Jak wynika z najświeższego raportu firmy Symantec - Internet Security Threat Report - na stronach operujących w kategorii religie i ideologie znajduje się średnio aż trzy razy więcej złośliwego oprogramowania. Żeby to dobrze zrozumieć - trzy razy więcej niż na przeciętnej stronie z porno.
Symantec próbuje wyjaśnić zaskakujący, wydawałoby się, wynik:
Pewnie dlatego strony z porno wylądowały w stworzonym przez Symantec zestawieniu najbardziej zainfekowanych witryn dopiero na 10. miejscu. Przed nimi, jako bardziej zagrażające znalazły się między innymi blogi i serwisy komunikacyjne (na pierwszej pozycji), strony z kategorii business/economy, sklepy internetowe, witryny edukacyjne itd.
I wszystko jasne - strony z porno są bezpieczne, a takich z treściami religijnymi należy się wystrzegać. Problem jednak w definicji tych ostatnich. Po członie "traktujące o religii" znalazł się bowiem także "i/lub ideologii". Jest to więc albo ujęcie religii w szerszym, laickim pojęciu albo po prostu dokooptowanie do niej całego mnóstwa stron skupiających się na różnego rodzaju ideologiach. Także tych skrajnych, wywołujących silne emocje i stron słabo albo w ogóle niezabezpieczonych.
Symantec ostrzega także przed nową formą internetowej złośliwości - clickjacking albo likejacking, czyli porywanie kliknięcia użytkownika staje się coraz popularniejszy. Oszuści proponują podejrzenie materiału wideo albo artykułu o niezwykle interesującym tytule, ale dostęp do niego możemy otrzymać dopiero po naciśnięciu przycisku Like. Jeśli damy się nabrać, na facebookowej ścianie zawiśnie informacja, że z zainteresowaniem obejrzeliśmy ten oto materiał - tu link do materiału - kusząc naszych znajomych do popełnienia tego samego błędu i przekazania pałeczki.
Najbardziej zainfekowane strony w sieci fot. Symantec