Jak tanio przenocować w dobrym hotelu? Zdradzamy sprawdzone sposoby na duże rabaty
We wrześniu ubiegłego roku byliśmy na wakacjach w Hiszpanii. Przez dwa tygodnie zjeździliśmy ten kraj w wzdłuż i wszerz, ale po kilku dniach intensywnego zwiedzania stwierdziliśmy pewnego wieczora, że chcielibyśmy przez kilka dni odpocząć - najlepiej w jakiejś nadmorskiej miejscowości, w fajnym hotelu przy plaży. Odpaliliśmy wyszukiwarkę hoteli i po chwili znaleźliśmy dobre miejsce - czterogwiazdkowy hotel w małej miejscowości kilkanaście kilometrów od Malagi, gdzie akurat byliśmy - z basenem i spa, położony nad samym morzem. Cena też była atrakcyjna - 58 euro za dwuosobowy pokój za dobę. A ponieważ na stronie była informacja, że wolnych miejsc jest multum, nie rezerwowaliśmy noclegu, tylko od razu pojechaliśmy na miejsce. Tam zaskoczył nas recepcjonista.
- Dwójka kosztuje 70 euro od osoby - powiedział. Trochę się zdziwiliśmy tą różnicą, ale postanowiliśmy zaryzykować. - Jak to, przecież w internecie widzieliśmy, że cena to 50 euro - odpowiedzieliśmy. - Naprawdę? No dobra, w takim razie 50 - odpowiedział recepcjonista i tak zaczął się nasz krótki urlop w naprawdę dobrym hotelu.
Mieliśmy farta? Okazuje się, że targowanie się o ceny w hotelu to dość powszechna praktyka - z rozmów z przedstawicielami branży hotelowej w Polsce wynika, że nawet 30 proc. klientów tak robi. Za granicą nie jest to aż tak popularne, ale również funkcjonuje - w dobie kryzysu schodzenie z ceny na prośbę klienta nie jest wcale odosobnionym przypadkiem.
- W opisanym przypadku z Hiszpanii recepcjonista miał zapewne do dyspozycji widełki cenowe - przyzwolenie na zejście z ceny na prośbę klienta. Zdawał sobie pewnie sprawę z tego, że jeśli nie da rabatu, klient pójdzie do konkurencji - mówi Mateusz Jakubowski, podróżnik i właściciel serwisu taniezwiedzanie.com , na którym opisuje swoje podróże i radzi internautom, w jaki sposób nie przepłacać za turystyczne wojaże. - Jeżeli jest dużo wolnych pokoi, to każdy z nich opłaca się sprzedać po kosztach - nie stoi wtedy pusty i nie generuje kosztów. Bardzo często jest to odgórne polecenie kierownika/menedżera/szefa: "W tym miesiącu zawsze mamy dużo wolnych pokoi, więc jeżeli ktoś chce taniej, to możecie zejść z ceny o kilka-kilkanaście procent" - dodaje.
Gdzie rezerwować nocleg?
Podstawowe pytanie brzmi: czy rezerwując pokój w hotelu przez internet, lepiej zrobić to przez oficjalną stronę hotelu, czy przez jedną z setek wyszukiwarek miejsc noclegowych?
- W 99 procentach przypadków najbardziej opłaca się bukować poprzez wyszukiwarki. Wynika to z dużej konkurencji na stronach tego typu - mówi Jakubowski.
- Często zdarza się tak, że kierownictwo hotelu na swoich stronach podaje normalną cenę za nocleg - stawki za pokoje na stronach WWW hoteli najczęściej oscylują wokół średniej ceny noclegu w danym mieście/regionie, przez co ceny są zazwyczaj zbliżone do siebie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że osoba odwiedzająca stronę hotelu nie zna się na wyszukiwarkach noclegów, nie ma do nich zaufania czy wręcz nawet nie słyszała o nich, dlatego szuka noclegu bezpośrednio na stronach hoteli. Wtedy kupi pokój za cenę normalną, nie zdając sobie sprawy, że można było zrobić to taniej - dodaje.
W wyszukiwarkach jest inaczej - tutaj konkurencja jest wielka, a wpisując dane miasto, wyskakują nam dziesiątki wyników. Aby być zauważalnym, hotele muszą się wyróżnić, a najlepszym wyróżnikiem jest niska cena, bo w ten sposób potencjalni klienci najczęściej filtrują wyniki. Bo na swojej stronie hotel nie konkuruje przecież z nikim.
Co na to przedstawiciele branży hotelarskiej? Ich zdaniem szukanie hotelu najlepiej zacząć od strony booking.com - to światowy monopolista, na którym po prostu trzeba być. W przeciwieństwie do serwisów typu TripAdvisor, gdzie często pojawiają się głosy, że właściciele hoteli manipulują komentarzami, booking.com mocno pilnuje, by nie dochodziło do żadnych przekrętów.
- Jeżeli wybierasz hotel i nie ma go na tym serwisie, zachowaj czujność. Być może ten hotel ma beznadziejną opinię i nie chce figurować na tej platformie rezerwacyjnej - mówi nam Anna, menedżerka dużego sieciowego hotelu z województwa pomorskiego. - Cena na tym portalu będzie prawdopodobnie najniższa w sieci, bo booking.com bardzo tego pilnuje - dodaje.
Kiedy rezerwować?
Tu zdania naszych ekspertów są podzielone. - Aby uzyskać dobrą cenę, rezerwować trzeba jak najwcześniej. No i koniecznie w dane miejsce trzeba wybrać się przed lub po sezonie. Wtedy można upolować prawdziwą okazję - tłumaczy Jakubowski i podaje konkretne przykłady.
- W styczniu tego roku byłem w Pekinie - za 6 nocy w hotelu przy samym Zakazanym Mieście zapłaciłem 107 zł. Bardzo tanio, a w dodatku uniknąłem natłoku turystów. Z kolei w październiku 2012 roku pojechaliśmy całą redakcją Taniego Zwiedzania do Tokio - za hotel w centrum zapłaciliśmy niecałe 120 zł za dobę - mówi.
Innego zdania jest pani Anna. - Najlepiej rezerwować hotel w dniu przyjazdu - większość hoteli ma opcję last-minute, czyli dodatkowe 5-10 proc. rabatu w dniu przyjazdu - mówi. I dodaje, że utargować można jeszcze więcej. - Mając cenę z booking.com, dzwonimy do hotelu i spokojnie prosimy o dodatkowe 15 proc. zniżki. Od ceny na portalu hotel i tak płaci prowizję, więc zazwyczaj nie robi im różnicy, czy da taki rabat, czy zapłaci prowizję. Cena sprzedażowa i tak będzie niższa, a tym sposobem od ceny z cennika mamy dodatkowe 20-25 proc. zniżki.
Czy to oznacza, że cenniki w hotelach nie są sztywne? - Oczywiście, cena z cennika jest w większości przypadków poglądowa i rabat jest naturalną rzeczą. Choć zdarzają się wyjątki - tłumaczy pan Sebastian, recepcjonista jednego z dużych warszawskich hoteli. Jakie? W przypadku dużej imprezy odbywającej się w danym mieście cenniki wszystkich hoteli idą automatycznie w górę i tej ceny raczej nie da się negocjować - chętnych na miejsca i tak nie zabraknie. Tak jest np. w Poznaniu przy okazji targów, ale również za granicą. Dobrym przykładem jest Budapeszt - większość hoteli w tym mieście ma w cenniku podaną kwotę za pokój w sezonie, poza sezonem i... na weekend wyścigów Formuły 1, które tradycyjnie spędzają tłumy do stolicy Węgier.
Inne metody? Podaj swój limit
Dobrą metodą przy negocjacjach ceny w hotelu jest podanie swojego limitu cenowego za nocleg - np. 150-200 zł. Jeśli recepcjonista ma pusty hotel, weźmie i to. A jeśli często jesteśmy w danym mieście, bez problemu możemy ustalić jakiś atrakcyjny rabat na każdorazowy nocleg w danym hotelu.
Nie można też lekceważyć oferty portali z zakupami grupowymi jak znizkomania.pl, który jest generatorem wszystkich platform w jednym z miejscu. Dobra rada na koniec?
- Nie można bać się rozmawiać. A jeśli nie da się dogadać z recepcjonistą, to spokojnie można próbować z kierownikiem recepcji lub marketingu. Często jest tak, że recepcja nie może dać więcej rabatu niż 20 proc. i taką decyzję musi zatwierdzić kierownik - przekonuje pani Anna.
-
Apokaliptyczne obrazy i "kod czerwony". Dym z Kanady paraliżuje USA
-
Jest decyzja RPP. Prognoza pogody dla kredytobiorców: Gorąco
-
Zmniejsz rachunki i ślad węglowy, zwiększ swoje zyski. Gigant technologii ma rozwiązanie dla twojego domuMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Wyższy zasiłek chorobowy już od lipca. Ile dostaną pracownicy na L4?
-
Fin przekroczył dozwoloną prędkość o 32 km. Otrzymał 120 tys. euro mandatu
- Saudyjczycy chce ściągnąć do siebie Marciniaka. Zaproponowali mu miliony
- Zanosi się na szybką nowelizację budżetu na 2023 r. Posiedzenie rządu już w piątek
- Suszę rolnicza w dziewięciu województwach w Polsce
- Węgry. Inflacja "znacząco spadła". Nadal jest najwyższa w UE
- Strajki na lotnisku Heathrow przez całe wakacje. Znamy daty