Amerykański "numer dwa" wśród operatorów AT&T i jego mniejszy rywal T-Mobile są w zwarciu od miesięcy. Wojna pomiędzy operatorami do tej pory zawsze miała charakter marketingowy, choć szef amerykańskiego T-Mobile John Legere niejednokrotnie wysuwał pod adresem konkurenta poważne oskarżenia. W zeszłym tygodniu zarzucił AT&T "desperackie ruchy", kiedy operator zaoferował klientom przechodzącym z T-Mobile 200 dolarów rabatu.
Wczoraj podczas targów CES, na których obecni są też przedstawiciele operatorów, doszło do niemiłej sytuacji na przyjęciu organizowanym przez AT&T. Reporter portalu Cnet Roger Cheng umieścił na Twitterze swoje zdjęcie z Legerem. Szef T-Mobile jest na nim w jaskrawo różowej koszulce z logo swojej firmy.
"Tak, wepchnął się na przyjęcie nieproszony i wciąż nosi swoją różową koszulkę".
- napisał Cheng.
Krótko po tym ochroniarze wyprowadzili szefa T-Mobile. Dlaczego? Bo nie był zaproszony na to przyjęcie. Przyszedł, bo jak twierdził, dostał zaproszenie od menadżera muzyka. W AT&T uznali jednak, że pojawienie się na ich wewnętrznej imprezie w koszulce T-Mobile to "lekka przesada".
Legere twierdzi, że przyszedł po prostu obejrzeć występ rapera Macklemore. Stwierdził też, ze w środę na targach CES zaprezentuje "zabójczą ofertę" swojej firmy.
AT&T oraz T-Mobile próbowali połączyć się w jedną firmę w 2011. Niestety z planów nic nie wyszło. Jeden z australijskich dziennikarzy skomentował całą sytuację słowami:
"Ta wojna stała się personalna".
Jak daleko jeszcze posuną się operatorzy w walce o klienta?