Samsung Electronics Polska za pośrednictwem swojego rzecznika Olafa Krynickiego zwrócił się do nas z prośbą o zamieszczenie oświadczenia. Oto jego treść:
"Opisany problem nie jest postrzegany w branży jako stanowiący realne zagrożenie dla użytkownika indywidualnego. Eksperyment ten został przeprowadzony w sztucznych warunkach laboratoryjnych i wymagał spełnienia szeregu bardzo specyficznych założeń oraz zastosowania konkretnych urządzeń i materiałów. Firma Samsung bardzo poważnie traktuje wszelkie sygnały związane z tą sprawą i nieustannie podejmuje niezbędne działania w celu zapewnienia bezpieczeństwa swoich urządzeń."
***
Niemieckojęzyczna strona zajmująca się kwestiami bezpieczeństwa opublikowała materiały, z których wynika, że udało się złamać czytnik linii papilarnych w Galaxy S5. Na ujawnionym nagraniu widać, że innowacja, która miała zapewnić użytkownikom poczucie bezpieczeństwa, dała się oszukać "sztucznym palcem".
Czy właściciele Galaxy S5 mają się czego bać? Z jednej strony - nie bardzo, bo wytworzenie sztucznego palca wymaga trochę czasu, dostępu do naszych prawdziwych odcisków. Z drugiej strony luka jest o wiele bardziej niebezpieczna, niż w przypadku iPhone'a. Smarfon Apple przed użyciem czytnika linii wymaga podania standardowego hasła. Po autoryzacji czytnik działa do czasu zrestartowania urządzenia. W przypadku Galaxy S5 nie ma dodatkowego zabezpieczenia. Potencjalny przestępca ma też nieograniczoną ilość prób skanowania.
W pierwszych doniesieniach na temat złamania czytnika linii papilarnych informowano, że dzięki temu można w nieautoryzowany sposób dokonywać płatności za pomocą PayPal. Władze spółki stanowczo temu zaprzeczyły.
Nie wiadomo dlaczego Samsung nie zabezpieczył w lepszy sposób swojego czytnika linii papilarnych. Mógł skorzystać z lekcji, jaką specjaliści od zabezpieczeń dali Apple - czytnik w iPhonie 5S został przecież złamany niedługo po premierze.
Czytnik linii papilarnych jest też wbudowany w HTC One Max. Nie znaleźliśmy jednak żadnych doniesień o jego złamaniu.
dane dostarcza: