Dlaczego Anonymous nie angażują się w sprawę Ukrainy?

O grupie aktywistów działających pod szyldem Anonymous słychać ostatnio znacznie mniej. Dowiedzieliśmy się dlaczego, jeśli chodzi o wydarzenia na Ukrainie, aktywiści nie są tak wyraziści. Czy Anonymous nie działają w sprawie Ukrainy, bo tak naprawdę są prorosyjscy? Prawda jest bardzo gorzka.

Zaledwie dwa lata temu grupa hacktywistów określająca siebie mianem Anonimowych znalazła się na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi świata magazynu Time . Na tej samej liście znalazły się wówczas też osoby takie jak: prezydent USA, islamskie działaczki na rzecz praw kobiet, wybitni sportowcy czy amerykańscy senatorzy. Uzasadnienie wyboru? Doceniono ich mroczne poczucie humoru, pogardę dla władzy i autorytetów, brak organizacji i kierowanie swojego gniewu na wszystkich, bez różnicy. Na Watykan, arabskich dyktatorów, światowy system bankowy, wielkie koncerny i inne cele.

Fakt, w 2012 roku prawie nie było miesiąca, żebyśmy nie słyszeli o jakiejś akcji Anonymous. Także w Polsce dwa lata temu Anonimowi byli wyjątkowo aktywni , a to ze względu na sprzeciw wobec ustawy ACTA. Grupa atakowała wówczas strony rządowe, skutecznie blokując do nich dostęp i jednocześnie demonstrując siłę i ogrom niezadowolenia społecznego.

Kim są Anonimowi?

Maska Guya Fawkesa to symbol ruchu Anonymous.Maska Guya Fawkesa to symbol ruchu Anonymous. fot. Vincent Diamante (CC)/Wikipedia fot. Vincent Diamante (CC)/Wikipedia

Ich motto brzmi "Jesteśmy Anonymous, Imię nasze Legion, Nie przebaczamy, Nie zapominamy. Oczekuj nas".

W całym haśle uwagę przykuwa zwłaszcza niezwykle celne odniesienie do Pisma Świętego. Legion to wspólne imię wielu demonów, które opętały pewnego mieszkańca Gadary (wygnał je oczywiście Jezus Chrystus, ale to już nie ma znaczenia dla symboliki Anonimów). Tak też Anonymous są trochę wieloma zarządzanymi przez jedną wspólną świadomość demonami Internetu. Choć może wypadałoby powiedzieć: tak chcą być traktowani.

Anonimowi nie mają hierarchii, kodeksu postępowania, przywódców. Ba - nawet liczbę ich kont na Twitterze można liczyć w dziesiątkach. Tak, to anarchiści. Którzy jednak w sprawie uznanej przez siebie za szczytną potrafią się wyjątkowo sprawnie zorganizować. Grupa organizowała ataki między innymi na serwis irańskiego MSZ, PayPal, czy stronę internetową Parlamentu Europejskiego. Czym zajmują się Anonymous? Grupa jest rozproszona, ale w oficjalnej komunikacji głoszone są szczytne hasła pomagania potrzebującym, a przede wszystkim patrzenia władzy na ręce.

Z kim ostatnio walczyli?

Ta grupa hacktywistów zdaje się być wyjątkowo zaangażowana politycznie.

1. W kwietniu chwaliła się przeprowadzeniem "Operacji Izrael", w ramach której atakowano izraelskie strony. Uzasadnieniem był "brutalny i bezlitosny reżim" państwa Izrael.

2. W lutym włamali się na serwery FBI

3. W listopadzie ubiegłego roku zaatakowali strony rządu japońskiego za "rzeź delfinów

4. W październiku 2013 zaatakowali stronę NSA

Wszystko fajnie, wojna o równość i wolność w internecie trwa, strony Wielkich Złych są DDoS-owane, Legion trwa na posterunku. Tylko jak się tak dobrze zastanowić, to w ciągu ostatnich miesięcy na świecie dzieją się dużo ważniejsze sprawy, niż rzeź delfinów w Japonii. Tuż za naszą wschodnią granicą giną ludzie i czyjaś wolność naprawdę jest zagrożona.

Gdzie są Anonimowi? Dlaczego nie zabierają głosu w sprawie Ukrainy?

Maska Guya Fawkesa to symbol ruchu Anonymous. Fot. Facebook/ Anonymous

Anonymous byli bardzo aktywni gdy chodziło o ACTA. Zabierają zdecydowany, krytyczny głos jeśli chodzi o politykę Baracka Obamy. A co do tej pory zrobili dla Ukrainy?

Pierwszy zwrócił na to uwagę Adam Bednarek który zadał retoryczne pytanie , czy Anonimowi to buntownicy tylko w czasach pokoju i wygody.

Pojawiła się też dyskusja na Facebooku - Piotr Gnyp, dziennikarz technologiczny, założyciel serwisu Polygamia.pl zapytał :

Mamy do czynienia z rozbiorem Ukrainy, giną ludzie, dzieją się rzeczy ważne. Gdzie są Anonymous? Mieli być legionem. [...] Krym został zaanektowany, teraz ten sam los czeka inną część Ukrainy. Jakoś nic do mnie nie dotarło, by w Rosji coś się zdarzyło. [Aktywiści z Anonymous -red ] mieli w miarę jednakowe cele - ujawniać nadużycia władzy, być trybunem ludu, pomagać uciśnionym. No i co się stało?

Anonimowi a sprawa Ukraińska

Teraz należałoby spytać: czy ktoś broni Ukrainy powołując się na sztandar Anonymous? Odpowiedź brzmi: tak. Sprawdźmy, jak Anonimowi walczą o wolność Ukrainy:

1. Przeciwko polityce Putina wyprowadzono działo o nazwie #OpRussia (Operacja Rosja). Grupa aktywistów doprowadziła do ataku DDoS na witrynę Kremlin.ru. Doprowadzili też do wycieku danych z serwera powiązanego z Kremlem serwisu internetowego. Swoje działania motywowali następująco:

Panie Putin... Twoja nocna inwazja na Krymie i na Ukrainie przekroczyła linię, której nie możemy ci pozwolić przekroczyć" powiedziano w oświadczeniu. "Najechałeś suwerenny naród w imię rosyjskiej hegemonii, i zagroziłeś pokojowi i stabilności w regionie poprzez swoje działania

2. Inna grupa Anonymous doprowadziła do wycieku e-maili liderów partii Udar. Ujawniona korespondencja obciąża jej szefa - Witalija Kliczkę. Ma być on jakoby "marionetką Zachodu". Miałoby mu jakoby zależeć na tym, by Ukraina pogrążała się w chaosie.

No dobrze - strona Kremla została na chwilę zablokowana. Czy w ten sposób Anonymous chcieli zademonstrować swoją siłę? Zablokowali i zniknęli - to chyba nie jest specjalny wyraz siły. A ujawnianie informacji według których Kliczko rzekomo jest "marionetką Zachodu" jest raczej prorosyjskie, niż proukraińskie.

Ukraińscy aktywiści kontra pieniądze z Kremla

Proukraińskich aktywistów walczących w sieci o wolność Ukrainy jest niewielu, a i tak mają naprzeciw siebie dobrze opłacanych wrogów. Kreml, prócz gigantycznej machiny propagandowej działającej w głównym nurcie mediów, nie szczędzi też środków na działalność w internecie.

Jadwiga Rogoża z Ośrodka Studiów Wschodnich w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej stwierdziła wprost:

W sieci pracuje dla Kremla armia anonimowych, dobrze opłacanych użytkowników. Na przełomie 2011 i 2012 roku rosyjskie władze na serio zainteresowały się internetem, bo dostrzegły, że tu właśnie ujawnia się niezadowolenie części grup społecznych [to wtedy przez Moskwę i inne miasta przetoczyły się wielkie manifestacje przeciwko sfałszowaniu wyborów parlamentarnych oraz przeciwko powrotowi Władimira Putina na urząd prezydenta] [...] Dlatego Kreml zaczął oddziaływać na internet. Monitorują go służby specjalne, a Roskomnadzor decyduje o wydawaniu licencji na działalność w sieci i prowadzi tzw. czarną listę zakazanych stron. Od grudnia prokuratura i Roskomnadzor mogą bez wyroku sądu blokować strony, które uznają za ekstremistyczne. Korzystały już w praktyce z tej możliwości.

