Proste zasady odpowiedzialnego oszczędzania pieniędzy. Najpierw poduszka finansowa, dopiero potem polowanie na fortunę
Na początek mały eksperyment myślowy. Co byście pomyśleli, gdyby drużyna piłkarska, która wcale nie ma noża na gardle, od pierwszej minuty meczu ustawiła się tak, że w okolicach pola karnego przeciwnika stałoby dziesięciu zawodników atakujących, którzy wcale nie mają zamiaru się stamtąd ruszać, a biedny bramkarz tej drużyny zostałby sam na bramce, bez żadnego wsparcia? Albo – a co tam! – że również bramkarz stanąłby przy bramce przeciwnika, chcąc strzelić gola? Z pewnością uznaliście, że to szaleństwo w ogóle nie zadbać o defensywę, że taka ultraofensywna taktyka może i pozwoli zdobyć gola albo dwa, ale to jednak jeszcze bardziej prosta droga do kompromitującej porażki.
Po co ten wstęp? Ano po to, żeby pokazać, jak głupi błąd czasem popełniamy ogarniając swoje finanse osobiste. Chodzi o to, jak, gdzie i co inwestujemy czy lokujemy swoje oszczędności. Jak często słyszymy, że ktoś stracił „wszystkie swoje oszczędności” – obojętne, czy przez własny błąd, brak wiedzy, złe porady czy oszustwo? Zdecydowanie zbyt często. Okazuje się bowiem, że chcąc pomnażać swoje pieniądze mocno atakujemy, a zapominamy o zabezpieczeniu sobie tyłów.
Dlatego tak kluczowa jest tzw. PODUSZKA FINANSOWA. To są takie oszczędności, których za żadne skarby świata nie można stracić. Ani grosza! Każdy pewnie trochę inaczej zdefiniuje poduszkę finansową – a co za tym idzie kwotę, która powinna się w niej znaleźć. Zasadniczo poduszka to suma, która powinna pozwolić nam „miękko” wylądować przy okazji życiowych problemów – utracie pracy, nagłej chorobie itd. Przyjęło się radzić, aby ta poduszka finansowa wynosiła tyle, aby pozwalała przeżyć bez dochodów przez przynajmniej pół roku. Ale to oczywiście teoria, i każdy sam najlepiej będzie wiedział, jaka kwota da mu w trudnej sytuacji „spokój ducha”.
Gdybyśmy żyli kilkaset lat temu, radzilibyśmy, żeby takie pieniądze stanowiące poduszkę finansową na czarną godzinę gdzieś bardzo dobrze schować, może nawet zakopać. Ale dziś radzimy inaczej – pieniądze trzeba trzymać tam, gdzie NA PEWNO się ich nie straci, a przy okazji pozwolą w całości albo chociaż w części uchronić przed inflacją. Jeśli chodzi o produkty bankowe, to poza zwykłym kontem bankowym do takich ultrabezpiecznych (a jednocześnie dających choćby trochę odsetek) rozwiązań należą konta oszczędnościowe i lokaty bankowe. Z „pozabankowych” produktów taką bardzo bezpieczną przystanią są obligacje skarbowe. W ich przypadku jedynym ryzykiem, że nie odzyskamy pieniędzy, jest BANKRUCTWO kraju. Polska nie należy do krajów, w którym takie zagrożenie występuje.
Jeśli chodzi o bankowe konta osobiste czy oszczędnościowe albo lokaty, to poza faktem, że polski sektor bankowy jest po prostu bezpieczny, dodatkowym (a może i głównym) czynnikiem „zabezpieczającym” nasze oszczędności jest tzw. Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Gdyby (odpukać, to bardzo mało prawdopodobne!) bank upadł, to wszystkie oszczędności każdego klienta, do równowartości 100 tys. euro (czyli na teraz ok. 432 tys. zł - przy kursie EUR/PLN z 9 lipca) są przez BFG chronione i zwracane maksymalnie po 20 (w szczególnych przypadkach 30) dniach od dnia zawieszenia działalności banku.
Financial Markets Wall Street Fot. Richard Drew / AP Photo
Zatem na samym początku przygody z oszczędzaniem koniecznie trzeba zacząć od produktów najbezpieczniejszych. Na wyprawę po większe (acz okupione ryzykiem) zyski przyjdzie pora, gdy zbudujemy sobie poduszkę finansową. Proponujemy zrobić to tak (aczkolwiek to tylko propozycja):
- Co miesiąc odkładać jakąś kwotę z konta osobistego na oszczędnościowe. Dlaczego tak? Po pierwsze, konto oszczędnościowe zawsze zapewni nam jakieś zyski. Nawet jeśli będzie to choćby złotówka – zawsze to więcej, niż nic. Skoro Ty pracujesz na pieniądze, one powinny pracować na Ciebie! Ale co ważniejsze – konto oszczędnościowe pozwala odseparować pieniądze, które chcemy odkładać, od pieniędzy, które możemy wydać. Nie ma co trzymać wszystkiego na rachunku osobistym i obiecywać sobie, że na koniec miesiąca coś z tego zostanie. Mało komu ta sztuka się udaje. Lepiej zrobić na odwrót – zaraz po wypłacie przelać część pieniędzy na konto oszczędnościowe. Trudniej będzie potem po te pieniądze sięgnąć. Odkładaj systematycznie, nieważne ile, ważne, że regularnie!
- Gdy już uzbieramy na koncie oszczędnościowym kilka tysięcy złotych (np. 5 czy 10 tys. zł), można poszukać jakichś innych BEZPIECZNYCH, ale może trochę bardziej zyskownych ofert. W tym celu warto prześledzić np. rankingi lokat czy nowości z banków. Często uda się znaleźć jakąś promocyjną ofertę z ponadprzeciętnym oprocentowaniem. Zawsze to pozwoli naszym oszczędnościowym „nakręcać” odsetki jeszcze szybciej, bez schodzenia ze 100-procentowego poziomu bezpieczeństwa.
- Dopiero, gdy uzbieramy kwotę, którą ustaliliśmy sobie jako poduszkę finansową, możemy pójść trochę ostrzej – np. w inwestycje giełdowe, fundusze inwestycyjne z elementem akcyjnym, waluty itd. Z jednym zastrzeżeniem – inwestujemy TYLKO nadwyżkę ponad naszą poduszkę finansową!
Tak, jak napisaliśmy – w poduszce finansowej liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo tych pieniędzy. Ale skoro w każdym banku pieniądzom nic nie grozi, to warto też poszukać atrakcyjniejszych ofert i zarobić trochę więcej. W tym momencie wiodące konto oszczędnościowe ma m.in. Getin Bank, z oprocentowaniem do 3,5 proc. przez rok dla kwot do 10 tys. zł, oraz z oprocentowaniem do 3 proc. aż do 200 tys. zł.