SOPA - szczyt hipokryzji amerykańskiego kongresmena

Pomysłodawca kontrowersyjnej ustawy SOPA, która ma walczyć z internetowym piractwem, sam jest na bakier z prawami autorskimi. Na swojej stronie internetowej zapomniał o podpisaniu autora zdjęć.

Trzeba przyznać, że przewinienie jest raczej drobne , bo zdjęcie było objęte licencją Creative Commons. Pozwala ona na publikowanie fotek, trzeba tylko podpisać autora. Lamar Smith o tym zapomniał. Wielki przeciwnik SOPA , Jamie Lee Curtis Taete ze strony vice.com , znalazł to zdjęcie przeszukując archiwa strony kongresmena - texansforlamarsmith.com . Fotka była tłem, i wyglądała tak:

To zdjęcie opublikował Lamar Smith, autor SOPA, bez podpisu autoraTo zdjęcie opublikował Lamar Smith, autor SOPA, bez podpisu autora fot. DJ Schulte/Creative Commons

Informacji o autorze brak. Jamie Lee Curtis Taete odnalazł go jednak.

- Nie zauważyłem żadnych informacji, że to ja jestem autorem zdjęcia. Zgodnie z SOPA, gdyby to prawo obowiązywało, mógłbym złożyć pozew do sądu - zauważył autor, DJ Schulte.

Co zabawne, w przypadku kilku innych zdjęć z tej samej strony agencje fotograficzne nie były w stanie odnaleźć informacji, czy Lamar Smith zapłacił za fotki. Ale byłaby awantura, gdyby SOPA obowiązywała! Nic dziwnego, że wikipedia i kilka innych serwisów zapowiadają na środę 18 stycznia wielki protest przeciwko drakońskiemu prawu.

A tak dla informacji pana Lamara Smitha, my publikowane zdjęcia podpisujemy: portret kongresmena pochodzi ze zbiorów Izby Reprezentantów Kongresu USA.

Więcej o: