Groupon - koniec bajki? Na giełdzie katastrofa, perspektywy wzrostu nikłe

Przypadek Groupona wywołuje skojarzenie z bańką internetową. Serwis co prawda nie bankrutuje, ale też nie spełnia pokładanych w nim nadziei.

W ciągu roku akcje Groupona potaniały o 79%. Jeszcze w lutym płacono za nie ok. 25 dolarów, a dziś? 4,5 dolara. Spółka weszła na giełdę w listopadzie zeszłego roku i wtedy inwestorzy wycenili ją na 16,7 mld dolarów, znacznie więcej niż "marne" 6 mld dolarów, za które Google chciał wykupić firmę pod koniec 2010 roku. Dziś wartość giełdowa wynosi 2,8 mld dolarów, sprawiając, że z perspektywy czasu oferta Google'a wydaje się nadzwyczaj hojna. Co się stało?

Po części spadek jest spowodowany gwałtownym hamowaniem wzrostu. W ciągu ostatnich dwóch lat przychody Groupona rosły w tempie aż 1233%. Jak przewidują analitycy, w tym roku wzrosną o 45%, ale już w 2015 wyhamują i urosną o jedyne 0,6%.

Dodajmy do tego rosnącą konkurencję na polu serwisów z okazjami i specyfikę rynku e-zakupów (niewielkie marże), a zauważymy źródło obaw inwestorów. Jeśli Groupon wyhamuje, to grozi mu pożarcie przez większą konkurencję, która nie skupia się tylko na codziennych okazjach. Te bowiem nie są w stanie dalej pociągnąć firmy. Jak stwierdził w rozmowie z Bloombergiem Edward Woo z Ascendiant Capital Markets:

Groupon zawdzięczał ogromny wzrost temu, że zaprezentował produkt, o którym mnóstwo ludzi nigdy nie słyszało i chciało go wypróbować. Wtedy pomysł był nowatorski, dziś klienci są nim znudzeni.

W efekcie, choć Groupon w ostatnich kwartałach notował przychody w okolicach ~560 mln dolarów, to i tak ciągle balansuje na granicy rentowności.

Ta niewesoła sytuacja sprowokowała mnóstwo plotek nt. potencjalnego przejęcia firmy przez jakiegoś giganta. Oczywiście pierwszy typ to Google, ale firma z Mountain View, po odmowie w 2010 roku, zaczęła pracować nad własnym serwisem ofertowym. Kto jeszcze może zdecydować się na kupno Groupona? W rozmowie z Bloombergiem analityk Daniel Kurnos stwierdził, że zainteresowany może być Facebook:

Facebook stara się wedrzeć na rynek e-zakupów, ale bez jednoczesnego zalewania swoich użytkowników reklamami. Przejęcie Groupona może pomóc obejść ten problemu.

Oczywiście to jednak tylko spekulacje. Niemniej przykład Groupona pokazuje, że nie brakuje internetowych "gwiazd", które w zderzeniu z rzeczywistością giełdy przestają błyszczeć równie silnie, co dawniej.

Więcej o: