Anton Vickerman prowadził stronę surfthechannel.com (zamkniętą), na której mogliśmy obejrzeć najnowsze filmy czy odcinki seriali. To, co odróżniało stronę od reszty pirackich serwisów, był fakt, że materiały wideo nie były przechowywane na jej serwerach. Surf The Channel jedynie linkował do nich, co miało chronić Vickermana przed oskarżeniami o piractwo. Interes się kręcił - 400 tysięcy użytkowników odwiedzało jego stronę, zarabiał 35 tysięcy funtów miesięcznie.
Anton Vickerman został aresztowany w 2008 roku, a w ostatnich dniach skazany . Jak się jednak okazuje, prokuratorzy nie trzymali się kurczowo piractwa. Zamiast tego Vickermana oskarżono i skazano za przestępstwo oszustwa. Rodzaj kary pozna w tym miesiącu.
W międzyczasie ważą się losy studenta Richarda O'Dwyera . Ten 24-latek prowadził witrynę TVShack.net (zamkniętą), na której także znajdowały się linki do materiałów wideo. Była mniejszych rozmiarów niż Surf The Channel - maksymalnie odwiedzało ją 300 tysięcy użytkowników i przez trzy lata przyniosła autorowi przychód w wysokości 147 tys. funtów. Teraz czeka na decyzję o ekstradycji do Stanów , gdzie może zostać skazany nawet na 10 lat więzienia.
Wymiar sprawiedliwości USA ostrzy sobie na niego zęby, chociaż Richard jest Brytyjczykiem i "zbrodnię" popełnił w Wielkiej Brytanii. Pojawiły się więc osoby gotowe bronić go - założyciel Wikipedii, Jimmy Wales, zainicjował petycję , w której sprzeciwia się ekstradycji. Jeśli Richard ma być sądzony, to w Wielkiej Brytanii, nie Stanach. Na tę chwilę pod petycją podpisało się ponad 200 tysięcy osób.
Cała sprawa ponownie wywołała dyskusję o tym, czym dokładnie jest piractwo. Organizacje pokroju FACT, chroniące przestrzegania praw autorskich, mówią o kryminalizacji sieci i cieszą się z wyroków skazujących, natomiast osoby związane z internetem, a także niektórzy twórcy, apelują o umiar. Niedługo przekonamy się, czy w Wielkiej Brytanii linkowanie jest przestępstwem.
Źródło: Guardian (via Raw Story )
Paweł Płaza