Dzięki temu będzie można monitorować i eliminować z serwisu na przykład neonazistowskie nawoływania i pedofilskie komentarze. Problem polega na tym, że pod nóż wejdą także i inne treści, które akurat w konkretnym kraju są na bakier z prawem, na przykład wypowiedzi celujące w uświęcony porządek jedynej partii rządzącej lub przywódcy.
Póki co, jedyny sposób, aby dostosować się do wymogów konkretnych państw było globalne usuwanie treści (...) Od dziś, mamy możliwość wstrzymania wyświetlania w danych krajach treści pochodzących od użytkowników, jednocześnie pozostawiając je widoczne dla reszty świata.
Twórcy zapewniają, że w mechanizm wbudowano także system powiadamiający, że dany tweet nie jest widoczny w tym kraju. Poza tym, cenzura ma nie wchodzić do użycia o ile któryś z krajów nie zgłosi takiej potrzeby. Lokalizacja "widza" ma być natomiast, co Twitter podkreśla, określana na podstawie adresu IP komputera, z którego łączymy się z siecią. To o tyle ważna informacja, że w praktyce umożliwia ominięcie zabezpieczenia. Trzeba tylko chwilę nad tym popracować.