[Aktualizacja]: Do sprawy odniósł się rodzimy oddział firmy HP, który przysłał nam krótkie oświadczenie. Czytamy w nim, że: "(...) Liczba stron, których zadrukowanie umożliwia wkład atramentowy HP, zależy od ilości tuszu, nie od wielkości gąbki znajdującej się we wnętrzu wkładu. Pojemność kartridża nie ulega zmianie, nawet jeśli gąbka została zmniejszona.".
---
Rzeczywiście jest coś w tym, że w zasadzie bardziej opłaca się wymienić prostą drukarkę, niż dokupić do niej kartridż z atramentem. O tym samym mogli myśleć autorzy strony internetowej, na której "przetestowano" kartridże firmy HP.
Testy mogą być złym słowem, ale już tłumaczymy o co dokładnie chodzi. W trakcie prób rozcięto kartridż HP 350 z 2010, 2011 i 2012 roku. W ten sposób próbowano sprawdzić, czy coś się w nich zmieniło. Jakże wielkim zaskoczeniem jest to, że z roku na rok kurczy się gąbką, która nasączana jest atramentem. Gdy porównać teoretycznie te same kartridże z roku 2010 i 2012, okaże się, że ten najnowszy ma gąbkę o ponad połowę mniejszą od swojego starszego odpowiednika.
O ile HP nie wymyśliło jakiejś technologii zwiększającej chłonność gąbek, to konsument kupujący kartridże tej firmy może poczuć się, cóż... odrobinę dziwnie. Ceny przecież nie spadają, a jak się okazuje, za swoje pieniądze dostajemy coraz mniej. Ciekawe czy podobne triki stosuje konkurencja?
[za: HP Ink Cartridges ]
Z roku na rok coraz mniej atramentu w kartridżach fot. .hpinkcartridges.co.uk