NSA zbiera i przechowuje metadane praktycznie o każdym z nas - donosi "Guardian"

Po ujawnieniu PRISM, programu wywiadowczego NSA, amerykańska administracja broniła się, że na celowniku ma jedynie wybrane osoby. Jak to zwykle bywa, prawda okazała się trochę odmienna...

Brytyjski dziennik "The Guardian" postanowił przytoczyć treść kolejnego, tajnego dokumentu instruktażowego udostępnionego redakcji przez Edwarda Snowdena, byłego pracownika kontraktowego ggencji. Tym razem dotyczy programu Marina i zbierania w jego ramach metadanych.

Czym są metadane? Najprościej ujmując, to techniczne dane komunikacji (w tym przeglądanie sieci i wiadomości e-mail) czy pliku. Dla przykładu: metadane zdjęcia nie zawierają samego obrazu, ale informacje o rozdzielczości, kiedy zostało zrobione i jakim aparatem. Metadane połączenia telefonicznego nie będą zawierały treści rozmowy, ale informacje o rozmówcach, czasie jej trwania czy lokalizacji - już tak.

Ich zbieranie i analiza mogą więc posłużyć do stworzenia całkiem dokładnego rejestru czynności danej osoby i pomóc w stworzeniu jej profilu. Nic dziwnego, że NSA jest zainteresowane ich zbieraniem. I owszem, to dobry powód do zaniepokojenia.

Szczególnie, że NSA w ramach programu Marina nie wydaje się zbyt wybredne w dobieraniu celów. Wręcz przeciwnie, według "Guardiana" agencja ma zbierać metadane, jak leci i potem przechowywać je przez rok. Uzasadnienie? Na pytanie redakcji agencja nie odpowiedziała wprost.

Kontrowersje wokół NSA nie cichną. Choć agencja uniknęła bezpośrednich konsekwencji, to kolejne prasowe rewelacje wciąż zdają się podkopywać jej wiarygodność. I nic dziwnego, przez Stany Zjednoczone przechodzi 90 proc. ruchu światowej sieci. NSA, jak sama się chwaliła w dokumentach, "dotyka" 1,6 proc. z 1,826 petabajta danych, które przechodzą przez internet każdego dnia (1 petabajt to ekwiwalent 13 lat materiału HDTV). Z tego wycinka jedynie 0,025 proc. trafia do dalszej analizy. Niewiele?

Jak zauważa Jeff Jarvis, komentator internetowy, po odsianiu z tego ruchu filmów czy zdjęć może się okazać , że NSA monitoruje połowę właściwej komunikacji w sieci. A to oznacza "cholernie dużo dotykania". Każdego z nas.

Więcej o: