9 listopada 1989 roku wydarzyło się w Europie coś przełomowego - nastąpił upadek muru berlińskiego. Rozdzielał Europę przez zaledwie 28 lat, ale jego upadek stał się dla świata symbolem końca komunizmu, zimnej wojny, niewoli.
Google postanowił upamiętnić wydarzenie na dwa sposoby. Jednym z nich jest specjalny doodle. Możemy dzięki niemu zobaczyć krótki film. Widzimy na nim fragmentu muru w różnych miejscach świata. Dziś poszczególne segmenty berlińskiego muru zainstalowane niczym rzeźby w Nowym Jorku, Moskwie, Kapsztadzie, Strasburgu przypominają o tym, że Europa jeszcze niedawno była podzielona. Upadek muru berlińskiego sprawił, że znów mogliśmy się poczuć zjednoczeni.
Dlaczego mur jednak w ogóle stanął? W 1945 roku, po kapitulacji, Niemcami zarządzały cztery kraje: USA, Związek Radziecki, Francja i Wielka Brytania. Każde z nich odpowiadało za inną strefę, te wydzielono również w stolicy. Pomimo zakończenia wojny konflikt polityczny pomiędzy ZSRR a Zachodem nie wygasł. W jego wyniku w październiku 1949 roku powołano do życia dwa twory państwowe: Niemiecką Republikę Federalną i Niemiecką Republikę Demokratyczną - na zachód i na wschód od granicy wyznaczonej w Berlinie. W obszarze Niemiec Wschodnich znalazły się (prócz Berlina Wschodniego) również m.in. Lipsk i Drezno.
Fot. Google
Dwa państwa żyły według zupełnie innych reguł - Niemcy Zachodnie to kraj kapitalistyczny, demokratyczny, wolnorynkowy. Niemcy Wschodnie to kraj socjalistyczny, opierający się na gospodarce planowanej, pozbawiony realnej kontroli ludzi nad władzą.
Na skutek kryzysu ekonomicznego coraz więcej obywateli Niemiec Wschodnich zaczęło uciekać na Zachód. Do rodziny, przyjaciół, w poszukiwaniu lepszego życia. Dlatego oba kraje ostatecznie o13 sierpnia 1961 roku zaczął oddzielać mur. Próba jego przekroczenie dla wielu skończyła się śmiercią, między innymi dlatego upadek muru berlińskiego był dla wielu, szczególnie rozdzielonych rodzin, tak ważny i symboliczny.
Zanim jednak upadek muru berlińskiego mógł nastąpić w Europie musiały zajść poważne zmiany. Moim zdaniem Google nie docenia w tej kwestii roli Polski i Solidarności.
Na początku 1989 r. reformy społeczne i ekonomiczne Michaiła Gorbaczowa w Moskwie zaczęły wywierać coraz większy wpływ na cały blok sowiecki, przyczyniając się do liberalizacji na Węgrzech i wolnych wyborów w Polsce, gdzie uprzednio nielegalny ruch Solidarności zdobył większość głosów wyborców. - czytamy na stronach wirtualnej wystawy poświęconej upadkowi muru berlińskiego.
Fot. Google
Impulsem do przemian była z pewnością reforma społeczno-polityczna zapoczątkowana przez Michaiła Gorbaczowa. Zdał on sobie sprawę z tego, że Związek Radziecki jest już tak słaby, iż jego dalsze funkcjonowanie jest już po prostu niemożliwe. Upadek muru berlińskiego nie nastąpiłby zapewne, gdyby nie rozpoczęta przez Gorbaczowa "Pieriestrojka".
Władze Wschodnich Niemiec nie chciały jednak zmian i jeszcze 6 października, w 40 rocznicę powołania państwa, zorganizowały marsz lojalności. To co miało być wyrazem poparcia dla władzy przerodziło się jednak w protest przeciwko niej. Upadek muru berlińskiego nastąpił w ludzkich sercach i umysłach, chociaż budowla wciąż rozdzielała oba kraje. Już 17 października Erik Honecker ustąpił ze stanowiska, jednak władze przejął jego następca. Władza nie chciała się poddać, dlatego protesty przybierały na sile, uczestniczyło w nich regularnie kilkadziesiąt tysięcy osób.
Ostatecznie upadek muru berlińskiego nastąpił w pewnym sensie... przez przypadek. Google opisuje to na stronie wirtualnego muzeum:
Wieczorem 9 listopada podczas konferencji prasowej w Berlinie Wschodnim członek biura politycznego Günter Schabowski błędnie odczytał decyzję o zezwoleniu na podróże do Niemiec Zachodnich. Z założenia podróże miały być dozwolone po uzyskaniu wizy i paszportu, lecz Scharnowski sam nie był pewien, jak rozumieć odczytywany komunikat. W efekcie wiadomość przekazywana dalej na cały świat, która poprzez zachodnioberlińskie radio i telewizję dotarła również do Berlina Wschodniego, brzmiała, że granice mają zostać otwarte natychmiast. Setki, potem tysiące mieszkańców Berlina Wschodniego szturmowały przejście graniczne przy Bornholmer Strasse. Strażnicy graniczni, nie otrzymawszy sprostowania, przepuszczali wszystkich. Mur zaczął pękać.
Ludzie zgromadzeni po obu stronach muru zaczęli spontanicznie go burzyć. Zaczęło się od jednego wyłomu. Kiedy obywatele zorientowali się, że strażnicy graniczni i żołnierze do nich nie strzelają upadek muru berlińskiego stał się faktem.
Google upamiętnia to wydarzenie na dwa sposoby: na stronie głównej wyszukiwarki widzimy specjalny doodle. Możemy zwiedzić też wirtualną wystawę poświęconą upadkowi muru berlińskiego (stworzył ją Peter Millar). Znajdziecie ją pod tym adresem.