Wirtualni operatorzy - kim są i czy warto korzystać z ich usług?

Plus, Orange, Play, Era (T-Mobile). Na pytanie o polskich operatorów telefonii komórkowej, większość z nas zapewne wymieni cztery największe firmy z rodzimego rynku. Tymczasem istnieje na nim wielu mniejszych, wirtualnych operatorów. Dlaczego o nich nie pamiętamy?

Udzielenie odpowiedzi na postawione przed chwilą pytanie powinno być dość proste. Wirtualni operatorzy znani również jako MVNO (Mobile Virtual Network Operator) nie zawojowali rynku. Choć obecni są na nim od prawie pięciu lat, liczba osób korzystających z ich usług jest niewielka.

Jeszcze w 2008 roku, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (Anna Streżyńska) zapowiadała, że w ciągu 24 miesięcy, MVNO zdobędą 10-15% lokalnego rynku telefonii komórkowej. Rzeczywistość zweryfikowała jednak prognozy prezes Streżyńskiej. Podlegający jej urząd obliczył, że faktycznie, udział wirtualnych operatorów w tym czasie sięgnął zaledwie 1,2%.

Obecnie, ich udział w rynku szacuje się na 1,7%. Mają mniej więcej 800 tysięcy aktywnych kart SIM. Liczba ta nie przekłada się na liczbę abonentów. Tych - według danych szacunkowych, gdyż MVNO nie mają obowiązku ich publikowania - jest trochę ponad pół miliona. Tymczasem, jak wynika z analiz , w Zachodniej Europie i Ameryce Północnej, do końca 2015 roku na rynku MVNO ma być 186 milionów aktywnych abonentów.

Aby łatwiej można było sobie wyobrazić te liczba, możemy się posłużyć przykładami z rynku brytyjskiego. Bój o fotel lidera MVNO toczy tam dwóch gigantów - Virgin i Tesco. Drugi z wymienionych, pod koniec zeszłego roku pochwalił się tym, iż ma już 2,5 mln klientów. Virgin już w roku 2009 miał ich ponad cztery miliony.

Mobile MovaMobile Mova fot. carrefourmova.pl

Jam jest MVNO

MVNO nie należy mylić z markami takimi jak Heyah czy nowy Red Bull Mobile, będących wydzieloną częścią, osobną marką tradycyjnych operatorów. Operator wirtualny to firma oferująca usługi telekomunikacyjne bazujące na infrastrukturze jednego z czterech operatorów "klasycznych".

Założenie własnej firmy, która stanie się wirtualnym operatorem jest w Polsce - przynajmniej w teorii - stosunkowo proste. Wystarczy prowadzić działalność gospodarczą, złożyć w UKE wniosek o wpis do rejestru, a po otrzymaniu odpowiedniego zaświadczenia rozpocząć negocjacje z klasycznym operatorem telefonii komórkowej. Ten musi już tylko udostępnić nam swoją infrastrukturę. Dodatkowe zezwolenia lub koncesja nie są nam potrzebne. Trzeba tylko pamiętać, by działać w zgodzie z zapisami prawa telekomunikacyjnego.

Kosmetyki, batoniki i świerszczyki

Sprawiło to, że na rynku zaroiło się od podmiotów, które można sklasyfikować jako MVNO. Oficjalna lista opublikowana przez UKE w dniu 02.02.2011 wymienia ich ponad trzystu. Część z nich to firmy, dla których bycie wirtualnym operatorem jest jedynie rozwinięciem dotychczasowej działalności (Polsat i Rodzinna Telefonia Komórkowa). Inni bazują na dobrze znanej marce, która do tej pory nie była kojarzona z usługami telekomunikacyjnymi (Carrefour Mova lub mBank Mobile). Trzecia grupa to nowe firmy, które wchodzą na rynek z nieznaną marką (Mobilking). Potrafią przy tym bazować kontrowersyjnych treściach. Mobilking zupełnie nie wstydzi się golizny. Potrafi też zaproponować swym klientom, by skomponowali dzwonek do telefonu złożony z odgłosów wydawanych przez kobiety klepane ręką po nagich pośladkach.

Nie każdy z wirtualnych operatorów jest jednak w stanie zmierzyć się z realiami rynkowymi. Nawet marki bazujące na dobrze znanych nazwach, produktach, zakończyły już swoją przygodę z telekomunikacją. Stało się tak chociażby z WP Mobi (należącym do Wirtualnej Polski), My Avon (związanym z kosmetykami Avon) czy Snickers Mobile (tak, "sieć" producenta batoników).

Kolejny z wirtualnych operatorów - GaduAir - wycofał się z rynku 31 października tego roku. W walce o klienta nie pomogła mu świetnie znana marka Gadu-Gadu.

Bardzo trudno robić ten biznes w Polsce. Jest tak z kilku powodów. Pierwszy to powszechna dostępność kart SIM dużych operatorów infrastrukturalnych. Aby z nimi konkurować, produkt operatora mobilnego powinien być dostępny tak samo szeroko. A to jest drogie. Drugi powód to nieufność konsumentów do nowych projektów. Widzieliśmy to po sobie: wielu ludzi nie wierzyło, że oferujemy dostęp do Internetu za darmo, bez dodatkowych opłat, w zamian za obejrzenie reklamy. Przekonują się z czasem, ale to trwa.

- mówił Tomasz Właszczuk, prezes InMobile, na łamach portalu rp.pl

WPMobiWPMobi fot. wpmobi.pl

Opłaca się?

Postanowiliśmy sprawdzić, jak prezentuje się oferta trzech różnych MVNO. Reprezentantami operatorów wirtualnych zostali mBank Mobile (gdyż jest najstarszy), Mobile Mova (w teorii jeden z najłatwiej dostępnych) oraz Rodzinna Telefonia Komórkowa (część dobrze znanej marki).

W przypadku mBank Mobile przyjrzeliśmy się starterowi płaskiemu. Jest to "środkowa" oferta, umieszczona między najtańszą i najdroższą. Starter płaski (ważny przez 30/60 dni dla usług wychodzących/przychodzących) wyceniono na 19 złotych. Minuta połączenia głosowego do wszystkich sieci (w tym Play) kosztuje w nim 19 groszy. SMS wyceniono na groszy dziesięć, a za MMS zapłacimy dwa razy tyle. Najdroższy jest oczywiście transfer danych - złotówka za 50kB - choć w ramach startera otrzymujemy bezpłatny pakiet danych (50MB/miesiąc).

Cennik Mobile Mova jest mniej skomplikowany od cennika mBank Mobile, ale oferuje też mniejszą swobodę wyboru. Aby skorzystać z oferty tego MVNO trzeba kupić starter wyceniony na 9,99 złotych (ważny przez 30 dni). Minuta połączenia głosowego do sieci komórkowych (T-Mobile, Orange, Plus) kosztuje 25 groszy. Za połączenie z Play i Polsatem Cyfrowym zapłacimy natomiast 49 groszy. SMS wyceniono na 13 groszy, a MMS na 35 groszy. Za każde zużyte 50kB danych trzeba natomiast zapłacić 5 groszy. Warto także podkreślić, że posiadacze karty lojalnościowej Rodzinka otrzymują darmowe minuty za zakupy w sklepach Carrefour.

Tymczasem w Cyfrowym Polsacie (Rodzinna Telefonia Komórkowa) za starter trzeba zapłacić 29 złotych (w pakiecie 30 darmowych minut). Minuta połączenia głosowego została wyceniona na 29 groszy. Za SMS zapłacimy natomiast 15 groszy, a MMS kosztuje groszy 30. Transmisja danych uszczupli nasz portfel o 12 groszy za każde 100kB. Najwięcej zapłacimy jednak za jednorazową aktywację - 149 złotych.

Porównaliśmy te wartości z cenami w sieciach T-Mobile (Tak Tak na kartę "20"), Orange (starter za 20 złotych, taryfa Orange One) oraz Plus (Simplus na kartę). Tu klient musi zapłacić 29-59 groszy za minutę połączenia głosowego z sieciami komórkowymi i numerami stacjonarnymi (63-80 groszy z Play), 15-19 groszy za SMS, 20-40 groszy za MMS oraz od 25 do 49 groszy za transmisję danych (50kB/100kB).

Jak więc widać, ceny u operatorów wirtualnych są nieznacznie niższe. W przypadku MVNO przy prowadzeniu wielu długich rozmów, wysyłając duże ilości smsów lub mmsów, powinniśmy odczuć różnicę w cenach - w portfelu zostanie nam więcej pieniędzy.

mBank MobilemBank Mobile fot. mbankmobile.pl

Czemu nie?

Dlaczego zatem Polacy, którzy nie należą do najbardziej majętnych ludzi w Europie, masowo nie przechodzą pod skrzydła wirtualnych operatorów? Przecież swojego czasu ogromny sukces odniosło Heyah (a później Play), którzy agresywnie walczyli o klienta właśnie cenami.

Przede wszystkim chodzi tu zapewne o świadomość konsumencką. Większość z nas nie wie czym i kim są wirtualni operatorzy (lub, że w ogóle są). Ci zaś nie wydają majątku na promocję. Jak już pisaliśmy, w UKE zarejestrowano ponad 300 wirtualnych operatorów. Jedynie nieliczni przedstawili jednak jakąkolwiek ofertę. Wirtualni operatorzy nie sprzedadzą nam także telefonu za złotówkę, a nie ma co ukrywać, wielu potencjalnych klientów zwraca uwagę przede wszystkim właśnie na to.

W ocenie anonimowego eksperta cytowanego przez serwis telix.pl, przyszłość operatorów wirtualnych jest słodko-gorzka. Część z nich zniknie z rynku, na którym pozostanie tylko kilku największych mogących przejąć klientów od zamykającej biznes konkurencji. Największe szanse mają na to te firmy, które mogą się pochwalić dużym zapasem środków, bogatymi udziałowcami. Być może będą jednak musieli w jeszcze większym stopniu obniżyć swoje ceny lub adresować swoje produkty do wąskich, niszowych grup potencjalnych odbiorców.

Rynek, o który walczą MVNO oczywiście nie zniknie. Nie stanie się także szalenie popularny w ciągu miesiąca czy sześciu. Skoro jednak jest choć trochę taniej, to czemu nie mielibyśmy sprawdzić usług wirtualnych operatorów?

Więcej o: