Amazon obiecywał dostarczanie przesyłek dronami i nadal nic. Tymczasem meksykańskie kartele narkotykowe ochoczo wykorzystują nowoczesną technologię.
"Tragiczne" lądowanie w Tijuanie
We wtorek 20 stycznia, około 21:50 policja w Tijuanie otrzymała informację o dronie, który rozbił się na parkingu supermarketu w pobliżu przejścia granicznego San Ysidro. Na miejscu okazało się, że do robota przyklejono czarną taśmą sześć woreczków z metamfetaminą. Ich łączna waga to 3 kilogramy, a taka ilość narkotyku jest warta w Stanach Zjednoczonych około 250 tysięcy dolarów.
Fot. Google Maps
Policja przypuszcza, że dron, mimo posiadania sześciu wirników, rozbił się z powodu zbyt dużego obciążenia. Nadal nie odnaleziono osoby, która nim sterowała.
To nic nowego...
Rzecznik tijuańskiej policji, Jorge Morrua, w rozmowie z Associated Press powiedział, że drony są regularnie wykorzystywane przez przemytników. Według danych DE A (amerykańskiej agencji do walki z narkotykami) w samym 2012 roku na granicy amerykańsko-meksykańskiej narkotyki przetransportowano w ten sposób około 150 razy. Ta metoda jest dużo bezpieczniejsza i tańsza niż kopanie tuneli lub piesze przekraczanie granicy w słabo strzeżonych miejscach. DEA jest zdania, że jest to do tego stopnia opłacalne, iż kartele finansują własne projekty mające udoskonalić drony i lepiej przystosować je do przemytu. Czyżby Amazon zostawał w tyle?
[Za: The Verge ]