Jedno wspólne konto Spotify w domu to kiepski, choć tani pomysł. Kłopot zaczyna się, jeśli chce się korzystać z rekomendacji czy obserwowania osób. Wtedy robi się bałagan, bo tata dostaje rekomendacje przygotowane dla 10-letniej córki, a mama może napotkać aktualizacje bardzo dalekie od jej upodobań. No i w dodatku słuchać można tylko na jednym urządzeniu na raz. Awantura gotowa.
Oczywiście Spotify chciałoby, żeby każdy domownik miał własne konto. Dla czteroosobowej rodziny to niemal 80 zł miesięcznie. Za dużo. Firma postanowiła więc wprowadzić pakiet Spotify Family, za który płaci się taniej i łatwiej.
Główne konto kosztuje tyle, co dotąd. Każde kolejne (maksymalnie 4) dołączaone do pakietu ma być o połowę tańsze. Choć nie ma jeszcze oficjalnych polskich cen, to wszystko wskazuje na to, że za główne konto zapłacimy 19,90 zł, a za każde kolejne około 10 zł. Czyli nasze 4-osobowa rodzina zamiast ok. 80 zł zapłaci ok. 50 zł. Każdy będzie miał własne playlisty, rekomendacje, obserwowane osoby. I wszystkie konta opłacane będą wspólnie.
Brzmi to wszystko bardzo dobrze. Aż za dobrze. Bo Spotify, podobnie jak wszystkie inne muzyczne serwisy streamingowe, za mało płaci artystom. A ci się obrażają i wycofują. W Spotify nie było premiery nowej płyty Coldplay, nie znajdziemy też piosenek Kultu czy Kazika, które jeszcze niedawno tam były.
Zakładam, że w Excelu księgowych Spotify wzrost liczby abonentów płacących w pakiecie Family zrekompensuje o połowę niższą cenę 4 na 5 abonamentów. Pewnie Deezer, Wimp a może i Google Play Music pójdą tą samą drogą, by pozostać konkurencyjnymi. Mam nadzieję, że to wszystko się uda, artyści dostaną więcej pieniędzy i serwisy streamingowe będą żyły długo i szczęśliwie.
Bo dla mnie dostęp do całej bazy Spotify za 10 zł to doskonała okazja. Ale boję się, że tym razem mogli nieco przedobrzyć.
Spotify Family nie jest jeszcze dostępne w Polsce, ale - jak dowiedzieliśmy się - "będzie udostępniane stopniowo na wszystkich rynkach w ciągu najbliższych tygodni".