Całość kręcona jest w trzech wymiarach, ale to 3D na miarę epoki postavatarowej - zbudowano specjalny system wykorzystujący kamery Red Epic, które zdążyły już zdobyć w branży status kultowych. Pozwala on na płynną, odbywającą się w trakcie ujęcia zmianę rozstawu obiektywów, co powoduje przesunięcie głębi trzeciego wymiaru. Cała ekipa, włącznie z aktorami, co chwilę wkłada okulary polaryzacyjne, by obserwować efekty tak, jak zobaczy je widz. To spora przewaga kręcenia w prawdziwym 3D, a nie dorabiania efektów później, tak jak zrobiono to choćby w ostatniej (oby) części "Piratów z Karaibów".
Gandalf w wersji hi-tech fot. thehobbitblog.com
To jednak nie koniec technicznych nowości. Film w całości kręcony jest w 48 klatkach na sekundę - to dwukrotnie więcej niż normalnie. Obraz rejestrowany jest w rozdzielczości 5K czyli 5120 x 2700 pikseli. Dla przypomnienia - zwykłe HD to "zaledwie" 1920 x 1080 pikseli.
Z dzikich ciekawostek - każda z 48 kamer wykorzystywanych w "Hobbicie" ma swoje imię. Każde z tych imion to krewny lub znajomy Petera Jacksona.
Tę i znacznie więcej ciekawostek zobaczycie w poniższym filmie oraz na blogu opisującym produkcję filmu . Wskazana wysoka rozdzielczość i pełny ekran!