W polskim przemyśle zbrojeniowym dzieje się wiele interesujących rzeczy, które na co dzień pozostają w cieniu, gdzie wzrok dziennikarzy rzadko ich dosięga. Niedawno pisaliśmy o czołgu PL-01 CONCEPT, który ma być niewidzialny dla radarów i do tego wyposażony w kamuflaż termiczny. Jego pomysłodawcą i producentem jest firma OBRUM z Gliwic, która wiąże z nim daleko idące plany.
Zapewne większość z nas jest zdania, że od 25 lat Polska jest krajem wolnym, demokratycznym i coraz bardziej "zachodnim". Możemy to odczuć niemal na każdym kroku, ale duchy przeszłości nie odchodzą tak łatwo. Polskie Siły Zbrojne nadal w znacznej części polegają na rozwiązaniach radzieckich, pochodzących z krajów byłego Układu Warszawskiego. Przyjmuje się, że sprzęt wojskowy zużywa się dopiero po 30-40 latach i obecnie niezbędna stała się wymiana min. pojazdów zakupionych przez naszą armię w latach 70-tych i 80-tych. Dlatego w 2013 roku rząd Polski zdecydował, że przeznaczy dodatkowe fundusze na modernizację wojska, a udział wydatków na nowy sprzęt w budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej wzrósł z 22% do 26,2%.
Jednym z zaplanowanych kroków jest wymiana sprzętu opartego o rozwiązania radzieckie na taki o zachodniej proweniencji. To naturalne, że nie chcemy nadal polegać na dostawach podzespołów i usługach serwisowych z krajów spoza paktu północnoatlantyckiego i zwracamy się teraz w kierunku naszych sojuszników.
Obecnie Polskie Siły Zbrojne posiadają na wyposażeniu około 900 czołgów, z czego ponad 500 to stare, radzieckie T-72, a 232 to PT-91 Twardy, czyli po prostu unowocześniona przez Polaków wersja T-72. Jedynie 128 posiadanych przez nas czołgów to nowsze, niemieckie Leopardy 2A4. Nadchodzący nieuchronnie moment wycofania T-72 może być kłopotem, ale też i szansą. Stwarza to miejsce dla nowego pojazdu i tutaj na scenę wchodzi polski przemysł zbrojeniowy.
fot. OBRUM
Zaprezentowany w 2013 roku wóz wsparcia bezpośredniego PL-01 CONCEPT ma być właśnie tym, czego Wojsko Polskie potrzebuje. Jest to lekki czołg, ważący jedynie około 30 ton (dla porównania T-72 waży ponad 40 ton), o dużej mobilności i najnowszych rozwiązaniach technologicznych. Ma być wyposażony min. w system kamuflażu termicznego, a jego niski profil i specyficzny kształt mają utrudniać wykrycie go poprzez radar. Dodatkowo niektóre rozwiązania z anulowanego projektu czołgu Anders mogą być dalej rozwijane i mogą znaleźć zastosowanie w PL-01. Sam Anders pełni obecnie rolę platformy testowej do nowych technologii i aktualnie używany jest do testowania napędu hybrydowego dla czołgów.
Dlaczego jednak Polska potrzebuje lekkiego czołgu zamiast mocnego pancerza czołgów podstawowych, takich jak T-72? W ostatnich latach znacznie zmieniło się pole walki i ciężkie czołgi stały się przeżytkiem. Jest to jeden z powodów, dla których kraje Europy Zachodniej znacznie redukują swoje siły pancerne. Na przykład Francja i Wielka Brytania mają jedynie około 200 czołgów podstawowych, czyli jedną piątą tego, co Polska. Dlatego właśnie niewykrywalny PL-01 CONCEPT ma właśnie taką formę. Będzie on musiał poradzić sobie w terenie zabudowanym, do czego potrzebna jest duża zwrotność i mobilność. Co więcej, jedną z głównych cech PL-01 jest bezzałogowa wieża. Dzięki niej żołnierze są bezpiecznie schowani w korpusie pojazdu i nie są narażeni, na przykład, na zrzucane z budynków improwizowane materiały wybuchowe.
Projekt PL-01 otrzymał akceptację MON oraz środki finansowe z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, ale do powszechnego użytku nowego pojazdu jeszce długa droga. Pierwszy gotowy prototyp czołgu ma się pojawić w czerwcu 2017 roku, po czym nastąpi okres testów. Po zatwierdzeniu przez Ministerstwo finalnej konfiguracji pojazdu zostanie zbudowana seria próbna, która przez kolejne dwa lata będzie poddawana dalszym testom. Ostatecznie zatem produkcja seryjna będzie mogła się rozpocząć najwcześniej w 2019 roku.
Jeśli jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem to jednym z dodatkowych efektów modernizacji będzie także wzmocnienie polskiego przemysłu zbrojeniowego. Składanie zamówień w rodzimych firmach nie wyprowadza pieniędzy podatników za granicę, a w przyszłości może wiązać się z zamówieniami z krajów NATO i zleceniami serwisowymi napływającymi przez wiele lat. A to przecież tworzy miejsca pracy.
Dodatkowo warto zaznaczyć, że Polski Holding Obronny patrzy przyszłościowo na produkcję sprzętu i nie zamierza dwa razy popełniać tych samych błędów. W czerwcu 2013 roku Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich nie przedłużyły licencji na produkowanie dla Wojska Polskiego kołowych transporterów opancerzonych Rosomak zaprojektowanych przez fińską firmę Patria. Zarzewiem konfliktu stała się batalia o prawa do własności intelektualnej, a dokładniej o prawa do wprowadzonych przez polskich inżynierów modyfikacji i usprawnień. Finowie nie chcąc uznać wkładu Polaków próbowali nadal utrzymać tak samo wysokie opłaty licencyjne, co pokrzyżowało plany sprzedaży produkowanych w Siemianowicach Rosomaków do Indii. Zabezpieczanie odpowiednich praw do własności intelektualnej stało się teraz jednym z priorytetów Holdingu.
