Ostatnimi czasy w sieci coraz większy szum robi się wokół stron pozwalających na zbieranie funduszy na rozmaite projekty wśród... zwyczajnych ludzi. Chodzi o tak zwany "crowdfunding" - "finansowanie z tłumu", jeśli można to tak (trochę krzywo) przetłumaczyć. Każdy może się zarejestrować i poprosić o odpowiednią sumę pieniędzy, nie oferując w zamian udziału w zyskach, ale za to nagradzając co hojniejszych wpłacających rozmaitymi nagrodami (wśród których zwykle są też gotowe produkty). Każdy może też wpłacić dowolną kwotę na dowolny projekt.
Najpopularniejszym obecnie serwisem crowdfundingowym w sieci jest prawdopodobnie Kickstarter. Dziś jednak zajrzyjmy na indiegogo - portal odrobinę mniej prestiżowy, ale także mniej restrykcyjny w stosunku do projektów. Zobaczmy, jakie szalone, dziwne, intrygujące i nietypowe pomysły można tam znaleźć.
Co to jest?
Qii to klawiatura. Ale nie taka zwykła - bardzo mała, przenośna, odporna na zniszczenia i dająca się zwinąć w niewiele większy od monety rulonik. Do czego miałaby służyć? Wedle pomysłodawców, jest w stanie "zmienić każdy smartfon w kieszonkowy komputer". Naszym zdaniem każdy smartfon jest kieszonkowym komputerem, a taka klawiatura to tylko kwestia wygody i komfortu pracy, ale nie zmienia to faktu, że to i tak całkiem przydatny gadżet.
Jak idzie zbiórka?
Na razie słabo. W ciągu kilku dni udało się uzbierać prawie 10 tysięcy dolarów, ale do sukces potrzeba aż... 1,85 miliona dolarów. Mamy wrażenie, że to zdecydowanie, zdecydowanie za dużo.
Oceniamy potencjał - 4/10
Sam pomysł jest całkiem interesujący, ale kwota, którą chcą uzbierać twórcy, jest całkowicie nierealna. Być może, jeśli teraz się nie uda, spróbują raz jeszcze, tym razem wyznaczając sobie mniejszy, ale też bardziej prawdopodobny cel.
Co to jest?
Indiegogo od innych serwisów tego typu różni także to, że ten aktywnie wspiera zbiórki charytatywne, a także takie, które mogą, oględnie mówiąc, "zmienić świat na lepszy". DrinkSavvy to jeden z takich właśnie pomysłów. To w sumie całkiem zwyczajne szklanki, które jednak zmieniają kolor w razie kontaktu z tak zwanymi "pigułkami gwałtu". Powinny więc zwiększyć bezpieczeństwo wielu potencjalnych imprezowiczów.
Oczywiście jedną kwestią jest wyprodukowanie takich szklanek, a drugą sprawienie, by zaczęły z nich korzystać kluby, ale od czegoś trzeba przecież zacząć.
Jak idzie zbiórka?
Powoli, ale do przodu. Potrzeba 50 tysięcy dolarów. Do końca zostało jeszcze 19 dni, a na koncie jest już trochę ponad 20 tysięcy. Powinno się udać.
Oceniamy potencjał - 7/10
Technologiczny crowdfunding w słusznej sprawie. Jesteśmy na tak.
Co to jest?
21 grudnia, jak wiadomo, dojdzie do końca świata. Chociaż nie, moment, nie do końca świata, ta teoria została już obalona. Będzie to za to nowy cykl solarny (jak obliczyli Majowie, ma się rozumieć). Grupa dobrych ludzi postanowiła postawić w centrum Kalifornii piramidę, która zbierze emitowaną przez centrum galaktyki w dniach 21-23 grudnia niezwykłą energię. By uczynić świat lepszym. Czy coś.
Jak idzie zbiórka?
Potrzebne 5 tysięcy dolarów to niewielka kwota. Na koncie jest już prawie 1,5 tysiąca... Do końca zbiórki jeszcze kilkanaście dni... Kto wie, może się nawet uda.
Oceniamy potencjał - 1/10
Przyznajemy się - wstawiliśmy tę piramidę dla śmiechu i efektu "WTF?!".
Udało się?
Co to jest?
To klucz. Klucz do komputera. Ma pomóc wszystkim tym, którzy mają problem z cyberbezpieczeństwem. Wiadomo - wymyślanie i zapamiętywanie trudnych haseł to skomplikowana sprawa. Nie każdemu się chce. A potem nawet premier kończy z hasłem "admin1".
Aladdin to urządzenie, które podłączone do dowolnego komputera za pomocą portu USB będzie wpisywać - jak najbardziej skomplikowane, stworzone wcześniej przez siebie - hasła swojego użytkownika. Nie trzeba nic pamiętać. Wystarczy mieć tylko klucz.
Oczywiście, jego też można zgubić. No, ale klucze do domu też przecież można i jakoś większości ludzi na świecie udaje się tego uniknąć.
Jak idzie zbiórka?
Potrzeba 50 tysięcy dolarów. Na razie na koncie jest trochę ponad 5 tysięcy, ale do końca akcji jeszcze prawie miesiąc.
Oceniamy potencjał - 8/10
Znakomity pomysł!
Co to jest?
