od transakcji (interchange fee) i opłaty dodatkowe - np. za łącze internetowe, opłata processingowa itp. Bez względu więc na to, jak bardzo Polacy pokochają karty, duża grupa sklepikarzy i właścicieli punktów usługowych nie będzie chciała ich przyjmować.

Chyba że... ktoś spróbuje ominąć ten cały system i wyeliminować z "przewodu pokarmowego" tradycyjne centra rozliczeniowe, które mało zarabiają na samych transakcjach, a więcej na abonamentach, czynszach i różnych stałych opłatach, którymi wiążą sklepikarzy. Taką właśnie próbę chce podjąć firma Payleven, która wystartowała z alternatywnym pomysłem dla właścicieli sklepów i punktów usługowych na akceptację kart. Pomysł jest następujący: zamiast drogiego terminala do obsługi kart mały PIN-pad, mający te same funkcje, ale udostępniany sklepikarzowi za jednorazową opłatą, rzędu 150-200 zł (bez abonamentu). A zamiast całej aparatury do szyfrowania i transmisji danych - mająca podobne właściwości aplikacja załadowana na smartfona, który nosi przy sobie handlowiec. A na koniec: zamiast fizycznego sprzedawcy, który to wszystko musi zareklamować, sprzedać i zainstalować (i za którego per saldo płaci sklepikarz), sprzedaż całego pakietu do transakcji kartowych przez internet. Aplikację do obsługi kart ściąga się na smartfona przez internet, zaś PIN-pad przychodzi pocztą. Oba urządzenia można "sparować" ze sobą za pomocą technologii bluetooth, która nie wymaga asysty serwisanta.

Przeczytaj, zanim się zdziwisz: Kabaret z kartami. Niektórzy sprzedawcy żądają od nas... dodatkowej autoryzacji!

Diabelska aplikacja w smartfonie: Widzisz plakat, czujesz impuls, skanujesz, kupujesz. To (niestety?) już działa!

Zarówno aplikacja, jak i terminal są dla sklepikarza bezpłatne. Firma zarabia wyłącznie na prowizjach od transakcji, które wynoszą 2,95 proc. od każdej transakcji plus 35 groszy opłaty stałej. Są to pozornie opłaty nieodbiegające od tych, które płacą sklepikarze obsługiwani przez "tradycyjne" firmy rozliczeniowe, takie jak First Data czy eService, ale w Payleven twierdzą, że już sama oszczędność na kosztach dzierżawy terminala, brak kosztów dodatkowych, pełna elastyczność w korzystaniu z "wynalazku" (brak abonamentów i zobowiązań), a także mobilność oferowana przez system (PIN-pad jest tylko nieco większy od przeciętnego smartfona, a oba te urządzenia można bez problemu przenosić) to zalety, które musi docenić każdy właściciel niewielkiego punktu handlowego lub usługowego. Payleven liczy na wyłuskanie części z pół miliona handlowców, którzy nie akceptują kart. Payleven chce się reklamować przez internet i pocztą pantoflową. Nie ma kosztów pośredników ani infrastruktury, zamierza docierać tam, gdzie nikomu innemu z karciarzy dotrzeć się nie opłaci.

Payleven nie jest jednak centrum rozliczeniowym, lecz jedynie pośrednikiem, który dostarcza sprzęt i oprogramowanie do przetwarzania transakcji bezgotówkowych. Po przetworzeniu transakcja musi być rozliczona przez certyfikowane centrum rozliczeniowe, spełniające wymogi organizacji płatniczych. Payleven współpracuje z holenderskim centrum rozliczeniowym, które ma umowę na rozliczanie transakcji dokonywanych kartami Visa, MasterCard i Diners Club. Trzeba mieć też odpowiedni telefon - na początku mobilne czytniki będą kompatybilne z systemem iOS i Android. A co z bezpieczeństwem? Payleven zapewnia, że z PIN-padu do smartfona lub tabletu wszystkie dane idą zaszyfrowane, a potem - w takiej samej postaci - są transmitowane na serwery holenderskiego centrum rozliczeniowego.

Więcej o tej nowince w blogu "Subiektywnie o finansach": Jak od strony konsumenta wygląda transakcja Payleven? I czym się różni od "normalnej"?

Więcej o: