Według przewidywań Cisco do roku 2016 na mieszkańca Ziemi będą przeciętnie przypadać trzy urządzenia połączone z Internetem. Każde z nich, zarówno komputer, tablet, smartfon jak i lodówka czy pralka, potrzebuje swojego unikalnego adresu IP.
Szwajcarska organizacja Internet Society, która czuwa nad standaryzacją protokołów internetowych, uchroniła nas ich deficytem wprowadzając w życie IPv6, który został uruchomiony równolegle z IPv4 6 czerwca. Pula adresów zwiększyła się na gigantyczną skalę - z 4,3 miliarda do 340 trylionów (a komórek w ludzkim ciele jest ponad 50 bilionów ).
Obowiązujący do tej pory adres IP według protokołu IPv4 miał strukturę xxx.xxx.xxx.xxx - poszczególne "trójki" xxx mogły mieć wartość od 0 do 255. IPv6 natomiast rozszerza zakres wartości - każdy pojedynczy "x" może mieć wartość od 0 do 9 lub od "a" do "f". Adres IP w nowym standardzie może więc wyglądać następująco:
2001:0db8:85a3:0000:0000:8a2e:0370:7334.
Oba protokoły będą funkcjonować jednocześnie - podobnie jak analogowy i cyfrowy sygnał telewizji. Stare adresy IP będą też tłumaczone na nowe.
Już w zeszłym roku organizacja Internet Assigned Numbers Authority (Iana) przydzieliła jedne z ostatnich siedmiu bloków 16 milionów adresów internetowych z puli IPv4. Otrzymała ją Apnic - organizacja rejestrująca adresy w Azji. Proces ich "rozdawania" miał zakończyć się do końca 2011 r.
Być może część "starych" IP będzie odzyskiwana - ich właściciele zostaną poddani weryfikacji i być może uda się wydrzeć jeszcze trochę wolnych zasobów, jednak od IPv6 nie ma już odwrotu.
Czy zwykły użytkownik Internetu powinien się martwić nowym protokołem? Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - nie zauważymy, że coś się zmieniło.
[ za money.cnn.com ]