Zacznijmy od czegoś innego. Copenhagen Suborbitals to dowodzony przez Kristiana von Bengtsona i Petera Madsena prywatny program kosmiczny. 30 pasjonatów bawi się w NASA. Ich cel? Wysłać człowieka w kosmos.
Tycho Deep Space II to z kolei kapsuła kosmiczna, którą muszą w tym celu zbudować. Jurij Gagarin byłby dumny.
Jak idzie zbiórka?
Znakomicie! Potrzeba 10 tysięcy dolarów, do końca akcji jeszcze 26 dni, a na koncie już znajduje się prawie 3/4 całej kwoty.
Oceniamy potencjał - 6/10
Doceniamy ambicję, ale cała akcja wydaje nam się jednak mocno nierealistyczna... Chociaż kto wie, może po prostu jesteśmy niedowiarkami.
Co to jest?
Wi-Fi, Bluetooth, mikrofalówka... Wszystko to - i nie tylko - pracuje na częstotliwości równej 2,4 GHz. Dlaczego akurat tej? Okazuje się, że odpowiedź nie jest znana. Ten student postanowił znaleźć na nią odpowiedź. Dostęp do odpowiednich archiwów jednak kosztuje. Dlatego też postanowił uzbierać na niego kwotę w sieci.
Przyzwolenie na tego typu akcje to kolejna rzecz, która odróżnia indiegogo od innych portali crowdfundingowych.
Jak idzie zbiórka?
Raczej "jak poszła zbiórka". Potrzebne 500 dolarów udało się już uzbierać (i to z nadwyżką).
Oceniamy potencjał - 2/10
No bez przesady...
Co to jest?
Upcycling to ogólne określenie na "kreatywny recycling". czyli zmienianie śmieci w pożyteczne produkty. Trash Amps to przenośne głośniki wykorzystujące... zużyte puszki po napojach. Można je podłączyć do dowolnego urządzenia, które korzysta z gniazda jack - nawet instrumentu muzycznego. Brzmią całkiem nieźle i są bardzo tanie (mają kosztować 32 dolary).
Twórcy Trash Amps już wyprodukowali pierwszą generację swoich produktów. Teraz zbierają jednak pieniądze na kolejną odsłonę. Tym razem wszystko chcą produkować fabrycznie.
Jak idzie zbiórka?
Niestety (bo to fajny pomysł) - słabo. Potrzeba 16 tysięcy dolarów. Na koncie jest niecałe 7 tysięcy, a do końca akcji już tylko 6 dni...
Oceniamy potencjał - 5/10
Pomysł jest interesujący, ale potrzebnej kwoty raczej nie uda się uzbierać...
Co to jest?
Śliczny, metalowy czujnik, który należy zawsze mieć przy sobie. Wykrywa, jakie ruchy wykonuje jego użytkownik, podlicza je każdego dnia i podaje odpowiedź na jedno podstawowe pytanie - "czy ruszasz się wystarczająco dużo"? Jeśli nie, może pora pobiegać... Albo iść na pływalnię... Do wszystkiego dochodzi prosta aplikacja smartfonowa. Wszystko to razem tworzy prosty zestaw, który w bardzo intuicyjny sposób pozwala dbać o zdrowie.
Jak idzie zbiórka?
Absolutnie genialnie. Potrzeba było 100 tysięcy dolarów, twórcy powoli dobijają do... 500 tysięcy. A do końca akcji jeszcze 16 dni!
Oceniamy potencjał - 10/10
Ogromny sukces - internauci zagłosowali portfelami.
Co to jest?
Dragonfly to w języku angielskim "ważka". Robot Dragonfly to robotyczna ważka zaprojektowana przez kilku pasjonatów robotyki z Georgii. Malutka i wytrzymująca mnóstwo czasu na zwykłych bateriach, które można kupić w zwykłym sklepie. Można, dzięki wbudowanej kamerze, zastosować ją jako narzędzie do filmowania z powietrza. Można także wykorzystać ją do ochrony domu, po którym może poruszać się automatycznie. Znajdzie zastosowanie nawet w siłach zbrojnych i policji.
Jak idzie zbiórka?
Jak się okazuje, mnóstwo ludzi chciałoby mieć taki gadżet. Twórcy potrzebowali 110 tysięcy dolarów. Uzbierali już prawie 300 tysięcy, a do końca akcji jeszcze całe trzy tygodnie.
Oceniamy potencjał - 10/10
Mnóstwo zastosowań, świetne wykonanie... Jesteśmy na wielkie tak!
Co to jest?
Akcja społeczna. Pewien Australijczyk zbierał na swojej stronie wszystkie instrukcje dotyczące serwisowania rozmaitych laptopów. Była to świetna baza danych dla wszystkich, którzy zajmowali się tym, choćby zawodowo. Jakiś czas temu otrzymał jednak od prawników Toshiby list, w którym nakazano mu usunąć wszystkie materiały związane z tą z firmą.
Kolega tego Australijczyka strasznie się wkurzył. Chciałby stworzyć bazę opartych na otwartych licencjach, własnych instrukcji serwisowych związanych ze sprzętem Toshiby. Żeby każdy wiedział, jak go naprawiać.
Jak idzie zbiórka?
Źle. Potrzeba było 10 tysięcy dolarów. Udało się uzbierać niecałe 1,5 tysiąca... A zbiórka kończy się za kilkadziesiąt godzin.
Oceniamy potencjał - 3/10
Cel szczytny, ale, jak widać - niespecjalnie się przyjął.