Być może Anonimowi milczą, bo ludzie związani z tym ruchem znaleźli się  na celowniku władz . Liderzy, jeśli można ich tak nazwać, albo siedzą w więzieniach albo czekają na proces?

'Anonymous Wallpaper by ipott in Sepia' by Lorraine Murphy
"Anonymous Wallpaper by ipott in Sepia" by Lorraine Murphy  "Anonymous Wallpaper by ipott in Sepia" by Lorraine Murphy

"Anonymous Wallpaper by ipott in Sepia" by Lorraine Murphy

O nikłą aktywność ruchu Anonymous na Ukrainie spytałem Piotra Niemczyka, byłego wiceszefa Urzędu Ochrony Państwa. Jego diagnoza była bardzo gorzka.

fot. Bartłomiej Dreśliński

Anonymous na Ukrainie są słabo widoczni bo po prostu się boją. Nie wiadomo kto ostatecznie dojdzie do władzy i kto będzie analizował ślady pozostawione w sieci.

Spytany o szerszy komentarz do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego stwierdził:

Rosja musi się liczyć  z tym, że jej działania będą oznaczały odpływ kapitału i izolację na dziesięć najbliższych lat. Wydaje mi się więc, że Putin doprowadzi w końcu do realizacji  porozumienia osiągniętego w Genewie. To co się dzieje w tej chwili na Ukrainie to próba ugrania czegokolwiek przed ostatecznym usankcjonowaniem osiągniętego kompromisu. Rosjanie muszą się na niego zgodzić tak jak Europa, w imię bezpieczeństwa energetycznego, musi zgodzić się na aneksję Krymu.

Anonymous wprost nawołują, żeby nie podejmować ruchów w sprawie Ukrainy

Przejrzeliśmy wpisy Anonimowych we wszystkich możliwych serwisach społecznościowych. Być może coś nam umknęło, być może nie dotarliśmy do informacji jakie wymieniali miedzy sobą na tajnych forach. Ale to, co znaleźliśmy w sieci jest... zastanawiające.

Otóż na oficjalnym profilu na Facebooku nawołują , żeby nie angażować się w sprawy Ukrainy.

'Anonymous Wallpaper by ipott in Sepia' by Lorraine Murphy
Fot. Facebook/ Anonymous

"To nie nasza wojna", podkreślają. "Żołnierze to tylko marionetki w rękach władz. Nie chcemy ŻADNEJ wojny", dodają. To bardzo ciekawe, zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno atakowali Izrael za "brutalność i bezlitosne podejście".

W innym wpisie pojawia się film, który ma tłumaczyć wszystkie zawiłości kryzysu na Ukrainie. A dowiadujemy się z niego, że zamieszki na ulicach wywołane są spiskiem Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a protestujący to tak naprawdę kryptonaziści.

 

Nie wiem jak wam, ale nam nie wydaje się, żeby zacytowane powyżej film i apel były proukraińskie.

Pojawiają się pytania, na które na razie nie znamy odpowiedzi:

- czy Anonimowi naprawdę są Legionem walczącym o Wolność czy też może są grupą, którą sterują z wewnątrz rosyjskie służby?

- Czy Anonimowi po prostu boją się potęgi Kremla i dlatego nie zajmują się sprawą Ukrainy?

Chcielibyśmy wierzyć, że Anonimowi to naprawdę taka romantyczna grupa anarchistycznych buntowników, którzy stają w obronie wolności. Do tej pory, gdy w grę wchodziła walka z wielkimi zachodnimi korporacjami albo państwami, Anonimowi zawsze byli na posterunku. Ich obecności zabrakło, kiedy faktycznie mogliby pokazać swoją siłę w słusznej sprawie.

Szkoda, bo w ten sposób może upaść ich tak wytrwale budowana legenda. W swoich plakatach propagandowych twierdzą "Gdy świat nas potrzebuje - jesteśmy gotowi". Gdy Ukraina potrzebuje pomocy - gdzie są Anonimowi?

Więcej o: