Google Glass narodziły się w Laboratorium X ponad trzy lata temu. Prace nad nimi rozpoczął Babak Parviz, ten sam specjalista, który stoi za projektem samosterującego się samochodu. Idea przełomowa, anty-smartfonowa miała od początku na celu "przybliżyć technologię do zmysłów".
Joshua Topolsky, redaktor naczelny serwisu The Verge, postanowił przetestować nowy produkt Google . Oto jakie wrażenia odniósł.
Choć pomysł jest znany od dawna, choć ponad rok temu Google pokazało światu swój produkt Joshua Topolsky umawiając się na spotkanie w siedzibie giganta Internetu miał mieszane uczucia. Zadawał sobie wiele pytań, m.in. "kto chciałby to nosić publicznie?". Będąc zdecydowanym fanem technologii jako takiej nie mógł pozbyć się wrażenia, że noszenie takiego gadżetu może być...dziwne.
Google Glass są eleganckie i wyszukane. Trochę z tego i nie z tego świata jednocześnie. Jakby spod ręki projektanta Apple. A w zasadzie nawet o "poziom wyżej" od Apple. Prostota, wysoka jakość materiałów, solidność i lekkość zachęcają do ich założenia.
Google zdecydował, że Glass będą dostępne w kilku kolorach. Mają przecież być elementem stroju. Mają wyglądać naturalnie, jak dobrze dobrany dodatek. Poza tym mają budzić emocje: mandarynkowy, ciemnoszary, niebieski kojarzą się z czymś konkretnym. Osobistym.
Kolekcja Diane Von Furstenberg Fot. Google Fot. Google
Coś co wydaje się nam jedynie kaprysem projektantów jest wynikiem długich badań. Nim Google Glass przyjęły obecną formę były niezgrabnym połączeniem zwykłych okularów z rażącą zmysł estetyczny elektroniką. Dziś można je nosić. Dziś chcesz je nosić.
Kiedy włączamy urządzenie malutki ekran zaczyna migotać z prawej strony pola widzenia. Obraz rozmazuje się i okulary trzeba dostosować, dostroić. W końcu wyświetla się godzina, okulary są gotowe do przyjmowania komend. Można nawigować używając oprawki jako touchpada. Najważniejsza interakcja wymaga komend głosowych.
Pierwsze wrażenie nie jest ani szokujące ani denerwujące. Po prostu nowe rzeczy pojawiają się w polu widzenia. To fajne!
Mówisz "ok glass" i wydajesz komendę: "zrób zdjęcie", "nagraj film". Hasło "Google" wywołuje wyszukiwarkę. Nawigacja przypomina bardzo to co znamy z Google Now na Androida.
Fot. Google
Wyszukiwanie z użyciem języka naturalnego zazwyczaj działa dobrze. Kiedy jednak nie działa jest irytujące, prowadzi w ślepy zaułek. Okulary nie zawsze dobrze cię rozumieją, Trzeba się pilnować, żeby nie mówić za szybko, nie wydawać zbyt wielu poleceń. Ale kiedy nie ma problemu z komunikacją rezultaty są bardziej niż zadowalające. System odpowiada błyskawicznie przekazując potrzebne informacje i przechodząc do odpowiedniego działania.
Pojawiają się też problemy z brakiem danych. Ale specjaliści z Google mają jeszcze cały rok na usunięcie wad, dobrze o nich wiedzą i ciężko pracują nad rozwiązaniem.
Wyszukiwarka w Google jest też inaczej sprofilowana. Możesz ją spytać o Brada Pitta. Tylko poruszając się po mieście spytasz pewnie o mapę, pogodę. Zechcesz transmitować obraz z okularów. Google Glass są nastawione na to, że będziesz potrzebował właśnie takich działań.
Google Glass wywołują różne reakcje. Kiedy Joshua Topolsky udał się do kawiarni Starbucks obsługa poprosiła o... niefilmowanie. Kelnerka i kasjer mieli pytanie wypisane na twarzy: co masz na nosie. I dlaczego widać światełko w soczewce. Nikt jednak nie miał odwagi zadać pytania wprost, co nie oznacza, że nie czuł się zmieszany.
Google Glass sprawdzają się jeśli chodzi o komunikację. W tej chwili kiedy otrzymujemy wiadomość tekstową musimy wykonać kilka ruchów, interakcji, przenieść wzrok na telefon. Z okularami informacja po prostu się pojawia a sięgniecie dłonią do oprawek nie przeszkadza ci iść dalej. Podobnie jest z nawigacją. Poruszanie się metrem wciąż budzi niepewność: nie wiadomo, które wyjście wybrać, gdzie się przesiąść. Google Glass sprawiają, że poruszając się po mieście zyskujesz "dodatkową moc".
Zatem są sytuacje, w których Google Glass są sprawdzają się idealnie. Zdarza się też, że powodują nieporozumienia. Myślę, że łatwo sobie wyobrazić jak bardzo mieszane uczucia spowodowałby smartfon wystający z kieszeni koszuli, skierowany kamerą w stronę rozmówcy. Niepewność, pytania w stylu "czy ty mnie nagrywasz" byłyby zupełnie na miejscu.
Trudno też uciec od paranoicznego odczucia, że kiedy nosisz Okulary wszyscy się na ciebie gapią. Każdy, z kim Topolsky nawiązał kontakt wzrokowy zdawał się pytać "Hej...co to za rzecz?". Bardzo nieprzyjemne uczucie.
Google Glass - wybór kolorów sprawia, że mogą stać się codziennym dodatkiem do ubrania fot. The Verge fot. The Verge
Joshua Topolsky rozpoczynał testy okularów Google z tą wątpliwością i pomimo wielu pozytywnych odczuć - z taką samą wątpliwością je zakończył. Sukces produktu zależeć będzie od tego jak przyjmą go masy.
Czy Okulary zastąpią smartfony, czy sprawią, że ludzkość zakocha się w rzeczywistości rozszerzonej? Będą jedynie zabawką dla ekscentryków czy staną się równie powszechne co telefony komórkowe? Na pewno są przełomem. Ale czy my, zwykli śmiertelnicy jesteśmy na nie gotowi?
[ za theverge ]
dane dostarcza: