Mimo lat mozolnych badań odkrycie naprawdę przyszło przypadkowo. Studenci uniwersytetu w Toronto, pracujący nad OLEDowymi wyświetlaczami zauważyli, że panele, których jedna z części składowych przemyta została środkiem czyszczącym, świecą dużo jaśniej. Jak się później okazało, winny był chlor zawarty w płynie.
Za sprawą tego odkrycia naukowcy postanowili cofnąć się do początków liczącej sobie prawie 25 lat technologii z nadzieją na jej usprawnienie. Powołali także do życia firmę OTI Lumionics, która ma za cel dopracowanie nowej-starej technologii i jej promocję.
Przyszłych zastosowań elastycznych OLEDów, może być kilka. To najbardziej oczywiste to stworzenie tanich giętkich wyświetlaczy, które będzie można rolować lub składać w kostkę. Kolejny, wynikający niejako z natury organicznych diod to możliwość budowania energooszczędnych wyświetlaczy (na przykład do telewizorów), które dorównują jasnością tym obecnym. Zastosowań na pewno znajdzie się jeszcze więcej. To kwestia czasu i pomysłowości.
Sporą zaleta nowej technologii, jak twierdzi Helander, jest także jej prostota:
Obecne urządzenia są zbyt skomplikowane...
Recepta na sukces jest więc konstruowanie rzeczy prostych.