Krótka kariera "Gwiezdnych Wojen" na Instagramie

Nim skończyłem pisać te słowa artykuł stał się nieaktualny. Miało być o "Gwiezdnych Wojnach", które można obejrzeć na Instagramie, będzie o tym jak walka z piractwem psuje dobrą zabawę...

W Instagramie, serwisie służącym do dzielenia się (od niedawna również animowanymi) zdjęciami, pojawił się ciekawy projekt. Ktoś postanowił przenieść cały film "Gwiezdne Wojny" z 1977 roku w postaci piętnastosekundowych klipów. Do tego w odwróconej kolejności.

Umieszczanie animacji zajęło ich twórcy kilka tygodni. I na jego nieszczęście przed kilkoma dniami sprawą zainteresowały się media. Wszystkie z entuzjazmem odsyłały do strony pełnej krótkich urywków, skrawków stworzonych z klasyka filmowego gatunku.

 

Można by więc stwierdzić: ktoś wziął dzieło  i stworzył własne. Stosując obowiązujące normy prawne należałoby założyć, że nie ma mowy o naruszeniu prawa autorskiego.

Zarządzający serwisem uznali jednak inaczej.

Portal The Age dotarł do sprawcy całego zamieszania. "Gwiezdne Wojny" na język Instagrama przetłumaczył Scot Pansing, mający trzydzieści osiem lat technik z Kalifornii. Przyznał, że zdawał sobie sprawę z tego, że jego dzieło balansuje na granicy prawnej normy.

"Jako osoba pracująca w dziedzinie technologii i mediów rozumiem, dlaczego moja strona została zamknięta - naruszała zasady użytkowania Instagrama i była w jakimś stopniu sposobem na skonsumowanie filmu za darmo. Ale jednocześnie jako odwieczny fan Gwiezdnych Wojen życzyłbym sobie by ludzie mogli oglądać maleńkie skrawki w niskiej rozdzielczości, jakby mała cyfrowe porysowane single."

Instagram wykorzystał więc okazję by zniechęcić użytkowników do umieszczania animowanych filmików. Mógł przecież zostawić chociaż kilka animacji, co byłoby jakimś kompromisem.

Czy można założyć, że ktoś obejrzałby całe "Gwiezdne Wojny" na Instagramie klikając co 15 sekund jedząc popcorn i popijając colą? Czy "konsument treści" myślałby, że ogląda film nakręcony przez pana Pansinga, nie domyśliłby się po fryzurach aktorów, że patrzy na muzealne dzieło filmowe przetworzone na inne dzieło. Takie, które przystaje do naszych czasów?

Dlaczego Instagram musiał walcząc z piractwem popsuć świetnie zapowiadającą się zabawę? Co zyskał właściciel praw autorskich? Według mnie pan Pansing powinien dostać honorarium za podtrzymanie zainteresowania legendą, na której przecież jej twórcy wciąż dobrze zarabiają .

Więcej o: