Po oficjalnym wystąpieniu i omówieniu wyników oraz planów firmy doszło do zwyczajowego przekazania głosu akcjonariuszom. Dodajmy, że podczas tej samej sesji udziałowcy zmuszeni byli do przełknięcia gorzkiej pigułki, godząc się na zawieszenie wypłaty dywidendy. Nic dziwnego, że rozdrażnienie wyładowano na osobie dyrektora Nokii, zadając mu serię trudnych pytań, oraz wytykając ogólne błędy.
Jak wspomina Wall Street Journal Elop dzielnie znosił katusze, jednocześnie broniąc Nokii z całych sił. Jeden z zarzutów dotyczył wizerunku fińskiego koncernu - jego ducha i charyzmy, a w zasadzie ich braku w porównaniu z Apple. Stephen Elop odpowiedział pytając, czy firma - której najnowszy produkt to to samo urządzenie co poprzednio, tyle, że zaktualizowane - naprawdę jest "cool"? Na dowód tego zaznaczył, że cena akcji Apple także spadła w ostatnim czasie.
Pojawiły się też pytania o system Android i porównania z Samsungiem. Elop dał do zrozumienia, że Nokia nie jest w stanie konkurować z koreańskim gigantem na rynku urządzeń z Androidem. Fiński koncern zamierza więc pozostać przy systemie Microsoftu.
Zresztą, jak dodał Elop, dominacja Samsunga może wkrótce doprowadzić do poważnych napięć między koreańskim producentem a Googlem, twórcą systemu. Z kolei zbytnie uzależnienie się właśnie Nokii od Microsoftu i jego systemu operacyjnego nie wydało mu się już problemem.
Zdaje się, że póki co obie firmy potrzebuję się nawzajem jak powietrza. Aby uspokoić akcjonariuszy Elop dodał, że Nokia nie zamierza odpuścić rynku amerykańskiego. Słowa te padły raptem na chwilę przed dwiema ważnymi konferencjami dla fińskiego producenta - 9 maja w indyjskim New Delhi, oraz 14 maja w Londynie.
[za WSJ]