Peter Misek, analityk firmy inwestycyjnej Jefferies wypowiedział, się w kwestii obecnej i przyszłej sytuacji Apple. Rekomenduje kupowanie akcji giganta z Cupertino, co wcześniej odradzał. Optymizm wstąpił w niego z dwóch powodów.
Po pierwsze źródła Miseka informują, że dostawcy Apple poluzowali trochę politykę cenową dając możliwość większej marży a więc wyższego zarobku. Kiedy chodzi o sprzedaż milionów urządzeń każdy dodatkowy dolar przekłada się na spory zysk. Wcześniej z Azji dobiegały inne głosy: kontrahenci planowali "dyktować warunki" Apple.
Po drugie: dostawcy zdradzili również, że iPhone 6 będzie miał prawdopodobnie większy ekran. Ma mieć przekątną 4,8 cala. 50% obecnie sprzedawanych smartfonów ma wyświetlacz większy do tego, który znajdziemy w iPhonie. Presja rynku jest więc spora.
Misek przewiduje, że konsumenci polubiliby iPhone'a z dużym ekranem i spodziewa się entuzjazmu inwestorów.
Ekran iPhone'a urósł wraz z pojawieniem się na rynku modelu 5. Wcześniej przekątna wynosiła 3,5 cala. Apple zawsze nadrabiał mniejszy rozmiar ekranu sporą rozdzielczością i gęstością pikseli.
Co na to wszystko powiedziałby Steve Jobs? Pewnie opierałby się zmianom. Podczas prezentacji pierwszego iPhone'a wyjął go bez problemu z kieszeni i obsługiwał jednym palcem. Zawsze uważał, że nie da się stworzyć urządzeń uniwersalnych. Był też przeciwnikiem mniejszych tabletów.
Czy faktycznie zobaczymy iPhone'a z większym ekranem? Skoro na rynku pojawiły się już dwa różne modele smartfona nic nie stoi na przeszkodzie temu, by powtórzyć ten manewr w przyszłym roku i wypuścić iPhone'a 6 z ekranem 4,8 cala i następce modelu 5C z mniejszym wyświetlaczem. To oczywiście luźne spekulacje.
Są też złe wieści - źródła w azjatyckich fabrykach donoszą, że iPhone 5C nie sprzedaje się tak dobrze, jakby chciał tego Apple. Firma obcina zamówienia.
[ za businessinsider.com ]
