Ktoś coś musi z tym zrobić. Maszyna nie jest zasilana prądem, nie da się więc wyciągnąć wtyczki. Dla niewielkiego tłumu postawnych mężczyzn nagle staje się jasne, że potrzebują bohatera, który podejdzie do "wirującej śmierci" na tyle blisko, aby móc wyłączyć urządzenie ręcznie. Zaczyna się ponad dwuminutowe zmaganie - człowiek kontra nowoczesna technologia budowlana.