Odpowiedź na to pytanie jest dość brutalna. Rebelianckie moździerze powstają w improwizowanych fabrykach broni. Najzwyczajniej w świecie, spawane są z rur, do których montuje się podstawę oraz dwunóg. Niby nie najgorzej. Niektóre z nich przypominają nawet japońskie odpowiedniki z drugiej wojny światowej. Sęk w tym, że być może ze względu na brak odpowiedniej wiedzy, albo materiałów, mało który z uzyskanych w ten sposób moździerzy wyposażony jest w przyrządy celownicze.
Tu właśnie pomocny jest iPad. Rebelianci, przy jego pomocy, a raczej przy pomocy zainstalowanej na nim aplikacji - cyfrowej poziomicy - wyliczają trajektorię lotu pocisku. To o tyle kłopotliwe, że nawet seryjnie produkowane moździerze, źle rozstawione potrafią stopniowo "zakopywać" się po każdym wystrzale. Tym bardziej, ustawione na piaszczystym podłożu. Nie wystarczy więc raz wycelować. Kąt trzeba co jakiś czas korygować.
fot. Reuters
Zdjęcie wykonano 15 września. Fotograf Reutersa przebywał wtedy wraz z brygadą Ansar Dimaszk (częścią Asud Allah) pod Damaszkiem.
Oczywiście, są mniejsze urządzenia, które poradziłyby sobie z tym zadaniem nawet lepiej niż iPad. Tablet to jednak tablet. Zdecydowanie lepiej ogląda się na nim filmy, no i można go używać także w roli e-czytnika e-książek. Kto to zresztą wie? Być może pomysłowi rebelianci opracowali na iOS specjalną aplikację do celowania. Na fotografii nie widać wyświetlacza urządzenia.
Znając życie, jeśli rzeczywiście powstała jakaś specjalna aplikacja do obsługi moździerza, z pewnością na Windows Phone nie jest dostępna.
Poniżej także wytwarzana w rękodzielniczych warsztatach amunicja do moździerza.
fot. Reuters
[za BI ]