Memotechnika: 30 lat :-)

Panie i Panowie, świętujemy urodziny :). Nie, nie uśmiechamy się z powodu urodzin, to po prostu emotikony obchodzą dziś swoje trzydziestolecie.

Dokładnie 19 września 1982 roku o godzinie 11:44, czyli równo 30 lat temu, profesor Scott Fahlman z Carnegie Melon University umieścił na forum dyskusyjnym dotyczącym informatyki wpis, w którym zaproponował, by w przyszłości dla zaznaczenia dowcipów używać takiego znaczka - :-) - a dla rzeczy, które dowcipami nie są, takiego - :-(. W oryginale wyglądało to tak:

List FahlmanaList Fahlmana fot. Wiki Powstała emotikona (albo emotikon, bo w języku polskim obie formy są poprawne). Choć oczywiście sam termin ją określający jest odrobinę starszy. Nie wiadomo dokładnie, kiedy powstał, ale pierwszy raz w prasie drukowanej pojawił się w New York Times 28 stycznia 1990 roku.

Strasznie stara sprawa. Nie ma wątpliwości, że to prawdopodobnie jeden z najstarszych (jeśli nie najstarszy) mem internetowy na świecie.

Propozycja Fahlmana nie była żartem. Już w samych początkach sieciowej komunikacji zauważono, że czasami odczytanie intencji nadawcy może sprawiać drobne problemy, zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z osobami o specyficznym poczuciu humoru (a takich wtedy było najwięcej - w końcu naukowcy i informatycy, rozumiecie...). Emotikony były więc po prostu użyteczne. "Oznakowany" nimi przekaz był jaśniejszy.

To właśnie najprawdopodobniej społeczna przydatność "uśmieszków" spowodowała, że stały się tak popularne. Kto dziś ich nie rozpoznaje albo nie stosuje? Zdarza się każdemu. I choć używanie ich oficjalnie pozostaje w nie najlepszym smaku, to jednak w prywatnych rozmowach wstawiamy je często mechanicznie, niczym przecinki.

"Użyteczność" to w tym wypadku słowo klucz, tak jak "łatwość". Łatwość w zastosowaniu. Wstawienie dwóch znaczków - bo nosek z myślnika szybko okazał się niepotrzebny i zbędny, co też symptomatyczne - nie zajmuje wiele.

Przez lata emotikony oczywiście także ewoluowały. Co najmniej kilkanaście z nich to znaki rozpoznawalne przez każdego, chociażby :), :(, :P, :D, :* czy ;), ale znaczące, że "uśmieszki" bardziej skomplikowane albo wyrażające nie tyle emocje, co nawet czynności, nie przyjęły się zbyt powszechnie. Owszem, może można komuś pokazać w ten sposób rybę, proszę, oto ryba:

<*)))-{

....albo różę, proszę, oto róża:

@>-->--

....ale na dłuższą metę to się do niczego nie przydaje.

Ewolucja emotikon poszła raczej w inną stronę. Razem z rozmaitymi komunikatorami pionowe "uśmieszki" zastąpione zostały ich graficznymi reprezentacjami, ożywionymi (zwykle żółtymi, swoją drogą) buźkami. Na pewno pamiętacie choćby te z polskiego komunikatora Gadu-Gadu:

Buźki z GGBuźki z GG fot. GG

Można zaryzykować też stwierdzenie, że dalszym etapem ich rozwoju są obrazki, memy same w sobie, które czasami wkleja się do dyskusji. Kto z nas nie rozpoznaje "facepalma"? I czym tego typu obrazki są, jeśli nie maksymalnym uproszczeniem komunikatu? Są użyteczne i łatwe w zastosowaniu. No i bywają też zabawne.

Oczywiście tradycyjne pionowe uśmieszki wcale nie wymarły i ciągle mają się dobrze. W niektórych sytuacjach zastępowanie ich rzeczami bardziej rozbudowanymi bywa zbyt skomplikowane. A najważniejsza jest przecież użyteczność.

Co najciekawsze, sam pomysł na emotikony wcale nie jest taki nowy. Już w połowie XIX wieku telegrafiści amerykańscy wysyłali na zakończenie wiadomości liczbę 73, co oznaczało "pozdrowienia". Wszystko dlatego, że liczba ta zapisana alfabetem Morse'a przypomina podawanie sobie dłoni. Później upowszechniło się także wysyłanie liczby 88 - ta z kolei w normalnym zapisie przypominała telegrafistom całujące się usta, oznaczało to więc "uściski i całuski" ("hugs and kisses").

Z kolei w 1881 roku amerykański magazyn satyryczny "Puck" zamieścił notkę, w której pokazywał, jak ze znaków typograficznych zrobić rozmaite wyrazy twarzy:

źródło: magazyn Puck, rok 1881źródło: magazyn Puck, rok 1881 źródło: magazyn Puck, rok 1881

Pewna popularna teoria mówi, że są takie pomysły na świecie, na które ktoś prędzej czy później musiałby wpaść. Gdyby Edison nie wymyślił żarówki (o ile w ogóle to on ją faktycznie wymyślił, ale to osobna historia), to musiałby to zrobić ktoś inny. Inaczej świat nie mógłby się dalej rozwijać. Być może tak samo jest właśnie z emotikonami. Jeśli nie zaproponowałby ich Fahlman, to zrobiłby to ktoś inny.

Dzisiaj znaczki te są już na tyle naturalne, że często nawet ich nie zauważamy. Czy 30 lat to dużo, czy mało? Ciężko ocenić. Wszystko wskazuje jednak na to, że prędko nas raczej nie opuszczą. Czasami przydają się nawet profesjonalistom. Jak The Economist, które swego czasu opowiedziało za ich pomocą historię Europy:

 

Memotechnika: poznaj inne memy

Więcej o: