Przede wszystkim - lotnictwo cywilne to nie świat smartfonów. Tu nowością są maszyny, których projektowanie rozpoczęto dekadę temu. A wtedy w lotnictwie wiele się działo, bo po atakach z 11 września 2001 roku ludzie bali się latać, a trudną sytuację linii lotniczych pogarszały jeszcze rosnące ceny paliwa.
W tym czasie porzucano projekty, które były wielkimi technologicznymi wizjami. W Boeingu padł wtedy Sonic Cruiser - samolot, który miał zbliżać się do prędkości dźwięku, miał niezwykły w lotnictwie cywilnym układ skrzydeł i sterów zwany "kaczką". Jednak projektu nie pogrzebano całkowicie - w mniejszej, tańszej i bardziej oszczędnej skali przekształcono go w Dreamlinera. Co więc w nim szczególnego?
Kompozyty. Dotąd duże samoloty pasażerskie budowano zwykle klasycznie - głównym materiałem pozostawały stopy aluminium, choć tworzywa sztuczne pojawiały się coraz szerzej już w latach 80.
Jednak Dreamliner to co innego. Tu materiały kompozytowe dominują. Co to oznacza? Samolot jest lżejszy, a więc zużywa mniej paliwa. Według Boeinga nawet 20% mniej niż model 767, który obecnie jest trzonem lotowskiej floty.
To, co nas najbardziej interesuje, to różnica, jaką odczuje pasażer. Dla niego jedną z najważniejszych różnic są duże okna. Kto lata ten wie, że kadłub typowego samolotu podziurawiony jest malutkimi okienkami przez które niewiele widać, a i światła wpada nie za dużo. Jak pokazały badania 90% pasażerów wskazuje, że większe okna poprawiłyby komfort latania. No więc w Dreamlinerze są największe wśród wszystkich pasażerskich samolotów - mają 27 na 47 cm. Położone są też tak, by pasażerowie widzieli horyzont. To poprawia komfort psychiczny.
Powiększenie okien stało się możliwe właśnie dzięki kompozytom - te materiały są wytrzymalsze, a więc bezpiecznie można w nich zrobić większe dziury. Dodatkowo okna Dreamlinera są wykonane z materiału elektrochromowego, który staje się nieprzezroczysty pod wpływem impulsu elektrycznego. Nie trzeba ich więc zasłaniać - wystarczy nacisnąć przycisk.
Wzmocnienie kadłuba ma jeszcze jedną znaczącą zaletę - może w nim panować wyższe ciśnienie. W typowym samolocie rejsowym panuje ciśnienie odpowiadające temu, jakie jest na wysokości 2400 m. Chodzi o zmniejszenie naprężeń kadłuba. Tymczasem Dreamliner radzi sobie z ciśnieniem z 1800 m. Dla pasażerów oznacza to wyższy komfort podróży i mniejsze zmęczenie. Dodatkowo w kabinie jest wilgotniej (nie wysycha tak skóra i śluzówki), a powietrze filtrowane jest przez bardzo skuteczny system oczyszczania.
Podkreśla się też znaczenie nowego systemu oświetlenia. Oparty na diodach pozwala na płynną regulację zarówno siły, jak i barwy światła. To ważne przy lotach międzykontynentalnych, gdzie przy zmianie stref czasowych pasażerom trudno przyzwyczaić się na przykład do trwającej ledwie 4 godziny nocy. Jeśli dołożymy do tego bardziej przestronną kabinę, to okazuje się, że wszystkie te zmiany oznaczają po prostu, że Dreamliner jest dużo, dużo wygodniejszy.