Od magnetycznych pociągów po samoloty ponaddźwiękowe - tak wygląda przyszłość podróżowania

Zwykły tramwaj miejski wygląda przy tych środkach transportu jak przeciętny Kowalski przy Iron Manie i Thorze. W jaki sposób będziemy przemieszczać się z jednego miejsca w drugie w przyszłości? Oto najciekawsze - i realne! - propozycje.

Hyperloop - skrzyżowanie poduszkowca z pociągiem

Elon Musk nie tylko zbił majątek na PayPalu, ale założył też Tesla Motors i SpaceX, a niektórzy kojarzą go również z projektem SolarCity. Słowem: ten przedsiębiorca osiąga sukces za sukcesem i wprowadza fantastyczne innowacje.

Hyperloop to jego kolejny pomysł i chyba najbardziej zwariowany ze wszystkich. Ma to być nowy środek transportu. Na razie hyperloop to co prawda tylko rysunek techniczny, ale wiemy już, że w praktyce będzie to coś na kształt kolei magnetycznej. Zamiast wagonów, hyperloop ma używać jednak "kapsuł", do których będą wchodzić ludzie ? następnie kapsuły będą wypychane z dużą prędkością i mają przemieszczać się w szczelnie zamkniętych przezroczystych rurach bezciśnieniowych. Brzmi jak sci-fi? Słusznie. Tym bardziej, że według Muska hyperloop będzie w stanie zaoferować prędkość na poziomie 1200 km/h, znacznie skracając czas podróży.
Pierwsza wersja hyperloop ma powstać w przyszłym roku w Środkowej Kalifornii. Nie będzie tak szybka, ale na początku firma chce skupić się głównie na bezpieczeństwie. Pierwsza wersja ma wypychać pasażerów przez rury z prędkością 320 km/h.
Wizualizacja hyperloop: https://www.youtube.com/watch?v=3ms3pHE9aCU
W zespole pracującym nad hyperloop jest prawie 200 naukowców i inżynierów. Plany zakładają stworzenie dużej sieci stalowych rur, które będą instalowane nad ulicami i montowane na słupach odpornych na trzęsienia ziemi. Przewiduje się, że hyperloopem będzie można podróżować najwcześniej za 10 lat.

Hyperloop to jego kolejny pomysł i chyba najbardziej zwariowany ze wszystkich. Ma to być nowy środek transportu. Na razie Hyperloop to co prawda tylko rysunek techniczny, ale wiemy już, że w praktyce będzie to coś na kształt kolei magnetycznej. Zamiast wagonów, Hyperloop ma używać jednak "kapsuł", do których będą wchodzić ludzie - następnie kapsuły będą wypychane z dużą prędkością i mają przemieszczać się w szczelnie zamkniętych przezroczystych rurach bezciśnieniowych. Brzmi jak sci-fi? Słusznie. Tym bardziej, że według Muska Hyperloop będzie w stanie zaoferować prędkość na poziomie 1200 km/h, znacznie skracając czas podróży.

Pierwsza wersja Hyperloop ma powstać w przyszłym roku w Środkowej Kalifornii. Nie będzie tak szybka, ale na początku firma chce skupić się głównie na bezpieczeństwie. Pierwsza wersja ma wypychać pasażerów przez rury z prędkością 320 km/h.


W zespole pracującym nad Hyperloop jest prawie 200 naukowców i inżynierów. Plany zakładają stworzenie dużej sieci stalowych rur, które będą instalowane nad ulicami i montowane na słupach odpornych na trzęsienia ziemi. Przewiduje się, że Hyperloopem będzie można podróżować najwcześniej za 10 lat.

Pojazd Kosmiczny Blue Origin Pojazd Kosmiczny Blue Origin fot. www.blueorigin.com

Podróż w kosmos

Virgin zaoferuje komercyjne loty kosmiczne jeszcze w tym roku. Do tej pory każdy z ok. 700 klientów wpłacił na konto Virgin Galactic 250 tys. dol., bo tyle ma kosztować bilet, dzięki któremu uda się zobaczyć Ziemię z perspektywy astronauty i przez kilka minut doświadczyć stanu nieważkości.

Co ciekawe głównym celem Virgin Galactic nie są loty w kosmos, ale wprowadzenie innowacyjnych przelotów międzykontynentalnych. Firma chce, aby dzięki jej samolotom i statkom ludzie mogli podróżować z jednego końca planety na drugi w krótkim czasie, np. z Los Angeles do Tokio w ciągu godziny. Zamysł jest prosty: wzbijasz się bardzo wysoko i przelatujesz przez kosmos, skracając dystans pomiędzy konkretnymi krajami. Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała już, że analizuje rozwiązanie Virgin i póki co dochodzi do wniosku, że jest naprawdę obiecujące.
A zatem: loty w kosmos w tym roku, krótkie przeloty międzykontynentalne za ok. 2-3 lata.

Statek SpaceShipTwo przeszedł do kolejnej fazy w maju br. - jego konstrukcja jest już niemal gotowa i Virgin Galactic poinformowało, że maszyna stoi o własnych siłach (bez jakichkolwiek wsporników) w gigantycznym hangarze w Kalifornii. Testy mają rozpocząć się w drugiej połowie tego roku, choć firma nie podała jeszcze konkretnej daty.

Co ciekawe głównym celem Virgin Galactic nie są loty w kosmos, ale wprowadzenie innowacyjnych przelotów międzykontynentalnych. Firma chce, aby dzięki jej samolotom i statkom ludzie mogli podróżować z jednego końca planety na drugi w krótkim czasie, np. z Los Angeles do Tokio w ciągu godziny. Zamysł jest prosty: wzbijasz się bardzo wysoko i przelatujesz przez kosmos, skracając dystans pomiędzy konkretnymi krajami. Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała już, że analizuje rozwiązanie Virgin i póki co dochodzi do wniosku, że jest naprawdę obiecujące.

A zatem: loty w kosmos w tym roku, krótkie przeloty międzykontynentalne za ok. 2-3 lata.

Przelot nad Dubajem w Jetpackach Przelot nad Dubajem w Jetpackach Fot. YouTube

Jetpacki

Jetpacki już istnieją. Dowód? Najlepiej zobaczyć tegoroczny 12-minutowy film w jakości 4K, nakręcony przez Yvesa Rossy'ego, znanego szerzej jako Jetmana. Wraz z kolegą, Vince'em Reffetem, mistrzem skydivingu, Rossy lata nad Dubajem bez poczucia żadnego strachu.

Plecaki odrzutowe wykorzystane przez parę śmiałków były zasilane czterema malutkimi silnikami odrzutowymi. Ważą 55 kg każdy, mają rozpiętość skrzydeł sięgającą niemal 2 metrów i mogą latać z prędkością ok. 250 km/h. Jeden lot trwa maksymalnie 12 minut.
Jetpacki zapewniają fantastyczne wrażenia, ale póki co są dostępne tylko dla pilotów-testerów oraz dla bogaczy. Koszt jednego to średnio 200 tys. dolarów (748 tys. zł). Warto dodać, że jetpacki są także wykorzystywane przez astronautów, a przecież zdarzało się już, że rozwiązania m.in. z laboratoriów NASA trafiały na rynek dla przeciętnych obywateli

Niesamowite nagranie: latali nad Dubajem jetpackami

Plecaki odrzutowe wykorzystane przez parę śmiałków były zasilane czterema malutkimi silnikami odrzutowymi. Ważą 55 kg każdy, mają rozpiętość skrzydeł sięgającą niemal 2 metrów i mogą latać z prędkością ok. 250 km/h. Jeden lot trwa maksymalnie 12 minut.

Jetpacki zapewniają fantastyczne wrażenia, ale póki co są dostępne tylko dla pilotów-testerów oraz dla bogaczy. Koszt jednego to średnio 200 tys. dolarów (748 tys. zł). Warto dodać, że jetpacki są także wykorzystywane przez astronautów, a przecież zdarzało się już, że rozwiązania m.in. z laboratoriów NASA trafiały na rynek dla przeciętnych obywateli.

Właśnie ten samochód Google wyrusza na publiczne drogi tego lata Właśnie ten samochód Google wyrusza na publiczne drogi tego lata Fot. Google

Autonomiczne samochody

Przez ostatnie sześć lat Google prowadziło testy autonomicznych samochodów i tylko 11 modeli miało "drobne wypadki". Co więcej, jak podkreślił Chris Urmson, dyrektor oddziału odpowiedzialnego za autonomiczne pojazdy, ani jeden wypadek nie był z winy samochodu Google'a.

Można więc założyć, że samochody, które przemieszczają się bez udziału kierowcy, są bardzo bezpieczne. To też sprawiło, że w najbliższych miesiącach autonomiczne samochody Google'a wyjadą na ulice już oficjalnie - początkowo na drogi publiczne Kalifornii.
Google uważa, że auta tego typu to prawdziwa rewolucja transportu osobowego. Pojazdy będą mogły przewieźć cię z punktu A do punktu B i wystarczy tylko nacisnąć przycisk. W czasie podróży możesz zająć się innymi sprawami, albo zwyczajnie odpocząć.
Początkowo na rynek trafią samochody wyposażone w demontowalną kierownicę i pedał gazu, natomiast w przyszłości będą już całkowicie pozbawione tych elementów. Na razie to konieczne, aby w razie potrzeby kierowca mógł przejąć kontrolę nad pojazdem - to swojego rodzaju dmuchanie na zimne, do jakiego Google zostało zmuszone przez organizacje dbające o bezpieczeństwo na drogach. Ponadto samochody będą stosunkowo wolne - ich maksymalna prędkość wyniesie 40 km/h. Pewnie dopiero przyszłe modele będą poruszać się szybciej.

Można więc założyć, że samochody, które przemieszczają się bez udziału kierowcy, są bardzo bezpieczne. To też sprawiło, że w najbliższych miesiącach autonomiczne samochody Google'a wyjadą na ulice już oficjalnie - początkowo na drogi publiczne Kalifornii.

Google uważa, że auta tego typu to prawdziwa rewolucja transportu osobowego. Pojazdy będą mogły przewieźć cię z punktu A do punktu B i wystarczy tylko nacisnąć przycisk. W czasie podróży możesz zająć się innymi sprawami, albo zwyczajnie odpocząć.

Początkowo na rynek trafią samochody wyposażone w demontowalną kierownicę i pedał gazu, natomiast w przyszłości będą już całkowicie pozbawione tych elementów. Na razie to konieczne, aby w razie potrzeby kierowca mógł przejąć kontrolę nad pojazdem - to swojego rodzaju dmuchanie na zimne, do jakiego Google zostało zmuszone przez organizacje dbające o bezpieczeństwo na drogach. Ponadto samochody będą stosunkowo wolne - ich maksymalna prędkość wyniesie 40 km/h. Pewnie dopiero przyszłe modele będą poruszać się szybciej.

Najszybszy pociąg na świecie Najszybszy pociąg na świecie fot. Wikipedia

Kolej magnetyczna

Kolej poruszająca się bez styku pojazdu z torem to kolejny środek transportu robiący wrażenie.

Funkcjonuje dzięki unoszeniu elektromagnetycznemu przez odpychanie się lub przyciąganie magnesów stałych, albo też poprzez układ elektromagnesów ułożonych w torze i umieszczonych w pojeździe. Jeden z takich pociągów ustanowił nowy rekord świata w tym roku, poruszając się z prędkością 601 km/h. Taka prędkość pozwala na dotarcie z Tokio do Nagoi w ciągu 40 minut, podczas gdy podróż samochodem zajmuje średnio 5 godz. Ale takie pociągi jeszcze nie są dostępne dla nas, zwykłych konsumentów.

W Chinach kursuje obecnie najszybszy komercyjnie dostępny pociąg magnetyczny, łączący Szanghaj z lokalnym lotniskiem. Dzięki niemu dojazd do lotniska oddalonego o 28 kilometrów zajmuje tylko 8 minut przy prędkości 400 km/h. W 2005 r. z okazji targów World Expo uruchomiono też pociąg magnetyczny w Japonii, który w ciągu trzech miesięcy przewiózł łącznie aż 10 000 000 pasażerów.

W Chinach kursuje obecnie najszybszy komercyjnie dostępny pociąg magnetyczny, łączący Szanghaj z lokalnym lotniskiem. Dzięki niemu dojazd do lotniska oddalonego o 28 kilometrów zajmuje tylko 8 minut przy prędkości 400 km/h. W 2005 r. z okazji targów World Expo uruchomiono też pociąg magnetyczny w Japonii, który w ciągu trzech miesięcy przewiózł łącznie aż 10 000 000 pasażerów.

Latające samochody Latające samochody fot. YouTube

Latające samochody

Niezależnie od producenta, aby latające samochody trafiły na drogi publiczne, potrzebna jest zgoda stosownych urzędów - przykładowo w Stanach Zjednoczonych niezbędne uprawnienia udziela Federalna Administracja Lotnictwa. Warto przypomnieć, że wspomniane pojazdy mogły trafić na rynek już wcześniej, ale żadnej z firm nie udało się jeszcze uzyskać wszystkich wymaganych certyfikatów i przejść licznych testów. - Zbudowanie czegoś, co działa, różni się od zbudowania czegoś, co otrzyma zgodę, by funkcjonować - skomentował na jednej z konferencji Robert Dingemanse, dyr. generalny PAL-V.

Kolejnym wyzwaniem dla producentów jest znalezienie klientów. Przeciętnego obywatela nie będzie stać na samochód, który jest samolotem. Dlatego początkowo firmy skupią się na najbogatszych - ludziach, którzy mają już superszybkie samochody i luksusowe jachty. Ceny latających samochodów rozpoczynają się od 300 tys. dol. 1,13 mln zł), a kończą na 566 tys. dol. (ponad 2 mln zł) za wersje "kolekcjonerskie".
Na koniec trzeba jeszcze zdać sobie sprawę, że latające samochody - przynajmniej na początku - nie będą przypominać tych z bajki Jetsonowie. Pojazdy te najczęściej potrzebują pasów startowych, aby wznieść się w powietrze, a do tego niezbędne jest lotnisko.

Latające samochody mają trafić na rynek w 2017 r. Terrafugia, AeroMobil, Moller International oraz PAL-V to tylko te najbardziej popularne firmy chcące produkować auta-samoloty. Terrafugia chwali się nawet, że ma już 100 opłaconych zamówień i do 2017 r. na pewno wprowadzi do sprzedaży swój model. Z kolei AeroMobil, mieszcząca się w Słowacji, planuje zrealizować swój projekt w ciągu najbliższych 2 lat i wtedy rozpocząć przyjmowanie depozytów.

Kolejnym wyzwaniem dla producentów jest znalezienie klientów. Przeciętnego obywatela nie będzie stać na samochód, który jest samolotem. Dlatego początkowo firmy skupią się na najbogatszych - ludziach, którzy mają już superszybkie samochody i luksusowe jachty. Ceny latających samochodów rozpoczynają się od 300 tys. dol. 1,13 mln zł), a kończą na 566 tys. dol. (ponad 2 mln zł) za wersje "kolekcjonerskie".

Na koniec trzeba jeszcze zdać sobie sprawę, że latające samochody - przynajmniej na początku - nie będą przypominać tych z bajki Jetsonowie. Pojazdy te najczęściej potrzebują pasów startowych, aby wznieść się w powietrze, a do tego niezbędne jest lotnisko.

Samoloty ponaddźwiękowe

Aerion chce zaoferować na początku dwa modele samolotów: mogący pomieścić 8-9 osób oraz większy dla 12 osób. Co ciekawe samolot ponaddźwiękowy ma zawsze pewne kłopoty z przekroczeniem prędkości dźwięku i towarzyszy temu wyraźny wzrost oporu ruchu, zwany barierą dźwięku. W rezultacie samolot poruszający się z prędkością ponaddźwiękową wytwarza tzw. grom dźwiękowy, czyli potężną falę uderzeniową. Modele opracowywane przez Aerion mają latać z prędkością 1,2 macha (ok. 1470 km/h) bez wytwarzania gromu dźwiękowego.

Koszt wyprodukowania jednego samolotu to ponad 100 mln dol., natomiast koszty eksploatacji będą nieco wyższe niż w przypadku największych odrzutowców biznesowych. Korzyścią jest jednak to, że samolotem ponaddźwiękowym polecimy o 75 proc. szybciej.

Mniej więcej w 2022 r. firma Aerion wprowadzi pierwszy biznesowy samolot ponaddźwiękowy, którego prędkość maksymalna ma wynieść 1,5 macha (ok. 1837 km/h). Samoloty ponaddźwiękowe pod względem użytych materiałów i systemów przypominają te tradycyjne, za to różnią się przede wszystkim aerodynamiką - w oczy rzuca się profil skrzydeł pod dużym kątem w stosunku do kadłuba.

Koszt wyprodukowania jednego samolotu to ponad 100 mln dol., natomiast koszty eksploatacji będą nieco wyższe niż w przypadku największych odrzutowców biznesowych. Korzyścią jest jednak to, że samolotem ponaddźwiękowym polecimy o 75 proc. szybciej.

Teleportacja

Jak dotąd naukowcom udało się już teleportować fotony i inne cząsteczki w laboratorium. Proces polega jednak na tym, że rozkłada się dany obiekt przed teleportacją, a następnie składa się go w innym miejscu - tam, gdzie został teleportowany. Nie ma więc na razie możliwości, aby "rozłożyć" człowieka, a następnie złożyć go z powrotem w innym mieście czy nawet innym kontynencie.

Może kiedyś rozkładanie i składanie żywej materii stanie się możliwe. Na razie teleportacja pozostaje tylko w sferze marzeń.

Obecnie jesteśmy na etapie, kiedy naukowcy i inżynierzy zaczynają wierzyć, że teleportacja jest w ogóle możliwa, zamiast od razu kwitować ten pomysł uśmiechem i pytaniem "Mhm, to jaki film sci-fi dzisiaj oglądałeś? I czy kosmici też byli?".

Może kiedyś rozkładanie i składanie żywej materii stanie się możliwe. Na razie teleportacja pozostaje tylko w sferze marzeń.