Schyłek zakupów grupowych? Prezes Groupona zwolniony ze względu na słabe wyniki firmy

"Po czterech latach i 6 miesiącach intensywnej i cudownej pracy jako szef Groupona postanowiłem, że muszę spędzać więcej czasu z rodziną. Żartuję - tak naprawdę zostałem dzisiaj zwolniony" - tak zaczyna się list pożegnalny dotychczasowego szefa Groupona, Andrew Masona. Został on właśnie zwolniony z powodu bardzo słabych wyników finansowych firmy.

27 lutego Groupon, czyli najpopularniejszy na świecie serwis zakupów grupowych, ogłosił swoje wyniki finansowe za czwarty kwartał 2012 . Rozczarowujące wyniki. Firma osiągnęła przychód na poziomie 638,8 miliona dolarów, ale jednocześnie zanotowała stratę w wysokości 12,9 miliona dolarów. To zdecydowanie gorsze wyniki niż te, których spodziewali się analitycy. Chociaż trzeba zauważyć, że w porównaniu z 4 kwartałem 2011 przychód wzrósł o 30%, a strata operacyjna w ubiegłym roku wynosiła 15 milionów dolarów.

Po ogłoszeniu wyników finansowych akcje Groupona spadły o 22,44%. Następnego dnia zaś rada nadzorcza firmy zadecydowała, że w trybie natychmiastowym zwolniony zostanie Andrew Mason, szef Groupona.

Pod rządami Masona Groupon rozkwitał - w 2010 roku został uznany przez Forbesa za najszybciej rozwijającą się firmę w historii . Debiut giełdowy z 2011 roku został okrzyknięty największym od czasów Google (później Groupon został przebity przez Facebooka, który w czasie debiutu został wyceniony na 104 mld dolarów ).

Groupon był pewny siebie - odrzucił między innymi ofertę, jaką złożył mu Google. Koncern z Mountain View chciał kupić Groupona za 6 miliardów dolarów. Propozycja została odrzucona, a od tego czasu Groupon jest wart ponad połowę mniej niż wynosiła oferta Google.

W 2010 roku wydawało się, że zakupy grupowe to objawienie , nowy sposób kupowania usług i nowy sposób oszczędzania. Czas jednak zweryfikował model biznesowy Groupona i firm jemu podobnych. Podstawą działalności Groupona są umowy zawierane z małymi przedsiębiorstwami. Firmy zachęcane były do oferowania sporych zniżek na usługi (na przykład wyjazd do spa zamiast za 100 zł sprzedawany był za 50 zł), Groupon promował obniżkę cen na swojej stronie i od każdej dokonanej transakcji pobierał prowizję (zwykle 30%, choć w niektórych przypadkach nawet 50%). Firmy zgadzały się na taki układ, licząc między innymi na to, że klient nie tylko zrealizuje swój rabatowy kupon, ale też skorzysta z innych usług, będzie wracał do danego miejsca czy poleci je znajomym. Taki model jest świetny dla klientów. Ale nie dla firmy, która musi "dostarczać wynik".

Znane są polskie przypadki firm bardzo niezadowolonych ze współpracy z Grouponem. Na przykład fryzjer z Łodzi, którego przygoda z serwisem zakupów grupowych została opisana przez Wyborczą.pl :

Na zwykłej wizycie zarobiłby 70 zł. Po obniżce klientka płaci 29. - Ale nie mnie, tylko Grouponowi. Ja za wizytę dostanę 10 zł - mówi fryzjer. I podlicza: - Na promocji nie zarabiam, a nie mam czasu na przyjmowanie zwykłych klientek. Reklamę, owszem, mam - przeważnie w formie negatywnych komentarzy w internecie.

Po pierwszym okresie zachwytu nad zakupami grupowymi przedsiębiorstwa lokalne zaczęły być bardziej ostrożne. A ponieważ Groupon był już na giełdzie, to nie mógł sobie pozwalać na notowanie strat z kwartału na kwartał.

Jak stwierdził w rozmowie z Bloombergiem Edward Woo z Ascendiant Capital Markets:

Groupon zawdzięczał ogromny wzrost temu, że zaprezentował produkt, o którym mnóstwo ludzi nigdy nie słyszało i chciało go wypróbować. Wtedy pomysł był nowatorski, dziś klienci są nim znudzeni.

W efekcie, choć Groupon w ostatnich kwartałach notował przychody w okolicach ~560 mln dolarów, to i tak ciągle balansował na granicy rentowności.

Dotychczasowy szef Groupona, Andrew Mason, został zwolniony w trybie natychmiastowym. Zostanie zastąpiony przez dwóch członków rady nadzorczej: Erica Lefkofsky'ego i Teda Leonisisa; będą oni zarządzać firmą tak długo, aż znajdą nowego kandydata na szefa Groupona.

zobacz inne poradniki w

Więcej o: