Polski Facebook ma już dziesięć milionów użytkowników. Stał się powszechny, dlatego nie dziwi coraz większa ilość stron prowadzonych przez fundacje i osoby prywatne proszące o finansowe wsparcie.
Funkcjonowanie takich inicjatyw w świecie wirtualnym jest równie trudne co w "realu". Trzeba dotrzeć do potencjalnych odbiorców, zdobyć ich zaufanie, skłonić do wpłaty. I do tego, żeby powracali. Fanpage, niezależnie od tego jaką treść prezentuje, jest skuteczny tylko, jeśli często się go aktualizuje.
Dzięki temu Facebook jest doskonałym narzędziem do budowania relacji między darczyńcą a beneficjentem. Trafiamy na profil kogoś, kto potrzebuje pomocy, klikamy "lubię to", przekazujemy jakąś kwotę. A później możemy śledzić dalsze losy obdarowanej osoby. Taki profil jest też swoistym sposobem kontroli nad środkami przekazanymi na cel charytatywny. Pomaga też wspierać działania podejmowane w terenie.
Wie o tym Krzysztof Sosnowski z Fundacji Herosi:
"Profil Fundacji Herosi lubi ponad 8 000 osób co jest dość dużą liczbą. Czujemy się zobligowani do relacjonowania naszym fanom działalności praktycznie "na żywo" oraz udzielania szybkiej odpowiedzi na pytania zadane w komentarzach lub wiadomościach. Każdy post na Facebooku to dla nas nauka, analizujemy jego zasięg i popularność - pozwala nam to w przyszłości tworzyć lepszą treść na naszą stronę.
Zauważyliśmy, że ważne są teoretycznie tak błahe rzeczy jak godzina dodania postu, jego pierwsze słowa i towarzysząca mu grafika."
Facebook dodaje też siły do działań:
"Przede wszystkim otrzymujemy wiele słów wsparcia czy uznania dla naszej działalności. Te od pacjentów, rodziców czy lekarzy są najważniejsze, bo dzięki nim mamy siłę do dalszej pracy. Ale nie na samych słowach się kończy. Często otrzymujemy propozycje współpracy. Najczęściej ludzie oferują nam swój wolny czas, ale przecież każda pomoc się liczy."
Fot. Facebook
To dowód na to, że polscy internauci nie uciekają od trudnych tematów. Portale społecznościowe są nie tylko źródłem treści rozrywkowych ale i sposobem na realizowanie aktywności społecznej. Wyrażenie solidarności.
Czy Polacy są hojni? Czy bardziej wrażliwe są osoby młodsze czy starsze? Nie ma reguły. Dla zbierających fundusze nie ma to zresztą znaczenia. Cieszy każda, nawet najdrobniejsza wpłata, a środki przekazują zarówno licealiści jak i biznesmeni czy osoby starsze.
Powodzenie zależy w dużej mierze od zdobycia zaufania, co bywa szczególnie ciężkie dla osób prywatnych. Jedna z nich, którą poprosiliśmy o wyrażenie opinii (nazwisko do wiadomości redakcji), pisze tak:
"[...] Zdarzają się osoby, które twierdzą, że dziecko pewnie zdrowe ( mówią np. "za dobrze wygląda na chorego"), że konto na bank jest prywatne i że zbieram na dom z ogrodem albo samochód. Ręce opadają. Zaciskam zęby ale swoje pomyślę."
Polskie prawo daje prostą możliwość poradzenia sobie z takimi reakcjami. Osoba, która planuje zbieranie funduszy powinna wystąpić o odpowiednie zezwolenie. Najlepiej zorganizować specjalny komitet (wystarczy 5-6 osób), napisać akt założycielski i wskazać reprezentanta. Wtedy działać jest łatwiej, bo cel zbiórki może zostać zweryfikowany a darczyńcę łatwiej przekonać. Osoby, które nie chcą lub nie mogą powoływać własnych komitetów powinny zwracać się do licznych fundacji, które przeprowadzą zbiórkę w ich imieniu.
Zdarza się też, że profil na Facebooku powoduje spontaniczne reakcje. Przekonała się o tym pani Agnieszka Karczewska-Sutuła, mama ośmioletniego Kordiana Kordiana chorego na jedną z odmian zaniku mięśni - dystrofię mięśniową Beckera.
"Będąc w klinice z dzieckiem w Warszawie skontaktował się ze mną pewien zespół NWStyle,który zaoferował pomoc i charytatywny występ dla Kordiana. Zaprosili nawet niejakiego Kaena - wschodzącą gwiazdę polskiego hip-hopu. Impreza się udała a teraz w sierpniu znów zagrają dla Kordka ,tym razem w towarzystwie Kaliego. Jestem bardzo zaskoczona,ze ktoś nas tam znalazł w sieci i postanowił pomóc. Sam Kali udostępnił również apel o pomoc dla Kordiana na swojej stronie i odzew był naprawdę spory."
Te słowa cieszą szczególnie mocno, kiedy uświadomimy sobie jak ciężki jest los małego Kordiana:
"Z pozoru to normalne, zdrowe dziecko. Niestety nasz synek jest nieuleczalnie chory na zanik mięśni. Choroba ta jest uwarunkowana genetycznie i niestety nie istnieje żaden lek, który mógłby ją zatrzymać. Choroba postępuje bardzo szybko i skrycie. Nie tylko atakuje mięśnie szkieletowe ale i serce oraz płuca. Jedynym sposobem na choć minimalną pomoc dziecku jest stała, intensywna rehabilitacja, której celem jest wydłużenie zdolności poruszania naszego synka i opóźnić tragiczne skutki tej choroby, które prowadzą do śmierci."
Fot. Facebook
Dane dla wpłacających: Fundacja Parent Project Muscular Dystrophy,80-177 Gdańsk,ul. Borówkowa 6 Volkswagen Bank 92 2130 0004 2001 0483 1491 0001 koniecznie z dopiskiem "Na leczenie Kordiana Karczewskiego-Sutuły"
Dla wielu osób opieka, pomoc osobom potrzebującym to sposób na życie. Jest tak szczególnie w przypadku rodziców, którzy dla dzieci poświęcają każdą chwilę. Również tę w świecie wirtualnym.
Najlepszym przykładem na to jest fanpage Filipa Lewińskiego chorującego na dysfunkcję ośrodkowego układu nerwowego. Odwiedzają stronę trafimy na obszerne relacje z każdego postępu, jaki czyni maluch. Jakby mało było zdjęć i zwykłych wpisów możemy też poczytać osobisty dziennik "Filipkowe Opowieści" opisujący w bajkowym stylu m.in. spotkania z lekarzami i dziennikarzami.
Fot. Facebook
A Filipek pisze o sobie z wielką fantazją:
"Witaj! Mam na imię Filip i jestem Królem Braslavii. Mówią na mnie także Chaotyczny Elf Barbarzyńca albo Pogromca. Jak zwał, tak zwał. Ponoć jestem dotknięty dysfunkcją ośrodkowego układu nerwowego o nieznanych przyczynach. Tak słyszałem, ale jakoś w to nie wierzę. Władcy przecież nie chorują... Jeżeli się tu pojawiłeś, to znaczy, że otrzymałeś status DziękiWama! Tak więc, Kochany DziękiWamie, pomóż mi proszę przekonać Rodziców, że nic mi nie dolega, bo Oni uparcie zbierają pieniądze na jakieś terapie logopedyczne, integracji sensorycznej i jakieś inne, których nazwy są dziwne. A obcy ludzie mnie później biją i rażą prądami albo każą spać w środku dnia. Jeśli chciałbyś mi pomóc, pod spodem znajdują się jakieś dziwne literki i cyferki. Ponoć to jakieś magiczne zaklęcia, które mogą mnie odczarować. Opowiedz proszę o mnie Swoim Znajomym, może Oni też zechcą zostać moimi Dzielnymi DziękiWamami !"
W Polsce jest całkiem sporo ciekawych inicjatyw charytatywnych, które potrafią skutecznie zbierać fundusze. Trudno wymienić wszystkie, dlatego prezentujemy te, które przykuły naszą uwagę lub odpowiedziały na rozesłane przez nas zapytania.
Fundacja Chustka walczy o osłonę przeciwbólową dla chorych onkologicznie. Na jej profilu trafiamy na jasne komunikaty, które przedstawiają skalę problemu.
Fundacja Chustka walczy z bólem Fot. Facebook Fot. Facebook
Jedną z najbardziej rozpoznawalnych instytucji walczących o środki dla chorych jest Fundacja Rak'n'Roll. Dająca energię nazwa, jasny slogan "Wygraj Życie", 25 tysięcy fanów i wiele intensywnych akcji budzą szacunek. Strona "zaraża optymizmem", bo przecież w walce o środki na rzecz ratowania chorych potrzebna jest energia i... optymizm.
Odwiedzając stronę fundacji możemy dowiedzieć się nie tylko jak ją wesprzeć ale i jak pomóc sobie. Trzeba przecież pamiętać, że chorobą nowotworową może być zagrożony każdy, dlatego warto zapoznać się z listą objawów , których ignorowanie może prowadzić do nieodwracalnych skutków.
Fot. Rak'n'Roll
Profil na Facebooku może być też źródłem informacji na temat powiązany z charytatywnością. Fundacja Mamy i Taty publikuje na swojej stronie bardzo dużo wiadomości dotyczących inicjatyw podejmowanych przez polityków, wyników różnych badań, statystyk. Strona "wyostrza wrażliwość społeczną", pozwala trzymać rękę na pulsie.
Działania fundacji są niezwykle użyteczne, bo pozwalają skupić ludzką energię na określonych celach. Fundacja Mamy i Taty zachęca m.in. do powiększenia rodziny. Są oczywiście setki innych inicjatyw, bo potrzeb jest nieskończenie wiele.
O tym, że polskie media społecznościowe dorosły już do miana "obywatelskich" świadczy też ilość kampanii zrealizowanych przy pomocy Facebooka. Specjalizująca się w ich realizacji agencja marketingu społecznego TELESCOPE ma na swoim koncie m.in. akcję SM-Walcz o siebie (dotyczy osób borykających się ze stwardnieniem rozsianym) czy choćby Fundacji Krewniacy, której celem jest "Edukacja społeczeństwa w celu zapewnienia krwi wszystkim potrzebującym".
Akcje charytatywne często łączą się z akcjami mającymi za zadanie podnieść świadomość społeczną na dany temat. O tym jak wiele dzieje się w Polsce w tej dziedzinie świadczy bogata lista opublikowana na stronie kampaniespoleczne.pl . Rozpiętość tematów olbrzymia - od komorników walczących o lepsze postrzeganie swojej profesji przez ostrzeżenia przed publikowaniem zdjęć dzieci na Facebooku po apele o poprawne zachowanie na drodze.
Facebook jest więc doskonałym narzędziem zarówno do znalezienia funduszy jak i kogoś, kogo chce się obdarować. Polacy coraz chętniej pomagają "przez internet" dokonując przelewów lub deklarując 1% z podatku na wybrane konto.
Portale społecznościowe pozwalają też sprawdzać co dzieje się w przekazanymi środkami. Bez Facebooka byłoby nam trudniej przekonać się, czy środki przez nas przekazywane są wydawane zgodnie z naszą intencją. Łatwiej też wybrać ten cel finansowania, który jest nam bliski.
Skuteczność Facebooka przedstawia historia przedstawiona nam przez panią Gabrielę Głażewską z Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" :
Facebook jest bardzo dobrym narzędziem do rozprzestrzeniania informacji, najbardziej spektakularnym sukcesem była historia Oli Reczulskiej, naszej podopiecznej, dla której m.in. właśnie dzięki Facebookowi zebraliśmy w ciągu 7 dni 70 tys. złotych na lek ratujący jej życie. W tym czasie NFZ nawet nie zdążył rozpatrzyć wniosku o jego refundację. Ola w niedługim czasie po tym została zoperowana i powróciła do pełni zdrowia.
Historię małej Oli poznacie tutaj.
Jeśli po przeczytaniu tego tekstu macie ochotę komuś pomóc gorąco zachęcam: ulegnijcie tej myśli. Nie trzeba pomagać "wszystkim", wystarczy pomóc "komuś". Teraz!