Rozwiązanie nosi nazwę CARD - Canine Assisted Robot Deployment . Wymyślili je naukowcy z Carnegie Mellon Univesity oraz Toronto's Ryerson University. Ma ono usprawnić na przykład ratowanie ludzi przysypanych gruzami.
Po co ten pies, zapytacie. Chodzi o to, że specjalistyczne roboty pełzające są dość wolne. Właściwie - są koszmarnie wolne. A w akcjach ratowniczych liczy się czas. Po 48 godzinach od zawalenia budynku szansa na znalezienie żywych ludzi drastycznie spada. A człowiek często nie jest w stanie dotrzeć tam, gdzie robot jest potrzebny. I tu do akcji wchodzi pies. Niesie ze sobą robota i gdy wyczuje oznaki życia, zaczyna szczekać. To sygnał dla robota, że czas zacząć działać. Taki robot dostarcza ratownikom informacji o miejscu, gdzie leży poszkodowany. Dzięki temu wiadomo jak go ratować.
A oto krótki film pokazujący, jak pies o imieniu Freitag poradził sobie z obsługą robota.