Polski Holding Obronny nie tworzy jedynie rozwiązań mechanicznych. Inwestuje także w nowoczesne technologie, na przykład w nowe Centrum Symulacji Wojskowych. Znajdują się w nim nie tylko symulatory Rosomaka (używane min. przez Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Lądowych) czy rozkładania mostu samochodowego, lecz także wirtualne pole walki iRys, które powstało na zamowienie Dowódctwa Wojsk Specjalnych. Postęp projektu został wstrzymany niedługo po nowym roku, ale iRys zdążył już do tego czasu powstać i prezentuje się niemal jak holodeck ze Star Treka.
W dużym skrócie jest to hala z w pełni kontrolowanymi parametrami, takimi jak temperatura, czy wilgotność, w której żołnierze, korzystając ze specjalnych gogli, mogą przećwiczyć niemal każdy scenariusz. Na wyświetlaczu w goglach wyświetlany jest obraz wirtualnego pola walki, na który naniesione są sylwetki trenujących. Każdy z nich ma założoną na siebie odpowiednią kamizelkę monitorującą puls, temperaturę ciała i poziom stresu, a w razie postrzału wbudowane w nią paralizatory rażą żołnierza. Dodatkowo iRys wyposażony jest także w zraszacze symulujące deszcz oraz nagrzewnice punktowe pozwalające realistycznie symulować żar ogniska lub eksplozji.
By lepiej oddać wnętrza pomieszczeń, w których rozgrywają się wirtualne ćwiczenia, wprowadzono technikę fotogrametrii. Polega ona na zrobieniu dużej liczby zdjęć obiektu (około 10 tysięcy), które potem w ciągu godziny mogą być połączone w jeden, trójwymiarowy ciąg pomieszczeń o fotorealistycznym wyglądzie. Poniżej filmik demonstrujący fotogrametrię w akcji:
Innym, już wprowadzonym rozwiązaniem, jest rzeczywistość rozszerzona, która ma pomóc dokonywać szybkich napraw na polu walki. Żołnierz po założeniu specjalnych gogli widzi schemat elementu pojazdu, lub urządzenia, nałożony na jego rzeczywisty obraz. Po wybraniu konkretnej procedury program będzie dokładnie pokazywał co i w jakiej kolejności należy zrobić. Jeśli o czymś zapomnimy to aplikacja natychmiast poinformuje nas, że popełniliśmy błąd.
O cywilnym zastosowaniu rzeczywistości rozszerzonej myśli min. Samsung. Chce on wykorzystać tę technologię do serwisowania przemysłowych kserokopiarek w prosty sposób przenosząc na użytkownika część zadań związanych z kosztowną konserwacją tych urządzeń.
Nowym, rewelacyjnym rozwiązaniem są także maty i taśmy grzejne, budowane z polimerowych nanokompozytów. Z pozoru wyglądają jak guma, ale w przeciągu kilku sekund nagrzewają się do temperatury 100C przy zasilaniu 12V. Najważniejsza w tej technologii jest jej energooszczędność i równomierność oddawanego ciepła. Mogą one mieć zastosowanie nie tylko w pojazdach wojskowych, czy helikopterach ratunkowych, ale także w budownictwie. Obecnie dobiegają końca badania nad emisją ciepła przez maty grzejne zalane betonem. W niedalekiej przyszłości mogą być one używane do ochrony elementów budynków szczególnie narażonych na wilgoć lub jako systemy przeciwoblodzeniowe na lądowiskach. Według Marka Uziela, przedstawiciela firmy OBRUM, obłożenie taśmami grzejnymi lądowiska o wymiarach 15m x 15m ma kosztować 100-150 tysięcy złotych, czyli około cztery razy mniej niż analogiczne rozwiązanie oparte o grzałki opornościowe. Sama eksploatacja nanokompozytów grzejnych również ma być znacznie tańsza.
fot. OBRUM
Firmy z Polskiego Holdingu Obronnego coraz bardziej otwierają się na rynek cywilny i dostrzegają ogromny potencjał rozwijanych przez siebie rozwiązań. Według statystyk MON jedynie 3% wydatków przeznaczonych na nowe technologie dla armii kończy się wdrożeniami. Nic więc dziwnego, że szuka się nowych pomysłów na sprzedaż opracowywanych technologii. Nanokompozytowe maty grzejne, symulatory treningowe i rzeczywistość rozszerzona mogą brzmieć dość futurystycznie, ale one już istnieją i są na wyciągnięcie ręki.
Dodatkowo PHO ma także plany, by powstała polska gra wideo będąca strzelanką w realiach wojennych. Nieznane są jeszcze szczegóły projektu, ale w założeniu ma to być nasza odpowiedź na America's Army, w której przedstawione będą polskie pojazdy i uzbrojenie.
Modernizacja Polskich Sił Zbrojnych jest koniecznością i to dobrze, że firmy z Polskiego Holdingu Obronnego dostrzegają potrzebę rywalizacji z zachodnimi producentami na polu innowacyjności. Dla przemysłu w naszym kraju jest to wielka szansa na rozwój, a my będziemy bacznie obserwować dalsze losy tych technologii.